22 listopada 2014

Chrystus – Król bez berła i Cesarz bez ziemi

Gdyby do wielkich miast naszego zachodniego świata przyszedł człowiek z afrykańskiej puszczy i pytał o chrześcijaństwo, o którym usłyszał od misjonarzy, to z trudem zdołano by mu je pokazać poza kościołami i rodzinami, gdyż w życiu publicznym nie ma ducha chrześcijańskiego. Jezus jest królem bez berła i cesarzem bez ziemi – mówi dla PCh24.pl ks. Sebastian Heliosz, wikariusz parafii pw. bł. Karoliny Kózkówny w Tychach.


Obchodzimy dziś Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, przypadającą w ostatnią niedzielę roku liturgicznego.

Wesprzyj nas już teraz!


Cały Kościół oddaje hołd swemu Boskiemu Założycielowi i Panu, ale niestety dla wielu ochrzczonych Chrystus nie jest Władcą. Wielu pomija Jego nauczanie i chce żyć po swojemu, budować wszystko poza Nim i odnosić się do Niego tylko w chwilach trudnych, w myśl zasady „jak trwoga to do Boga”. Ale tak nie może żyć chrześcijanin; takie życie to pomyłka.

Jeden z najważniejszych filozofów baroku, Blaise Pascal, słusznie zauważał, że najdotkliwsze prześladowanie polega na przemilczaniu. Jeżeli doprowadzi się do tego, że nikt nie mówi już o danej osobie, to prędzej się ją tym pogrzebie, niż najgorszym prześladowaniem. I tą metodą skutecznie wyrzuca się Jezusa Chrystusa z codzienności. Przestaje się o Nim mówić w pracy, szkole, w czasie spotkań rodzinnych. Częściej rozmawia się o religii lub krytykuje Kościół. A potrzeba, aby mówić nie o ideologii, nie o rzeczach, ale Osobie.

Przemilczenie Jezusa Chrystusa powoduje, że przestaje On być najważniejszym punktem odniesienia w polityce, sztuce, literaturze. A to prowadzi do potwornych karykatur. W polityce traci się uczciwość, w sztuce klasę, a literatura staje się swoistym bajorem grzechu, w którym taplają się bohaterowie udając szczęśliwych i spełnionych.

Gdyby do wielkich miast naszego zachodniego świata przyszedł człowiek z afrykańskiej puszczy i pytał o chrześcijaństwo, o którym usłyszał od misjonarzy, to z trudem zdołano by mu je pokazać poza kościołami i rodzinami, gdyż w życiu publicznym nie ma ducha chrześcijańskiego. Jezus jest królem bez berła i cesarzem bez ziemi.

Często, jak Piotr przy ognisku, nie mamy odwagi wyznawać tego Króla opuszczonego i zdradzonego, skrępowanego i wyśmianego i ukrzyżowanego. Często wstydzimy się Pana Wszechświata. Choć oczywiście nie zapieramy się Go oficjalnie, to jednak milczymy, gdy należy publicznie oddawać Mu cześć, odwoływać się do Jego Ewangelii w ustanawianiu prawa. Wielu chrześcijan mimo przyjętego sakramentu chrześcijańskiego świadectwa – bierzmowania, jest tchórzami. Pius XI w encyklice o Chrystusie Królu Quas Primas tak pisał: „Im więcej w zjazdach międzynarodowych i w parlamentach w obelżywym milczeniu pomija się najsłodsze Imię naszego Zbawcy, tym bardziej i tym głośniej potrzeba je wymawiać i wszędzie prawa królewskiej władzy Jego i godności ogłaszać”.

Istnieje jednak nadzieja. Trzeba na nowo odkryć piękno Jezusa Chrystusa jako Króla. W niedzielę usłyszymy Ewangelię o Sądzie Ostatecznym, gdzie Jezus swoich wybranych uczyni dziedzicami nieba. Jeśli prawdziwie kochamy drugiego człowieka, jeśli traktujemy Jezusa serio i bierzemy do siebie Jego nauczanie, to jesteśmy z królewskiego rodu. Nie traćmy więc nadziei, lecz z ufnością brońmy naszego Boga i stawajmy zawsze po stronie człowieka w zgodzie z nauczaniem Kościoła.

Jakie są biblijne podstawy przyznania Jezusowi Chrystusowi również tytułu królewskiego?


Chrystus jest niezaprzeczalnie królem całej rzeczywistości. O swojej godności królewskiej Jezus wspomina w czasie rozmowy z Poncjuszem Piłatem. Uznaje siebie za władcę, którego moc sięga poza ten świat.

Już przy Wcieleniu Jezus przychodzi jako Król. Mówi o tym anioł przy zwiastowaniu: „Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego królowaniu nie będzie końca” (Łk 1,32-33). W Ewangelii Mateusza czytamy także słowa samego Chrystusa: „Dana jest mi wszelka władza na niebie i na ziemi” (Mt 28,18). Św. Paweł doda, że „trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy” (1 Kor 15,25).

A jak w wiekach późniejszych radzili sobie z tą ideą Ojcowie Kościoła? Jak rozwijana była ta doktryna podczas średniowiecza?


Doktryna o królewskiej godności Chrystusa jest obecna od początku chrześcijaństwa i wielu Ojców Kościoła o niej wspomina. Warto zwrócić uwagę na słowa papieża Leona Wielkiego: „Uczcijmy ten dzień powołania pogan, a więc i zaczątków naszej wiary. Ujrzał ten dzień Abraham i rozradował się… Opiewał ten dzień i Dawid w psalmach… Wiemy, kiedy to się zaczęło spełniać. Wtedy mianowicie, gdy gwiazda przynagliła trzech mędrców i doprowadziła ich do poznania Króla nieba i ziemi i złożenia Mu hołdu”. Św. Cyryl Jerozolimski uznaje chrzest święty za wejście do armii Chrystusa Króla. Nawet w samym Credo czytamy, że „królestwu Jego nie będzie końca”. Zatem prawda wiary o Chrystusie Królu jest dogmatem wiary.

W okresie Średniowiecza nacisk kładziony jest na bardzo obrazowe wyobrażenia Chrystusa Króla, który przyjdzie sądzić żywych i umarłych w czasie Sądu Ostatecznego.

W 1925 roku papież Pius XI ogłosił w całym Kościele święto Naszego Pana Jezusa Chrystusa Króla. Ów dzień został ustanowiony w ostatnią niedzielę października. Jakie jest teologiczne uzasadnienie tej uroczystości w pobliżu Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego?


Sam Pius XI pisze o tym wyraźnie w encyklice Quas Primas: „Na tę zaś uroczystość wydała się nam ostatnia niedziela października dlatego odpowiedniejszą niż inne, bo ona zamyka prawie okres roku kościelnego; w ten sposób doroczne uroczystości, w których święcimy pamięć tajemnic żywota Jezusa Chrystusa, zakończą się i pomnożą świętem Chrystusa Króla – i – zanim obchodzić będziemy chwałę Wszystkich Świętych, wprzód sławić i chwalić będziemy Tego, który triumfuje we wszystkich Świętych i wybranych swoich”.

W wyniku posoborowej reformy liturgii święto to zostało przeniesiono na ostatnią niedzielę roku liturgicznego. Jakie racje za tym przemawiały?


Reforma posoborowa chciała podkreślić ponadhistoryczne panowanie Chrystusa, który obejmuje swoją władzą cały Wszechświat w każdym okresie jego rozwoju. Pan Jezus jest Panem Historii, dlatego też przesunięto święto na ostatnią niedzielę roku liturgicznego. Nie doszukiwałbym się tu zamachu na panowanie Boga nad ludzkością, tym bardziej, że Pismo Św. wyraźnie mówi, że „królestwo Boże pośród nas jest” (Łk 17,21). W każdej chwili, gdy głoszona jest prawdziwa Ewangelia, nawracają się nasi bracia i siostry, gdy sprawuje się święte tajemnice naszej wiary, gdy spełniamy uczynki miłosierdzia, tam jest królestwo Jezusa.

Zapewne Ksiądz zauważył, że podczas dyskusji poświęconej zagadnieniom intronizacyjnym można spotkać się z dwiema skrajnościami. Z jednej strony słychać opinie niezwykle nieprzychylne tej idei, źródłem których zazwyczaj są środowiska liberalne wewnątrz Kościoła, a z drugiej mamy grupę skupioną wokół suspendowanego ks. Piotra Natanka, uważającą, że uznanie Jezusa Chrystusa za Króla Polski rozwiąże wszelkie problemy trapiące naszą Ojczyznę i polskie społeczeństwo. Jak odnaleźć się pomiędzy tymi dwiema skrajnościami, jednocześnie pozostając wiernym nauce Kościoła?


Jestem wiernym uczniem św. Tomasza, który opierając się na doktrynie Arystotelesa stawiał na złoty środek. Prawda zawsze leży tam, gdzie leży, ale trzeba starać się zrozumieć obydwie strony. Wiadomo, że nie można być katolikiem i liberałem w jednej osobie, ale zarzuty środowisk lewicujących mogą okazać się twórcze i pomóc nam w lepszym dostosowaniu prawdy o społecznym królowaniu Jezusa do naszych czasów. Nie mamy szans stworzenia państwa katolickiego, ale możemy dążyć do stworzenia swoistej kultury katolickiej, otwartej na świat, niebojącej się konfrontacji, bo stojącej na fundamencie prawdy. Nasz katolicyzm powinien być skupiony wokół Chrystusa jako Króla, ale też należy zachować umiar i pamiętać, że ten Król nie włada z Góry Tabor, ale z Golgoty. I jeśli chcemy Go naśladować to bądźmy pokorni sercem, oddani Kościołowi i pracujmy wytrwale, aby nasze rodziny, miejsca nauki i pracy uczynić rzeczywistym królestwem Jezusa, w którym będzie można o nim swobodnie porozmawiać, podzielić się swoją wiarą.

Czy istnieje korelacja pomiędzy intronizacją Chrystusa Króla oraz Najświętszego Serca Pana Jezusa?


Wiele środowisk intronizacyjnych przeciwstawia kult Serca Jezusowego kultowi Chrystusa Króla uznając, zresztą słusznie, ich doktrynalną autonomię. Jednakże można te ścieżki duchowości połączyć w jedność. Serce Jezusowe zostało przebite włócznią w momencie, gdy Chrystus zaczął królować z krzyża. Serce ukazuje prawdę o rzeczywistym królestwie Jezusowym. Nie będzie to potęga militarna, ale pokorna służba drugiemu, oddanie życia za bliźniego, otwarcie się na Boga w każdej okoliczności życia. Jestem – jak już podkreśliłem – zwolennikiem łączenia, a nie dzielenia. I za tą intuicją idzie Kościół we współczesnych realiach. Nie wolno dezerterować z bycia poddanym Chrystusa, ale też nie należy tego królestwa budować na negacji, sprzeciwie, walce. Jezus jest Księciem Pokoju i jako taki króluje z drzewa krzyża, mając serce włócznią przebite.

Bóg zapłać za rozmowę!


Rozmawiał Kajetan Rajski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij