Nie ma chyba kalumnii i niegodziwości, którymi w ostatnim czasie nie obrzucono by inicjatorów obywatelskiego projektu „Stop Aborcji”. Wachlarz absurdalnych zarzutów kierowanych w stronę inicjatorów akcji jest wyjątkowo szeroki i poraża rozmachem. Tym razem jednak za atakiem nie stoją feministki czy lewackie media.
Wątpliwości co do intencji pomysłodawców obywatelskiego projektu „Stop Aborcji” wprowadzającego pełną ochronę życia każdego dziecka nie ma m. in. popularny na prawicy bloger Matka Kurka. Inicjatywa zasłużyła sobie jego zdaniem na miano „prowokacji aborcyjnej”. Prolajferzy zatroskani o los mordowanych w majestacie prawa dzieci chcieli – jak czytamy w internetowym wpisie blogera – „przehandlować Polskę za aborcję w wydaniu ZChN”. Wyjątkowo oburzające są również insynuacje, jakoby obrońcy życia działali w interesie wrogów naszego kraju i ich medialnych szczekaczek pokroju TVN i „Gazety Wyborczej”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Pan Dzierżawski razem ze swoją fundacją w ciągu jednego dnia został ulubieńcem TVN i GW, wystarczyło, że palnął idiotyzm: Kaczyński się nie przestraszył. Ja myślę, że on szczerze uważa, że chore dzieci należy abortować. Za tydzień będzie co najmniej Marcinkiewiczem. Kupczenie Polską to zdrada i żadną wzniosłą formułką usprawiedliwić się tego nie da. Akcja Ordo Iuris z założenia była miną podłożoną PiS i po wybuchu nie byłoby co zbierać, nie z PiS, bo to mało ważne, ale z Polski” – pisze Matka Kurka.
Bloger z wielką ulgą przyjął zakończenie procedowania obywatelskiego projektu. Oczywiście wszystko to za sprawą Jarosława Kaczyńskiego, który zdaniem Matki Kurka „genialnie” rozbroił prowokację wymierzoną w PiS i rząd Beaty Szydło.
W ten specyficzny nurt bezpardonowego ataku w projekt ratujący życie dzieci nienarodzonych wpisał się również goszczący na antenie Telewizji Trwam zastępca szefa komisji sprawiedliwości i praw człowieka – tej samej, która odrzuciła na wniosek posła PiS antyaborcyjna inicjatywę – Stanisław Piotrowicz. I tym razem nie obyło się bez czołobitności wobec partyjnego wodza, znakomicie rozprawiającego się z antyrządowym knuciem, które dla niepoznaki przybrało twarz zaangażowanych po stronie życia aktywistów.
Jednak przypomnienie przez Piotrowicza już na wstępie audycji słów „wybitnego polityka i prawdziwego męża stanu dr Jarosława Kaczyńskiego o tym, iż polityk jest rozliczany nie tylko ze swego działania, ale z jego skutków” stanowi – z pewnością wbrew intencji gościa TV Trwam – porażające memento dla decyzji o wyrzuceniu do kosza projektu „Stop Aborcji”. Skutek w tym przypadku stanowi bowiem przedłużenie trwania rzezi niewiniątek, jaka odbywa się w majestacie prawa, w kraju rządzonym przez polityków mieniących się prawicowymi, podkreślającymi wagę słów św. Jana Pawła II. Tak, skutkiem tej decyzji jest krew i śmierć nienarodzonych dzieci. Jakże pusto i hańbiąco brzmią w tym kontekście wszelkie deklaracje, także te składane przez Piotrowicza, o prolajferskim nastawieniu obozu rządzącego.
Także i w tym wystąpieniu nie obyło się bez sugestii, iż największym beneficjentem obywatelskiego projektu będą… wrogowie rządu. Słowa Piotrowicza o przebudzeniu środowisk aborcyjnych i wytworzeniu się w ostatnim czasie w naszym kraju „atmosfery niepokojów społecznych”, co nastąpiło rzekomo z winy pomysłodawców „Stop aborcji” – stanowią pokaz wyjątkowego cynizmu, zaskakującego nawet u byłego działacza PZPR i PRL-owskiego prokuratora. Czyż bowiem w sprawie Trybunału Konstytucyjnego nie dochodzi do ulicznych protestów, liczniejszych od tzw. czarnego marszu? Czy powstanie i aktywność KOD, także wspierana przez liberalno-lewicowe media ręka w rękę z eurokratami także nie wytwarza „atmosfery”?
Granicę wszelkiej przyzwoitości przekraczają z pewnością podane w insynuacyjnym tonie retorycznych pytań sugestie o możliwości „sterowania ludźmi składającymi” projekt „Stop Aborcji”, przez kogoś mającego „zupełnie inne cele”. Gdzie poseł Piotrowicz nauczył się mówić w tak śliski i niegodny sposób chyba nie warto dociekać, zwłaszcza w kontekście jego działalności w tzw. Polsce Ludowej. Widać wyraźnie, że sprawa obrony życia dla PiS jest po prostu jedną z wielu prowadzonych każdego dnia gier politycznych.
Pojawienie się, już po odrzuceniu obywatelskiego projektu „Stop Aborcji”, propozycji premier Szydło dotyczące socjalnej pomocy dla matek w trudnej sytuacji – na wyrost określane mianem broniących życia – bez wątpienia wpisuje się w tę logikę.
Na trafiające znakomicie w punkt pytanie prowadzącego, iż obiecana pomoc nie wyklucza wprowadzenia prawnej ochrony życia poseł Piotrowicz zacytował… stanowisko Episkopatu dotyczące m. in karania kobiet dopuszczających się aborcji. Gdzie w tym komunikacie można odnaleźć wezwanie do utrącenia, bez najmniejszej dyskusji i prób jego modyfikacji obywatelskiego projektu, wie chyba tylko poseł Piotrowicz i inni politycy powołujący się na wspominane stanowisko polskich hierarchów.
Ale politycy PiS i przychylni im blogerzy to nie wszystko. Jest bowiem także ktoś, kto połączył ze sobą zakaz aborcji, legalizację marihuany, religię w szkołach i zakaz pornografii. Otóż według portalu fronda.pl, wciąż używającego hasła „portal poświęcony”, za rozpętaniem „histerii” w każdej z tych spraw stoją rosyjscy agenci. Ale żeby była jasność – autorzy publikujący na tym portalu nie nazywają ruską agenturą uczestniczek Czarnego Marszu, ale… obrońców życia!
Na łamach fronda.pl ukazał się tekst pod znamiennym tytułem: „V kolumna Putina w tle aborcyjnej histerii”. Zaczerpnięty z Facebooka tekst, bez żadnych uwag przedrukowany na tym portalu, zaczyna się od wytłuszczonego hasła: W TEMACIE ABORCYJNEJ HISTERII. Dalej czytamy, że „agentura umieszczona na prawicy przez służby postkomusze sterowane z Kremla od lat wykorzystuje wrażliwy temat zakazu aborcji”. Według autora, Michała Wieczorka, „za każdym razem kiedy władza i wiążące się z tym konfitury wypadają z rąk esbeckiej mafii sterowanej z Kremla zaczyna już z pewnym wyprzedzeniem uaktywniać się pewna grupa ludzi udających, że są bardziej papiescy od Papieża i dużo mocniej prawicowi od prawicy”.
Autor sugeruje, że aby „sterować społeczeństwem by ludzie sami chcieli być rządzeni przez złodziei, bandytów i agentów obcych głównie rosyjskich służb” umieszcza się „na stałe po skrajnie prawej stronie sceny politycznej i ludzie po skrajnie lewej stronie swoich ludzi, a kiedy władza wypada z rąk kacapskich bandytów napuszcza się jednych na drugich. By to stało się możliwe potrzebny jest jakiś nośny temat”.
Kto jest tą skrajną grupą po prawej stronie, według portalu mieniącego się katolickim? Otóż ludzie, którzy chcą zakazu aborcji i „wywołać sztucznie kryzys”! Towarzyszyć im mają również „pożyteczni idioci”. Do czego autor tekstu zamieszczonego na łamach frondy.pl porównuje walkę o nienarodzone dzieci? Pisze następująco: „Czy krzyż na Krakowskim Przedmieściu lub jego brak wpłynie na siłę naszej armii? Czy brak religii w szkołach uczyni nas odporniejszymi na drenaż finansów państwa przez obce korporacje? Na dłuższą metę to są ważne sprawy i decydują o losach narodów. Ale inicjatorom tych sztucznie wywoływanych kryzysów nie o to chodzi. Moskwa i jej ludzie dbają o to by uczciwi ludzie nie rządzili Polską”. A więc zabijanie polskich dzieci w łonach matek nie decyduje o losie narodu? Co na to powiedziałby Jan Paweł II, przypominający, iż naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości? Czy on również był ruskim agentem?
Tak oto po raz kolejny z portalu fronda.pl dowiedzieliśmy się, że każdy kto nie popiera wszystkich działań Prawa i Sprawiedliwości z pewnością jest agenturą Moskwy, lub chociażby pożytecznym idiotą. Szkoda tylko, że tym razem w imię służby partyjnej sprzedano jedną z najważniejszych inicjatyw ustawodawczych III RP, a wraz z nią życie niewinnych dzieci.
Tekst opublikowany na Fronda.pl stanowi nie pierwszy już dowód na to, jak nisko upadła ta szanowana niegdyś marka. Szermowanie absurdalnymi do granic możliwości zarzutami o „ruskiej agenturalności” stało się w ostatnim czasie specjalnością „portalu poświęconego”. Ciekawe jak zareagowaliby redaktorzy tego portalu, gdyby zniżając się do prezentowanego przez nich poziomu przytoczyć ludowe porzekadło o tym, kto najgłośniej krzyczy w przypadku łapania złodzieja?
Trudno ze spokojem słuchać mętnych tłumaczeń polityków PiS oraz dziennikarskich wynurzeń powtarzających frazesy o szkodliwości antyaborcyjnego projektu, wrzucanego rzekomo przez „ruskich agentów”, a który jak tłumaczą mógł… zaszkodzić rządowi, a nawet go obalić. Szkoda, że parlamentarzyści i redaktorzy miotający inwektywy nie zechcieli wykazać się taką samą troską o życie bezbronnych, jak o polityczne aspekty władzy. Ten wybór z pewnością obciąża ich sumienie i warto aby o tym pamiętali.
Z tej winy nie rozgrzeszy ich żaden, choćby i najgenialniejszy wódz.
Łukasz Karpiel