20 października 2017

Ciemna strona Marcina Lutra

(Fot. Schoening / Arco Images / FORUM)

Istnieje popularna narracja na temat Lutra, odgrywana nieco podobnie do Gwiezdnych wojen. Skromny syn Kościoła powstaje, by obalić ciemną stronę mocy, imperium zła: Kościół rzymskokatolicki. Przez cały czas ma jednocześnie poznać swoją prawdziwą tożsamość. Uwielbiamy opowieści o słabszych, niektórym więc łatwo jest Lutrowi kibicować. Ale warto znać prawdę. A ta jest zupełnie inna, niż popularne legendy.

 

Złot legenda Lutra polega na dwóch zestawach fałszów: (1) wypaczeniu i wyolbrzymieniu zła popełnianego po stronie katolickiej oraz (2) wybielaniu prawdziwej historii Lutra i pierwszych protestantów. Punktem pierwszym zająłem się już wcześniej, a dzisiaj chciałbym bezpośrednio zająć się punktem drugim.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Rzeczywisty Luter był człowiekiem przesadnie przekonanym o swojej prawości – do tego stopnia, że uważał każdego, kto się z nim nie zgadza, albo za niedouczonego, albo głupiego, albo złego. To ta zbytnia pewność siebie według mnie jest źródłem pewnych szokująco złych rzeczy, za którymi się opowiadał. Moim zamiarem jest przedstawienie ich tutaj i pozwolenie, by mówiły same za siebie, nim rozpatrzymy ich konsekwencje.

 

I. Ciemniejsza strona Lutra: niemieccy chłopi

 

Kilka lat po zerwaniu przez Lutra z Kościołem katolickim rewolucyjny impet, do którego wyzwolenia się przyczynił, skończył się masowym (i krwawym) powstaniem ludowym, które nazywa się niemiecką wojną chłopską. James Stayer, historyk zajmujący się niemiecką reformacją, odmalował tę scenerię:

 

Kiedy dwór rzymski przypadkowo potępił Lutra w roku 1520, wielu niemieckojęzycznych teologów młodszego pokolenia i biblistów zwróciło się przeciwko niemu [Rzymowi/papiestwu]. Z pewnością występowały tutaj elementy niemieckiej rebelii kulturalnej przeciwko łacińskiej kaście duchownej, która dominowała północną Europę w czasach średniowiecza. […] Otóż rewolta Niemców przeciwko łacinie połączyła się z rewoltą plebejuszy przeciwko duchowieństwu i arystokracji. Taka rewolta osiągnęła swój punkt kulminacyjny na olbrzymich obszarach Południowych Niemiec w postaci niemieckiej wojny chłopskiej z lat 1525-26. Ta tak zwana wojna zjednoczyła nieuprzywilejowanych w miastach i wiejskich rejonach i jako spontaniczny ruch ludowy była apogeum reformacji.

 

Wywoławszy przypadkowo krwawą rewolucję Luter znalazł się w nieprzyjemnym położeniu. Szybko został skojarzony ze zrewolucjonizowanym chłopstwem zarówno przez samych wieśniaków (by zwiększyć swą popularność), jak i poprzez jego katolickich przeciwników (by pokazać niebezpieczeństwo jego idei). Spowodowało to, że zareagował na tę rewolucję w dwojaki sposób.

 

Początkowe stanowisko: wezwanie do pokoju

 

Pierwszą reakcją Lutra była krytyka obu stron sporu w jego „Napomnieniu do pokoju”. Do chrześcijańskich książąt i panów pisał:

 

Nikomu innemu nie zawdzięczamy tego katastrofalnego buntu, jak tylko książętom i panom, a w szczególności wam, ślepym biskupom i szalonym księżom oraz mnichom, których serca są nawet po dziś dzień zatwardziałe. Nie przestajecie grzmieć przeciwko świętej Ewangelii; choć wiecie, że jest ona prawdziwa i że nie możecie jej zaprzeczyć. Oprócz tego, podobnie do władców świeckich, nie robicie nic innego, jak tylko oszukujecie i okradacie lud, by wieść życie w luksusie i zbytku. Biedni zwykli ludzie nie mogą już tego znieść. Miecz już jest u waszych gardeł, ale myślicie, że siedzicie tak mocno w siodle, że nikt nie może pozbawić was konia. To fałszywe bezpieczeństwo i ta uparta przewrotność połamie wam karki, jak się o tym przekonacie.

(Tak na marginesie, proszę zauważyć, jak bardzo Luter jest przekonany o tym, że jego przeciwnicy wiedzą, iż to on ma rację i że po prostu odmawiają zaakceptowania tego faktu: nie bierze pod uwagę uczciwej różnicy zdań czy biblijnej interpretacji.)

 

Ale Luter zwrócił się także do zbuntowanych chłopów, uznając słuszność niektórych z ich argumentów, choć wzywając ich do umiarkowania:

 

Jednakże wy także musicie starać się o to, by podejmować swoją sprawę sprawiedliwie i w dobrej wierze. Jeśli działacie w dobrej wierze, macie tę podnoszącą na duchu przewagę, że Bóg będzie z wami i pomoże wam. Nawet jeśli nie powiodłoby się wam przez chwilę albo nawet jeśli ponieślibyście śmierć, w końcu wygralibyście i zachowalibyście swe dusze na wieczność wraz z wszystkimi świętymi. Ale jeśli będziecie postępować niesprawiedliwie i działać w złej wierze, zostaniecie pokonani. A jeśli nawet byście chwilowo zwyciężyli, a książąt pozabijali, będziecie ostatecznie cierpieć wieczne męki z powodu utraty swojego ciała i duszy.

 

Późniejsze stanowisko: wezwanie do masakry

 

„Napomnienie do pokoju” Lutra zostało opublikowane na początku 1525 roku. Wkrótce potem Luter odwiedził rozdarte wojną tereny, widząc zarówno srogość działań chłopskich, jak i nieskuteczność swoich własnych kazań. Po tym, jak jego napomnienie do pokoju zawiodło, nowe stanowisko Lutra można uczciwie scharakteryzować jako nawoływanie do masakry.

W maju 1525 roku opublikował dzieło zatytułowane „Przeciwko buntującym się chłopom”, którego tytuł szybko został zmieniony na „Przeciw morderczym i zbójeckim bandom chłopskim”, w którym wzywał on wszystkich do masowego zabijania chłopów:

 

Poza tym każdy człowiek, któremu można udowodnić, że podburza do buntu, znajduje się poza prawem Boga i cesarstwa, a więc pierwszy, który go zabije, czyni słusznie i dobrze. Gdyż, jeśli człowiek jest otwarcie buntownikiem, każdy inny jest jego sędzią i katem, tak jak wówczas, gdy wybucha pożar: pierwszy, który go ugasi, jest najlepszym z ludzi. Albowiem bunt nie jest prostym zabójstwem, ale jest jak wielki pożar, atakujący i pustoszący cały kraj. Stąd rebelia przynosi ze sobą kraj pełny morderstw i rozlewu krwi, zostawia po sobie wdowy i sieroty i wywraca wszystko do góry nogami, jak największa z katastrof. A zatem niech każdy, kto może, uderza, zabija, dźga w tajemnicy i otwarcie, pamiętając, że nie może być nic bardziej trującego, szkodliwego czy diabelskiego niż buntownik. Przypomina to po prostu sytuację, kiedy należy zabić wściekłego psa: jeśli go nie uderzysz, on uderzy ciebie, a wraz z tobą cały kraj.

 

Jego nowym przesłaniem było zaoferowanie perspektywy męczeństwa tym, którzy walczą za arystokrację, ale jedynie perspektywy ognia piekielnego wszystkim pomordowanym chłopom:

 

Tak oto może się stać, że ten, który zginął walcząc po stronie władcy, stanie się prawdziwym męczennikiem w oczach Boga, jeśli walczy z takim sumieniem, jakie właśnie opisałem, gdyż jest w Słowie Bożym i mu posłuszny. Z drugiej strony ten, który ginie po stronie chłopskiej, jest wieczną pochodnią piekła, gdyż podnosi miecz przeciwko Słowu Bożemu i jest mu nieposłuszny, i jest członkiem diabła. […] Dziwne to czasy, kiedy książę może zdobyć niebo rozlewem krwi, w większym stopniu niż każdy inny modlitwą!

 

Jak zauważa dr Mark U. Edwards junior: „Luter postawił na swoim” i „chłopstwo brutalnie stłumiono. Szacuje się liczbę ofiar tej rzezi na od 100 000 do 300 000 ludzi.

 

II. Ciemniejsza strona Lutra: Żydzi

 

Innym poważnym problemem w świecie Marcina Lutra była rozpowszechniona katolicka podejrzliwość i nienawiść wobec Żydów. Był to problem, którego Luter nie mógł być całkowicie nieświadom: jego własny kościół w Wittenberdze miał Judensau: na zewnątrz kościoła znajdowała się (i wciąż się znajduje) obsceniczna rzeźba grupy Żydów i prosiąt ssących sutek maciory, gdy rabin zagląda jej pod ogon.

 

Początkowe stanowisko: żarliwa obrona wierzących Żydów

 

W roku 1532 Luter opublikował dzieło O tym, że Jezus Chrystus urodził się Żydem – elokwentną krytykę antysemityzmu. Luter ostro potępił tych katolików, którzy nienawidzili Żydów, i oskarżał ich zarówno o traktowanie Żydów jako podludzi, jak i o odciąganie ich od Ewangelii:

 

Nasi głupcy, papieże, biskupi, sofiści oraz mnisi – prymitywne ośle głowy – tak do tej pory traktowali Żydów, że każdy, kto pragnął być dobrym chrześcijaninem, niemalże musiał stać się Żydem. Gdybym był Żydem i miał przed sobą takich głupców i tępaków, którzy rządzą i nauczają wiary chrześcijańskiej, prędzej zostałbym świnią niż chrześcijaninem.

 

Postępowali z Żydami tak, jakby były to psy, a nie istoty ludzkie; jedynie szydzili z nich i przejmowali ich własność. Kiedy ich chrzczą, nie pokazują im nic z chrześcijańskiej doktryny ani życia, ale poddają ich papiestwu i mnichom. Jak w ogóle mogliby Żydzi widząc, że judaizm ma tak silne wsparcie w Piśmie Świętym, a chrześcijaństwo stało się zwykłą paplaniną niepolegającą na Biblii, ułożyć się i stać od razu prawymi, dobrymi chrześcijanami? Sam słyszałem od pobożnych ochrzczonych Żydów, że gdyby nie usłyszeli Ewangelii w naszych czasach, pozostaliby na resztę swoich dni Żydami pod przykrywką chrześcijaństwa. Albowiem przyznają, że nigdy jeszcze nie dowiedzieli się niczego o Chrystusie od tych, którzy ochrzcili ich i udzielali im nauk.

 

Mam nadzieję, że jeśli będzie się postępować życzliwie z Żydami i uczyć ich starannie na podstawie Pisma Świętego, wielu z nich stanie się autentycznymi chrześcijanami i zwróci ponownie ku wierze swoich ojców, proroków i patriarchów. Jeszcze bardziej ich to tylko od niej odstręczy, jeśli tak całkowicie będzie się odrzucać ich judaizm, że nie pozwoli się na zachowanie z niego niczego, a ich będzie się traktować jedynie z arogancją i pogardą. Gdyby apostołowie, którzy także byli Żydami, postępowali z nami, gojami tak, jak my, goje, postępujemy z Żydami, nigdy nie byłoby chrześcijanina pośród gojów. Ponieważ tak po bratersku postępowali z gojami i my z kolei powinniśmy traktować Żydów po bratersku, abyśmy mogli niektórych z nich nawrócić. Albowiem nawet my sami nie posunęliśmy się jeszcze wcale tak bardzo naprzód, nie mówiąc już o dotarciu na miejsce.

 

Przypuszczam, że większość ludzi dzisiaj zgodziłaby się w tych kwestiach całkowicie z Lutrem: traktowanie Żydów w tak nikczemny sposób było zarówno niechrześcijańskie, jak i przynoszące efekt przeciwny do zamierzonego (przynajmniej jeśli ktoś rzeczywiście troszczy się o swoje wieczne zbawienie). Ponieważ w tym momencie reformacja była jeszcze wciąż młoda, także Luter był wyraźnie pełen nadziei, jeśli chodzi o perspektywę pozytywnej reakcji Żydów na Jego przeformułowanie Ewangelii.

 

Stanowisko późniejsze: wezwanie do unicestwienia Żydów


Podobnie jak w przypadku niemieckich chłopów, Luter szybko się rozczarował. Żydzi nie nawracali się masowo na luteranizm. Zatem Luter zwrócił się przeciwko nim, stając się w ciągu swojego życia coraz bardziej im nieprzyjazny. Jednym z ostatnich dzieł, które Luter napisał, była jego książka z roku 1543 O Żydach i ich kłamstwach, opublikowana zaledwie trzy lata przed jego śmiercią. Książka jest przepełniona typowymi antysemickimi teoriami spiskowymi i czarnymi legendami o wszystkich złach, jakie rzekomo Żydzi popełniają, kiedy w pobliżu nie ma chrześcijan. To prowadzi Lutra w rozdziale 11 książki do przedstawienia problemu żydowskiego:

 

Cóż my, chrześcijanie, powinniśmy zrobić z tym odrzuconym i potępionym ludem, Żydami? Ponieważ żyją pośród nas, ważymy się nie tolerować ich postępowania, gdyż jesteśmy teraz świadomi ich kłamstw, oszczerstw i bluźnierstw. Gdybyśmy je tolerowali, mielibyśmy udział w ich kłamstwach, przekleństwach i bluźnierstwach. Tak oto nie możemy ugasić wiecznego ognia Bożego gniewu, o którym mówią prorocy, ani nie możemy nawrócić Żydów.

 

Luter zaproponował siedmiokrotne rozwiązanie problemu żydowskiego:

 

„Po pierwsze spalić ich synagogi lub szkoły i zakopać, przykryć ziemią to, co się nie spali, aby człowiek nigdy już nie oglądał ponownie kamienia czy żużli, które po nich pozostały. Należy to zrobić na chwałę naszego Pana i świata chrześcijańskiego, aby Bóg ujrzał, że jesteśmy chrześcijanami i że nie godzimy się na takie kłamstwa, przekleństwa i bluźnierstwa wymierzone w Jego Syna i Jego chrześcijan ani ich nie tolerujemy”.

 

„Po drugie radzę, by również zetrzeć z powierzchni ziemi i zniszczyć ich domy. Gdyż dążą w nich do tych samych celów, jak w swych synagogach. Zamiast tego można ich zakwaterować pod dachem lub w stodole, jak Cyganów. To im uświadomi, że nie są panami w naszym kraju, jak się przechwalają, ale że żyją na wygnaniu i w niewoli, jak nieustannie zawodzą i lamentują o nas przed Bogiem”.

 

„Po trzecie doradzam pozbawienie ich wszystkich ich modlitewników i pism talmudycznych, w których naucza się takiego bałwochwalstwa, kłamstw, przekleństw i bluźnierstw”.

 

Po czwarte doradzam, by zakazano ich rabinom od tej pory nauczania pod karą utraty życia i zdrowia”. 

 

Po piąte doradzam całkowite zniesienie gwarancji bezpieczeństwa dla Żydów na drogach. Albowiem nie mają interesów na wsi, gdyż nie są panami, urzędnikami, rzemieślnikami ani tym podobnymi. Niech zostaną w domu”.

 

„Po szóste doradzam, by zabronić im lichwy i aby całą gotówkę oraz skarb w postaci srebra i złota im zabrać i pod opieką odłożyć. Powodem takiego postępowania jest to, że – jak już powiedziano wyżej – nie posiadają żadnych innych źródeł zarabiania środków do życia niż lichwa, a przez nią okradli nas i ograbili z tego, co teraz posiadają. […] Jeśli Żyd się uczciwie nawróci, powinno mu się wręczyć sto, dwieście albo trzysta florenów w zależności od osobistych okoliczności. Dysponując tymi środkami mógłby urządzić się w jakimś zawodzie dla utrzymania swojej biednej żony i dzieci oraz dla opieki nad starymi i słabymi”. 

 

„Po siódme zalecam włożyć cep, siekierę, motykę, łopatę, kądziel czy wrzeciono w ręce młodych, silnych Żydów i Żydówek, by zarabiali na swój chleb w pocie czoła, jak zostało to narzucone dzieciom Adama (Rdz 3,19). Albowiem niestosowne jest, aby oni pozwalali nam, przeklętym gojom, mozolić się w pocie czoła, gdy sami, jako święty lud, trwonią swój czas za piecem, ucztując i popierdując, a jeszcze na domiar wszystkiego chełpiąc się bluźnierczo swoim panowaniem nad chrześcijanami poprzez nasz pot. Nie! Należy wyrzucić tych leniwych drani, chwytając ich za portki na tyłku.

 

Innymi słowy: spalić wszystkie synagogi, spalić domy Żydów, pozbawić Żydów ich zatrudnienia (i zabrać wszystkie ich pieniądze, by powierzyć je „opiece”), zabić ich rabinów i każdego Żyda, który opuści dom. Ponieważ Żydzi tak po prostu nie zaprzestaliby praktykowania swej religii, propozycja Lutra wymagałaby wymordowania nieskończonych zastępów rabinów i ich następców.

 

III. Ciemniejsza strona Niemiec?

 

Warto prawdopodobnie wspomnieć o wpływie, jaki idee Lutra miały na szerzenie się niemieckiego antysemityzmu i powstanie nazizmu. Nie kto inny, jak William L. Shirer w swej słynnej książce Powstanie i upadek Trzeciej Rzeszy, opisuje powiązania pomiędzy Lutrem a Hitlerem:

 

Trudno zrozumieć zachowanie większości niemieckich protestantów w pierwszych latach nazizmu, jeśli nie jest się świadomym dwóch rzeczy: ich historii i wpływu Marcina Lutra. Wielki założyciel protestantyzmu był zarówno namiętnym antysemitą, jak i zaciętym wyznawcą posłuszeństwa wobec władzy politycznej. Chciał, aby Niemcy pozbyli się Żydów, a po ich odesłaniu doradzał, by pozbawiono ich „całej gotówki, klejnotów, srebra i złota”, a ponadto „by ich synagogi spalić, a ich domy zburzyć i zniszczyć (…) i żeby umieścić ich pod dachem albo w stajni, jak Cyganów (…), w niedoli i niewoli, jak nieustannie lamentują i narzekają przed Bogiem o nas” – tę radę zrealizowali dosłownie cztery wieki później Hitler, Goering i Himmler.

 

Podczas być może jedynego buntu ludowego w historii Niemiec, powstania chłopskiego z roku 1525, Luter doradzał książętom, by zastosowali najbardziej bezwzględne środki przeciwko „wściekłym psom”, jak nazywał zrozpaczonych, uciskanych chłopów. Tutaj, tak jak w swoich wypowiedziach na temat Żydów, Luter stosował ordynarność i brutalność językową, jakiej w dziejach Niemiec nie było równej, aż do czasów nazistowskich. Wpływ tej wybitnej postaci trwał w Niemczech przez pokolenia, w sposób szczególny pośród protestantów. Spośród różnych skutków należy wymienić łatwość, z jaką niemiecki protestantyzm stał się od XVI wieku narzędziem królewskiego i książęcego absolutyzmu, aż do chwili, gdy w roku 1918 królowie i książęta zostali obaleni. Dziedziczni monarchowie i drobni władcy stali się najwyższymi biskupami kościoła protestanckiego na swoich ziemiach. Tak zatem w Prusach król z rodziny Hohenzollernów był głową Kościoła. W żadnym innym kraju, z wyjątkiem carskiej Rosji, duchowieństwo nie stało się na mocy tradycji tak całkowicie służalcze wobec politycznej władzy państwa. Jego członkowie, z nielicznymi wyjątkami, opowiadali się zdecydowanie za królem, junkrami i armią, a w XIX wieku posłusznie sprzeciwiali się powstaniu ruchów liberalnych i demokratycznych. Nawet Republika Weimarska była rzeczą wyklętą dla większości protestanckich pastorów, nie tylko dlatego, że zdetronizowała królów i książąt, ale dlatego, że swe główne wsparcie czerpała ze strony katolików i socjalistów. W czasie wyborów do Reichstagu, nie można było nie zauważyć, że duchowieństwo protestanckie – typowym przykładem był Niemöller – całkiem otwarcie wspierało nacjonalistów, a nawet nazistowskich wrogów Republiki. Podobnie jak Niemöller, większość pastorów z zadowoleniem powitała objęcie urzędu kanclerza przez Adolfa Hitlera w roku 1933.

 

Myśl, że naziści odnieśli początkowe zwycięstwo dzięki fundamentom, jakie położył Luter, jest intrygującą hipotezą, a Shirer przedstawia na jej rzecz kilka mocnych argumentów. Jednak warto zauważyć na obronę Lutra, że sytuacja jest bardziej złożona. Po pierwsze Luter nienawidził Żydów z powodu ich religii, a nie rasy: był gotów pozwolić Żydom żyć, utrzymywać się z drobnego zasiłku, jeśli szczerze nawrócą się na chrześcijaństwo. Sprzeciw Hitlera wobec Żydów opierał się bardziej na podstawach rasowych, a zatem nawet wielka liczba chrześcijan pochodzenia hebrajskiego zginęła w holokauście. Po drugie, jak wspomniano wyżej, antysemityzm jest starszy od Lutra. Powiedziawszy to, nie można zaprzeczyć, że Luter dostrzegał niebezpieczeństwa tej nienawiści do Żydów, a jednak mimo to podsycał ów ogień. 

 

IV. Dlaczego to ma znaczenie

 

Pytanie, w jakim stopniu Luter był winny holokaustu, jest intrygującą kwestią, ale zamiast tego chciałbym podążyć w kilku odmiennych kierunkach. 

 

1. Grzech pychy

 

Wspomniałem przedtem, że Luter był tak przesadnie przekonany o swej prawości, że sądził, iż jego przeciwnicy muszą siłą rzeczy być niedouczeni, głupi lub źli. Jest to duch, który stale ożywia pisma Lutra. Kiedy pisze do kogoś, kto zgadza się z nim, albo – jak mu się wydaje – zgodzi się z nim, wówczas mamy doktora Jekylla. Kiedy uświadamia sobie, że ta druga osoba w rzeczywistości uważa, że Luter się myli, pojawia się pan Hyde. Widzimy to od samego początku w jego pismach adresowanych do papieża, słodko obiecujących posłuszeństwo wobec wszystkiego, co papież zdecyduje, a następnie potępiających go jako Antychrysta, kiedy papież nie podejmuje decyzji na jego korzyść.

 

Widzimy odgrywanie tego motywu wciąż na nowo w powyższych fragmentach: jest przekonany, że władcy chrześcijańscy, którzy nie zgadzają się z nim, potajemnie znają prawdę na temat „Ewangelii”, ale po prostu odmawiają jej przyjęcia. Jest łagodny wobec wieśniaków, aż uświadamia sobie, że nie są mu posłuszni; następnie wzywa do ich masowej rzezi. Podobnie – broni Żydów, kiedy myśli, że są otwarci na słuchanie jego wersji Ewangelii; kiedy jego wysiłki kończą się niepowodzeniem, nawołuje również do ich unicestwienia.

 

Ma to wszystko oznaki grzechu pychy, grzechu, o którym się mówi, że spowodował upadek Lucyfera. I nikt z nas, niezależnie od związków kościelnych, nie jest chroniony przed tymi pokusami. Tak łatwo popaść w nastawienie, że nasi polityczni albo religijni przeciwnicy to idioci lub potwory. Niech pod tym względem życie Lutra stanie się umoralniającą opowiastką.

 

2. Mniej katolicki, mniej chrześcijański

 

Kiedy katolicy wskazują, że kilka z wczesnych pism Lutra brzmi całkiem katolicko, typowa protestancka odpowiedź (i całkiem rozsądna, mogę dodać) jest taka, że Luter nie był jeszcze całkowicie zreformowany. Nawet po tym, jak doprowadził do schizmy, spędził kolejne ćwierć wieku powoli wyzbywając się swej katolickiej wiary. Ale niezwykłą rzeczą jest fakt, że gdy Luter stawał się coraz mniej katolikiem, stawał się jednocześnie coraz mniej chrześcijaninem.

 

Porównajcie przed i po, a zobaczycie, co mam na myśli. Istnieje niezliczona ilość innych przykładów, które także wskazują na to samo. Na przykład Luterański Kościół Hosanna zauważa, że język Lutra w dokumencie Przeciwko papiestwu w Rzymie, przez diabła założonemu, napisanym w roku 1545 (na rok przed jego śmiercią) był „najostrzejszy i najbardziej prostacki, jakim Luter się kiedykolwiek posługiwał. Luter zlecił serię politycznych rysunków autorstwa Lucasa Cranacha, które książce towarzyszyły, a szkalowały papieża i Rzym”.

 

Człowiek wychwalany za zajęcie śmiałego stanowiska w obronie wolności sumienia, był wręcz krwiożerczy wobec tych, których sumienia nie zgadzały się z jego własnym sumieniem. I stawał się coraz okrutniejszy i bardziej krwiożerczy, im dłużej pozostawał poza Kościołem.

 

3. Czy protestantyzm został założony przez świętego?

 

To jedno z najważniejszych pytań, jakie moim zdaniem możemy wyprowadzić z tego: czy mamy jakikolwiek powód, by wywnioskować na podstawie świadectw, że Marcin Luter był świętym?

 

W ciągu tego samego roku 1525 zarówno ostrożnie zachęcał do rewolty chłopskiej, jako być może pochodzącej od Boga, oraz wzywał, by wszystkich, którzy zaangażowali się w bunt, zabijać, stwierdzając, że wszyscy oni idą do piekła. Czy brzmi to tak, jakby Luter był kimś, kogo prowadził Duch Święty, czy raczej jednym z tych, „którymi – według ostrzeżenia świętego Pawła – miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu” (Ef 4,14)?

 

Rozumiem, że nawet święci popełniają błędy i że nawet święci grzeszą. Naprawdę zdaję sobie z tego sprawę. Nikt nie oczekuje od Lutra, że będzie doskonały. Ale wydaje mi się, że daleko od tego komunału do stwierdzenia, że człowiek, który idzie do grobu nawołując do masowego mordu, jest świętym.

 

Rozumiem także, że wielu współczesnych protestantów nie czuje potrzeby bronienia Lutra (szczególnie, jeśli sami nie są luteranami). Ale zakwestionuję to. Wydaje mi się, że kwestia ta powinna być niezmiernie ważna dla tych, którzy bronią reformacji. Jeśli reformacja została zainicjowana przez kogoś, kim kierowała intelektualna pycha, a nie Duch Święty, dlaczego jej ufać?

 

Eklezjologia protestancka zazwyczaj utrzymuje, że Kościół to jedynie zgromadzenie zbawionych (my, katolicy, nie zgadzamy się, ale to zagadnienie na inny dzień). Według tego rozumowania, jeśli Luter nie jest świętym, nie jest nawet członkiem Kościoła. Czym wobec tego czyni to denominację, którą zapoczątkował? Jak protestanci mogą liczyć na kogoś, kto jest poza Kościołem, że zreformuje i odtworzy Kościół?

 

A zatem taki jest powód, dla którego podnoszę kwestię tych niemiłych fragmentów historii. Robiąc to, mam nadzieję, że byłem fair wobec Lutra, wysuwając wątpliwości warte poważnej analizy. 

 

 

 

Joe Heschmeyer

Źródło: shamelesspopery.com

Tłum. Jan J. Franczak

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij