– 4 czerwca jest sukcesem Lecha Wałęsy i gen. Jaruzelskiego. Przeszliśmy łagodnie zmianę systemu – zaznaczył Stanisław Ciosek. Za te dokonania były ambasador Polski w ZSRR i Rosji postawiłby gen. Wojciechowi Jaruzelskiemu wielki pomnik. Druga strona toczącego się dziś sporu politycznego też dostałaby swój pomnik – Lecha Kaczyńskiego, ale nie większy od Pałacu Prezydenckiego.
Stanisław Ciosek, były ambasador PRL w ZSRR i Rosji był gościem programu #RZECZoPOLITYCE. Jego zdaniem 4 czerwca w Polsce powinien być świętem narodowym. – Wolność wypowiedzi to jest konsekwencja tamtych wydarzeń. Wtedy doszło do przełomu – powiedział Ciosek.
Wesprzyj nas już teraz!
Były ambasador nie przejął się tym, że ów czas przełomu nie pozwolił na rozliczenie okresu komunizmu, a co więcej, to właśnie działacze partyjni najwięcej na nim skorzystali. – Można patrzeć w ten sposób, że komuniści sobie zagwarantowali dostatnie życie, ale mieliśmy rozwiązać to krwawym sposobem? – mówił.
Co więcej, według Cioska wszelkie rozliczenia nie są potrzebne, bo gen. Wojciecha Jaruzelskiego, jak i Czesława Kiszczaka, „już rozliczyła historia”. Problem w tym, że były ambasador postrzega komunistycznych dygnitarzy w samych superlatywach. – Uważam, że gen. Jaruzelskiemu należy się wielki pomnik – mówił Ciosek. I jak dodał, „4 czerwca jest sukcesem Lecha Wałęsy i gen. Jaruzelskiego. Przeszliśmy łagodnie zmianę systemu”.
Ciosek stwierdził też, że problemem jest tu jednak… polska mentalność. – My Polacy potrafimy każdy sukces przekuć w nieszczęście. Z tego rodzaju mentalnością nigdy nie osiągniemy sukcesu – dodał Ciosek.
Były ambasador odniósł się też do inicjatywy postawienia pomnika prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. – Grunt żeby on nie był większy od Pałacu. Zdecydowanie należy się ten pomnik, choćby za sam fakt, że zginął w katastrofie – ironizował Ciosek.
Źródło: rp.pl
MA