Podziwiamy mnichów klauzurowych, żyjących w ciszy i poświęcających życie wyłącznie na kontemplację Słowa Bożego. Ale cisza jest potrzebna każdemu z nas, a milczenie – nie bez powodu – nazywane bywa złotem. Jak zatem można milczeć i starać się o ciszę w świeckim XXI wieku?
Cisza – to słowo jednocześnie atrakcyjne i przerażające. Może przecież oznaczać zarówno błogi spokój, jak i daleką od błogości straszliwą izolację – zauważa katolicki bloger Sam Guzman, na łamach catholicgentleman.net. „Większość z nas nie zna ciszy doskonałej. Czy kiedykolwiek bowiem siedziałeś sam w pokoju, rejestrując wyłącznie te dźwięki, które wcześniej nie docierały do Twych uszu? Tykanie zegara, ruch powietrza w rurach, delikatny szum lodówki – wszystko to trochę niepokojące. Ale przecież to nie tego się obawiamy. Myśląc o ciszy najbardziej obawiamy się przecież usłyszeć własne myśli. Konfrontując się z ciszą zaczynamy słyszeć szalony, chaotyczny pęd naszych myśli – wszystkie niepokoje, głęboko ukryte pragnienia, bolesne pytania do samego siebie stawiają nas w bardzo niewygodnym położeniu” – pyta.
Wesprzyj nas już teraz!
Co więc robimy? Staramy się walczyć ze złożonością naszego serca, poprzez hałas! Jestem sam w samochodzie? Włączę radio! W domu nieustannie pracuje telewizor, nawet jeśli nikt go nie ogląda, to stanowić ma swoiste uspokajające „tło”. Każdą chwilę spędzoną w kolejce poświęcamy by rzucić okiem na smartfon. Wszystko, byle nie cisza.
A jednak, mimo iż cisza może Cię nie uspokajać, a wręcz przeciwnie – drażnić, wielu świętych zalecało ją jako praktykę duchową, uważając ją nawet za niezbędną do wzrastania w świętości.
I tak Thomas A. Kempis pisał: „W ciszy i spokoju rozkwita dusza oddana Bogu i uczy się tajemnic Pisma. Tu znajduje strumienie łez, którymi w nocy omywa się i oczyszcza, aby oddalając się od zgiełku świata, przybliżyć się do Stwórcy. Kto odrywa się od znajomych i przyjaciół, do tego zbliży się wkrótce Bóg ze swymi aniołami”.
Doroteusz z Gazy: „Wystrzegaj się zbędnej gadaniny, gdyż oddala Cię ona od Boga i myśli pobożnych”.
Maksymilian Kolbe: „Cisza jest konieczna, lub nawet absolutnie niezbędna. Jeśli brakuje ciszy, brakuje i łaski”.
Guzman przypomina, że przez wieki liczne zgromadzenia zakonne wprowadzały do swych praktyk nakaz utrzymywania ciszy. Niedawno przypomniało nam o tym, dość nieoczekiwanie, dzieło masowej kultury – film „Wielka cisza”, w którym zobrazowano życie Kartuzów. Co takiego jest więc w ciszy, że postulują ją wielkie duchowe autorytety?
„Trzeba zrozumieć, że cisza – tak jak wszystkie inne narzędzia życia duchowego – nie jest celem samym w sobie. Celem jest Komunia z Bogiem, która kiedyś była łatwiejsza niż dziś, mniej elementów zakłócało nam bowiem ciszę. Wtedy ludzie byli stale świadomi jego obecności. Grzech Komunię zakłóca, trzeba więc robić wszystko, by ją odzyskać – a więc również poszukiwać ciszy. W ciszy słychać podszepty Ducha Świętego. Pan Bóg nie krzyczy, mówi do nas cicho niczym „szmer łagodnego powiewu” (1Krl, 19, 12)” – zauważa bloger.
Milczenie pomaga nam zachować łaski. Guzman podaje ciekawą metaforę: płetwonurkowie wykonują zawsze ostrożne, powolne ruchy, tak by nie tracić niepotrzebnie nic ze swych zapasów tlenu. Podobnie i my powinniśmy ograniczać słowa, mówić ostrożnie i rozważnie, byśmy przypadkiem nie pozbywali się łaski.
Jak więc praktykować ciszę? Jak może zrobić to człowiek niebędący zakonnikiem czy księdzem, chodzący do pracy i mieszkający z rodziną? Oto kilka wskazówek Guzmana:
1. Powstrzymać się od błahych, niepotrzebnych słów
Księga przysłów podpowiada nam: „Nie uniknie się grzechu w gadulstwie, kto ostrożny w języku – jest mądry”. Oznacza to przestrogę, abyśmy nie mówili dla samego mówienia. Jak wielu z nas nie przestrzega dziś tej rady! W naszych czasach to portale społecznościowe szczególnie zachęcają do gadulstwa. Wystarczy spojrzeć na Facebooka – na posty wskazujące na narzekanie, publikowanie wyznań o swych kłopotach z trawieniem itp. To jest pierwsza podpowiedź – jeśli przychodzi Ci do głowy podzielenie się błahą informacją na Facebooku czy Twitterze, zaniechaj tego. Udostępniaj informacje naprawdę istotne i wartościowe.
2. Nie narzekaj!
Powściągliwość w mówieniu można praktykować „gryząc się w język” szczególnie wtedy, gdy chcemy powiedzieć, że znów nam coś nie pasuje – po prostu narzekać. Narzekanie jest bowiem przeciwieństwem tego co konieczne – wdzięczności i dziękczynienia, a więc jest grzechem. To takie łatwe, narzekać na złą pogodę czy niesmaczne jedzenie! Ale czy komukolwiek narzekanie poprawiło samopoczucie? Ćwiczenie na dziś – trzymaj język za zębami, jeśli chcesz narzekać!
3. Nie trzeba wypowiadać się o wszystkim
Milczenie można ćwiczyć również powstrzymując się przed udzielaniem swojej opinii na każdy temat. Ilekroć coś niedobrego dzieje się w przestrzeni publicznej, a my dowiadujemy się o tym za pośrednictwem mediów, natychmiast czujemy potrzebę wyrażenia swej nieomylnej opinii w tej sprawie – czy to w internecie czy to w relacjach z drugim człowiekiem. Ale przecież tylko niewielu z nas rozumie te wydarzenia i widzi je w szerszym kontekście – nie wszyscy jesteśmy komentatorami! Świat nie potrzebuje więc każdej naszej opinii na nasz temat! Zachowajmy ją więc czasem dla siebie – i nie bójmy się wyjść na ignoranta. Mark Twain pisał: „Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości”. Trudno się z tym nie zgodzić.
4. Nie zawsze „coś musi grać”
Nie każda chwila naszego życia musi być wypełniona dźwiękiem! Jeśli prowadzisz samochód, postaraj się nie włączać radia. Jeśli zajmujesz się domowymi sprawami, nie włączaj telewizora. Unikaj bezmyślnego gapienia się w telefon i sprawdzania co chwilę, czy ktoś czegoś nie napisał. Życie jest pełne momentów, w których możemy doznać ciszy. Musimy jej tylko chcieć.
5. „Nie sądźcie, byście nie byli sądzeni”
Kolejna propozycja, to zamilknięcie, gdy chcesz kogoś skrytykować. Jakże łatwo jest widzieć drzazgę w oku brata! Jakże często mówimy o nich wyłącznie po to, by poczuć się lepszymi! Spróbujmy zachować ciszę, gdy poczujemy potrzebę skrytykowania kogoś. To może być trudne ćwiczenie, ale okaże się życiodajne…
„Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia” – pisze święty Jakub. Pamiętajmy, że te biblijne słowa obowiązują nas wszystkich, nie tylko mnichów klauzurowych.
opracowano na podstawie: catholicgentleman.net
malk