5 marca 2022

Cisza w Wielkiej Kartuzji. Milczący dialog Miłości

(Patrick Giraud, CC BY-SA 2.5 , via Wikimedia Commons)

„Życie pustelnicze… było najpiękniejszą częścią religii chrześcijańskiej (która wydawałaby się zbliżać nieba). Miłosierna dobroć Boga nie pozwoliła, aby ona zaginęła. Ta część przepadła i Jego cudowna mądrość przyczyniła się do jej wskrzeszenia, dając życiu pustelniczemu nawet formę bardziej użyteczną, bardziej doskonałą, której nie miała w pierwszym czasie”[Gulliam d’Ivrée, De origine et veritate perfectatae religionis]. Forma ta w oryginalnym wydaniu przyjęła kształt położonej we francuskich Alpach pustelni, zwanej do dzisiaj Wielką Kartuzją, w odosobnieniu której i w samotności cel dusze wierne i ciche prowadzą w milczeniu najcudowniejszy dialog Miłości.

Dlaczego niektórzy wybierają samotność i urzekającą atmosferę ciszy? Co decyduje o tak radykalnej postawie, by na drodze ziemskiej pielgrzymki obrać życie z daleka od świata? W odpowiedzi na te pytania pomocne będzie nakreślenie sylwetki świętego, który „BYŁ DOBROCIĄ BOGA, JAKA OBJAWIŁA SIĘ NA ZIEMI”.

Urodzony w Kolonii św. Brunon (ok. 1030-1101), przyszły założyciel zakonu kartuzów, po wieloletnim życiu w sławie wybitnego profesora i duchownego postanowił wieść żywot w izolacji. Mnich Gaubert z Saint-Quentin de Beauvais mówił o nim, że „był jedynym człowiekiem swoich czasów, który odmówił wszystkiego światu”. Niebagatelny wpływ na ten wybór miało poznanie marności światowych dóbr i odkrycie prawdy o Bożej obecności w ludzkiej duszy, której bronił potem do końca z całych sił. W poszukiwaniu Boga rozeznał, że można Go kontemplować tylko w milczeniu.

Wesprzyj nas już teraz!

Ale zanim dobrowolnie poszedł na odosobnienie, aby usłyszeć głos Nieskończonego, dane mu było utracić wszystkie dobra i przywileje pozycji, jaką posiadał w świecie.  Na drodze do doskonałości czuł się jednak jak banita, z dala od bliskich, a to pozwoliło mu zrozumieć, że Bóg uczy go dyspozycyjności, pokory i zaufania względem Jego planów. Tęsknota za najwyższym dobrem, jakim jest Stwórca, przywiodła go do zachowywanej w milczeniu ciszy, która pomogła mu doświadczyć zdumiewających porywów serca, wielu duchowych zmagań oraz uwrażliwiła na Bożą obecność. Jako wyczulony na piękno natury, widział w niej nie tylko Bożą doskonałość, ale też siłę pociągającą stworzenie do Źródła. W otoczeniu natury i nieustannej kontemplacji św. Brunon poznał piękno samego Stwórcy i zakosztował wielkiego dobra. Z tego doświadczenia zrodził się eremicki ideał życia dla Boga i przed Nim, który do dnia dzisiejszego urzeczywistniają zakonnicy w różnych zakątach ziemskiego globu, a także w górskim otoczeniu pierwszej pustelni „La Grande Chartreuse” pod Grenoble we Francji, zwanej Wielką Kartuzją.

Kartuski ideał dobrze wyrażają słowa: „uciekaj od świata – pogrążaj się w milczeniu – szukaj spokoju duszy”. Św. Brunon w jednym z listów pisał, że „Kto kocha ten świat i to, co na tym świecie, to znaczy pożądliwość ciała, pożądliwość oczu i pychę – w tym nie ma Miłości Ojca”. Według świętego, świat z jego ponętnymi dobrami stanowi przeciwieństwo szczęścia, które może dać „zacisze bezpiecznego portu”, jakim była samotnia kartuska. W niej chrześcijanin może wieść życie pustelnicze połączone ze wspólnotowym na wzór życia zakonnego. Była to próba przyjęcia na Zachodzie tradycyjnego zwyczaju samotniczego życia Wschodu.

Regułę kartuską zgromadzenia zatwierdził w 1143 r. papież Innocentego II. Zakon postrzegano jako małe źródło, z którego pochodzi rzeka obfitości w myśl, iż żywot dusz na wysokościach daje krążącą w wielkim ciele Mistycznym Chrystusa pełnię egzystencji, która jest potwierdzona na zewnątrz przez cudowną ekspansję. Podobnie jak źródło nawadnia ogród, użyźniając go, tak i kartuzi „użyźniają” inne zakony i instytucje religijne. Mnichów różni od pozostałych zgromadzeń kontemplacyjnych bardziej wymagająca reguła, której celem ostatecznym i zobowiązaniem jest życie monastyczne. Wszystkie pozostałe cele są drugorzędne. Życie kartuza zmierza do zjednoczenia z Bogiem w miłości. Można powiedzieć, że to zjednoczenie jest najwyższym kartuskim ideałem. Na tej drodze wyznacznikiem wewnętrznej przemiany mnicha jest czystość serca. Wszystko to dałoby się streścić w krótkim zdaniu: „oddać się poszukiwaniu i posiadaniu w swojej duszy (w człowieku wewnętrznym), aby osiągnąć doskonałość miłości”.

Pośród codziennych wydarzeń życia samotniczego zakonników toczy się ich wewnętrzne życie, które ma nieraz posmak walki duchowej z własnymi przypadłościami, przeciwko grzechom czy ludzkiemu znużeniu. Eremici muszą czasem odpierać mroczne ataki złego ducha, z których jako ognistych prób wychodzą zazwyczaj wewnętrznie umocnieni. Stąd, duchowość kartuską można scharakteryzować w następujący sposób: „mądra dyskrecja, radość i prostota, stała uwaga, aby nie utracić małych bitew na drodze oczyszczającej”.

A wszystko to dokonuje się w milczeniu. Należy pamiętać o tym, że modlitwa i medytacja w ciszy to najważniejszy element mniszej codzienności. To one warunkują praktykę miłości, która jednoczy eremitów z Bogiem i braćmi w klasztorze. Stąd, wszystko w zakonie ustawione jest tak, aby sprzyjało życiu modlitwy. Nacechowany szczególną atmosferą klimat ciszy pustelni jest jakby pokarmem dla ucha i równowagą dla ducha. Owoce ciszy zna tylko ten, kto jej doświadczył. W ciszy możliwe jest poznanie siebie, a tym samym poznanie Boga. Św. Augustyn pisał: „Spraw, abym poznał siebie, spraw, abym poznał Ciebie”. Poszukiwanie Boga nie musi więc oznaczać wyjścia poza siebie. Święty z Hippony wyjaśni to jeszcze w innych słowach: „Nie wychodź na świat, wróć do samego siebie: we wnętrzu człowieka mieszka prawda”.

W książce-wywiadzie pt. „Moc milczenia” kardynał Robert Sarah mówi: Jeśli człowiek chce obwarować się na dnie swego serca, w tym pięknym, wewnętrznym sanktuarium, by zbadać siebie i potwierdzić obecność Boga w sobie, jeśli chce poznać i zrozumieć swoją tożsamość, potrzebuje trwania w milczeniu i zejścia w głąb siebie. Jak można by odkryć siebie w hałasie? Jasność i przenikliwość spojrzenia człowieka może pojawić się tylko w samotności i ciszy. Człowiek milczący ma o wiele większą zdolność słuchania i trwania przed Bogiem. Człowiek milczący znajduje Boga w swoim wnętrzu. Do wszelkiej modlitwy i wszelkiego życia wewnętrznego potrzeba nam ciszy, ukrycia się i powściągliwości, które skłaniają do tego, by nie myśleć o sobie. W ważnych chwilach życia cisza staje się koniecznością. Nie szukamy ciszy dla niej samej, jak gdyby była ona naszym celem. Szukamy ciszy, ponieważ szukamy Boga. I znajdziemy Go, jeśli w najtajniejszych głębi swego serca zachowamy milczenie.

Tak więc, Bóg wyprowadza swoje sługi na pustynię, aby przemawiać do ich serc. Stąd równie niezbędna jak woda dla ryb, a zagroda dla owiec jest dla mnicha jego cela, w której jednoczy się ze Słowem Bożym niczym Oblubieniec z oblubienicą, ziemia z niebem, człowieczeństwo z Bóstwem. Mieszkaniec celi w milczeniu i samotności widzi ziemię świętą, miejsce, gdzie Bóg i Jego sługa prowadzą częste rozmowy, tak jak to jest między przyjaciółmi. Gdy dusza jest tak skierowana ku Stwórcy, człowiek jest pełen Boskiego życia i może to komunikować innym. W filmie dokumentalnym Philipa Gröninga pt. „Wielka Cisza” możemy usłyszeć znamienną wypowiedź sędziwego eremity, mieszkańca klasztoru La Grande Chartreuse, który w oszczędnych słowach wyraził prawdę, którą pozwala odkryć samotnia:

Świat zatracił sens Boga, szkoda… Ludzie stracili rację bytu. Po co wieść żywot na ziemi, skoro porzuca się myśl o Bogu? Im bliżej jesteśmy Boga, tym jesteśmy szczęśliwsi. Taki jest cel naszego istnienia. Im bliżej Boga, tym jesteśmy szczęśliwsi i szybciej zbliżamy się do Niego. Przeszłość i teraźniejszość to sprawy ludzkie. W Bogu nie ma przeszłości. W Nim jest tylko teraźniejszość. Gdy Bóg na nas patrzy widzi całe nasze życie. A ponieważ jest nieskończenie dobry, czyni dla nas tylko to, co dobre. Nie należy więc niepokoić się tym, co nas spotyka. Często dziękuję Bogu, że uczynił mnie ślepcem. Jestem pewien, że pozwolił na to dla dobra mojej duszy. Trzeba zawsze wychodzić z założenia, że Bóg jest nieskończenie dobry. Wszystko, co czyni, czyni dla naszego dobra, dlatego też powinniśmy być zawsze radośni. Chrześcijanin nie może być smutny, albowiem wszystko dzieje się z woli Boga dla dobra naszej duszy. To właśnie jest dla nas najistotniejsze. Bóg jest nieskończenie dobry, Wszechmogący i pomaga nam. Trzeba się temu poddać i jest się szczęśliwym. (…)Nie, dlaczego miałbym bać się śmierci? Taki jest los każdego człowieka. Nie należy bać się śmierci. Radość z odnalezienia Ojca jest ogromna.

To oczekiwanie na zjednoczenie z najlepszym Ojcem zdaje się być ponadczasowym pragnieniem każdego kartuza, co wyraźnie wyakcentował św. Brunon w jednym ze swoich listów: „Jestem w Kalabrii z pobożnymi braćmi. Niektórzy, spośród nich, bardzo są wykształceni. Trzymają straż świętą w oczekiwaniu na swego Pana, aby otworzyć mu, kiedy tylko zakołacze”.

Anna Nowogrodzka – Patryarcha

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(3)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie