Na Cmentarzu Bródnowskim trwa drugi etap prac prowadzonych przez Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN. Kieruje nim prof. Krzysztof Szwagrzyk. Pracownicy zespołu wiceprezesa IPN odnaleźli cztery ludzkie szkielety oraz jedną pustą jamę. Według wstępnych ustaleń są to szczątki ofiar zbrodni komunistycznych.
„Pochówków, choć to słowo nie oddaje sposobu w jaki kaci z UB traktowali ciała swoich ofiar, dokonywano tutaj w okresie montowania na ziemiach polskich władzy sowieckiej. Nie wiemy więc, czy są to Żołnierze Wyklęci, czy inni wrogowie ludu pracującego miast i wsi. Wiemy jednak, że są to ofiary władzy ludowej chowani w płytkich grobach w miejscu wówczas odosobnionym, oddalonym od czynnych części cmentarza” – podano w komunikacie Instytutu Pamięci Narodowej.
Wesprzyj nas już teraz!
– Nie mamy za to żadnych śladów po skrzyniach, a już nie mówię o trumnach. To oznacza, że zabitych bezpośrednio składano do ziemi na bardzo płytkiej głębokości. To nie więcej niż 50-60 centymetrów, a więc niezwykle płytko – powiedział prof. Szwagrzyk. Dodał, że wszystko wskazuje na to, że odnalezione ofiary „czerwonego terroru” zostały zamordowane „metodą katyńską”, czyli strzałem w potylicę z bliskiej odległości. – Cmentarz Bródnowski i kwatera 45N to tylko jedno w wielu miejsce w Warszawie, gdzie w latach 40. grzebano ofiary komunistycznego systemu – przypomniał.
Głos w sprawie zabrał m.in. prof. Sławomir Cenckiewicz. „Nie wiem jak to opisać! To wszystko jest straszne” – napisał na swoim profilu na Facebooku. Dodał, że dzięki zespołowi prof. Szwagrzyka ofiary komunistycznych najeźdźców „wracają do nas” i „przestają być anonimowi”.
Prace Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN na Cmentarzu Bródnowskim potrwają do 8 kwietnia.
Źródło: ipn.gov.pl, Facebook.com
TK