12 lutego 2022

Cnota – cenniejsza niż wszystkie skarby ziemi. Upodobnia nas do Boga i wiedzie ku Niebu

Chińskie przysłowie mówi: „Gdy zły człowiek używa dobrych środków, przynoszą one złe skutki”. Nie uczynki ukochanego, ale sama jego osoba jest obiektem czyjejś miłości. Kim być i jak żyć? – oto jest pytanie! Kluczem do odpowiedzi jest osobista praktyka cnót, które sprawiają, że ludzkie życie jest lepsze i szczęśliwsze. Jednak celem życia cnotliwego chrześcijanina nie jest indywidualne szczęście czy chęć uczynienia świata lepszym, ale pragnienie upodobnienia się do Boga.

Podobnie jak habit nie stanowi zakonnika, tak sama nazwa „chrześcijanin” nie uczyniła nikogo świętym. Świętość jest powołaniem każdego, kto został wszczepiony w „prawdziwy krzew winny”, czyli Chrystusa. Świętość jako owoc łaski i pracy możliwa jest zatem dla ubogiego kmiotka, jakim był św. Izydor Oracz czy króla na tronie jak św. Ludwik IX. Nie ma więc stanu ani godności, które wykluczyłby kogoś ze sposobności kandydowania na Ołtarze i było wymówką przed Bożym Trybunałem. Kościół, wzywając ku doskonałości i umożliwiając wytworzenie podstawowego nastawienia duszy na dobro, zaleca praktykowanie cnót.

Cnota w najogólniejszym znaczeniu jest „stałym usposobieniem, czyli nałogiem”, a precyzyjniej  nałogiem dobrym. Jako dobry nawyk, czyli skłonność do dobrego i łatwość w jego wykonaniu, jest rezultatem częstego ćwiczenia. Doświadczenia życia codziennego pokazuje, że aby osiągnąć zupełne opanowanie pewnej określonej dziedziny moralnej i zdobyć tę biegłość w działaniu dobrem, jaką jest właśnie cnota, potrzeba nieraz wytrwałych wysiłków. Choć życie cnotliwe przejawiać się będzie w czynie, to ma ono jednak głębsze podłoże. Boże wezwanie do świętości jest równocześnie „darem z góry”. Cnota chrześcijańska wypływa bowiem z Bożego źródła łaski, a Chrystus Pan jest jej wzorem. Rozróżniamy więc między cnotą przyrodzoną i nabytą, a cnotą nadprzyrodzoną i wlaną.

Wesprzyj nas już teraz!

Pierwsza stanowi pokłosie ćwiczeń i stałej pracy. Jako pozostająca w porządku przyrodzonym, może wyróżniać również niechrześcijan odznaczających się miłosierdziem, sprawiedliwością czy męstwem. Druga jest dziełem Ducha Świętego, który zaczyn jej wlewa wraz z łaską uświęcającą w sakramentach świętych. Pochodzi zatem od Boga i zdąża do Boga, ponieważ jej zadaniem jest pełnić przy pomocy łaski wraz z współdziałaniem człowieka i według nauki Chrystusa to wszystko, co się Bogu podoba. Stąd Ojcowie Kościoła o tychże łaskach mówili, że są „darem Bożym i posiewem Ducha Świętego”.

Różnicę między cnotą nabytą a wlaną można wyjaśnić poprzez podobieństwo. Ogień i młot przemienia żelazo w stal, a magnes nadaje mu siły magnetycznej. Stal jest twardsza od żelaza, jednak natura żelaza nie została w niej zmieniona. Natomiast stal namagnetyzowana staje się niejako innym ciałem, bo nabywa własności, jakich żelazo nie ma, to jest przyciąga do siebie kawałki żelaza, a sama bywa przyciągana do biegunów ziemi.  Podobnie cnoty przyrodzone nic innego w nas nie sprawiają, jedynie to, że wskutek częstego ćwiczenia, jakby od uderzenia młota, wzmacniają nasze siły duchowe  do wykonywania  rzeczy dobrych,  ale  tylko  w  porządku  przyrodzonym. Łaska zaś magnetyzuje duszę przez niewidzialne zetknięcie się z Bogiem, który podnosi duszę do uczestnictwa w swojej naturze i udziela jej własnych sił. Przez to dusza, obdarzona siłą Boską, czuje się pociągnięta w krainę życia nadprzyrodzonego, a Bóg sam jest tym biegunem, który duszę do siebie pociąga i tym ogniskiem, z którego dusza czerpie siłę i życie. Pod wpływem działania Bożego spełnia dusza nadprzyrodzone akty i ćwiczy się w nadprzyrodzonych cnotach [ św. Józef Sebastian Pelczar, „Życie duchowne”].

Cnota nadprzyrodzona jako owoc łaski i pracy ma niezrównaną wartość. Jest ona piękniejsza niż piękno wszystkich stworzeń – pisał św. Bonawentura – cenniejsza niż wszystkie skarby ziemi. Ona jedna daje duszy wartość przed Bogiem, a prawdziwą cześć u ludzi, bo ona jedna jest istotną wielkością. Przy niej sława traci blask, niknie nawet urok korony. Ona zawsze czcigodna, czy w królewskiej purpurze, czy w wiejskim odzieniu, czy nawet w żebraczej szacie. Cnota daje prawdziwą piękność, bo ona wdzięk Boży rozlewa w duszy i czyni człowieka podobnym do Boga, który jest najwyższą pięknością. Cnota zapewnia prawdziwe szczęście, bo z niej, jak z owej skały Mojżeszowej, wytryska zdrój czystej i słodkiej pociechy. Ona jedna zapewnia nieśmiertelność, bo ona jest wieczna jak Bóg, podczas gdy wszystko inne jest kruche i przemijające. Cnota jest prawdziwym drzewem życia, którego pień tkwi  w  czasie, a gałęzie i owoce sięgają w wieczność. Ona jest prawdziwym  rajem  na ziemi,  bo  jak  raj  niebieski  jest  stolicą Boga, siedzibą radości, światła i miłości, tak w duszy człowieka cnotliwego i sprawiedliwego jest stolica łaski Bożej, radość dobrego sumienia, światło prawdy i miłość święta.

Teologowie rozróżniają cnoty, dzieląc je na dwie główne grupy. Pierwszą stanowią cnoty Boskie, czyli teologiczne: wiara, nadzieja, miłość, ponieważ zarówno ich początkiem, przedmiotem jak i celem jest sam Bóg. Św. Grzegorz Wielki mówił, że „Człowiek posiada trzy cnoty teologiczne”. Otrzymujemy je wraz z łaską Sakramentu Chrztu świętego. Powiększają się zaś te cnoty przez godne przyjmowanie innych Sakramentów świętych i zasługi z tytułu sprawiedliwości. Cnoty teologiczne prowadzą zatem człowieka do celu ostatecznego, jakim jest wieczne życie z Bogiem.

Drugą grupę tworzą cnoty moralne, które odnoszą nas do bliźnich i do nas samych, a więc kierują należycie człowiekiem w tych rzeczach, które prowadzą do jego celu. Z nich najważniejsze są cnoty główne, czyli kardynalne (łac. cardo – zawias), gdyż – jak na zawiasach – obraca się całe życie etyczne. W roztropności, sprawiedliwość, męstwie i wstrzemięźliwości widziano podwaliny życia obyczajowego już w starożytności.  Nazwanie tych cnót kardynalnymi jest natomiast dziełem św. Ambrożego.

Możemy zatem powiedzieć, że nie wszystkie cnoty mają jednakową wartość i nie wszystkie wszystkim w takim samym stopniu są potrzebne. Są jednak cnoty dla wszystkich konieczne, jak na przykład Boskie, czyli teologiczne. Stosunek tych cnót do duszy można wyrazić za pomocą pewnego obrazu.

Dusza jest niejako wozem królewskim, w którym siedzą trzy królowe, pełne powagi i majestatu. Są nimi trzy cnoty Boskie, czyli teologiczne: wiara, nadzieja i miłość. Cztery cnoty główne tworzą straż przyboczną. Najważniejsza z nich, roztropność, idzie na przedzie i wskazuje drogę. Sprawiedliwość ma nadzór nad skarbcem i pokrywa wydatki podróży, męstwo odpiera napastników i natrętów,  wstrzemięźliwość kieruje  końmi,  to  jest  żądzami, przyrządza obiady i noclegi. Inne cnoty, jako służebne, stanowią orszak królewski, tylko ulubiona faworytka —pokora —siedzi skromnie u stóp pierwszej królowej — wiary — aby jej drzwi otwierać [ św. Józef Sebastian Pelczar, „Życie duchowne”].

Należy jednak pamiętać, mając na uwadze Pawłowy hymn o miłości, że całość życia chrześcijańskiego jako odpowiedzi na wezwanie Boże jest związana z miłością. Miłość stanowi o cnotliwości życia chrześcijańskiego w ogóle, jest więc poniekąd cnotą cnót. Bo „jak królowa pszczół wiedzie za sobą cały rój, tak miłość, matka i królowa cnót, wszystkie cnoty za sobą wprowadza” [ św. Józef Sebastian Pelczar, „Życie duchowne”].

Anna Nowogrodzka – Patryarcha

https://pch24.pl/czy-ubior-i-makijaz-moze-byc-swiadectwem-wiary-o-pieknie-na-miare-serca-krola/

Cisza. Czy milczenie ma moc?

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij