Już za 6 lat „prekursorzy” fotowoltaiki w Polsce staną przed koniecznością zmiany systemu rozliczania energii. Właśnie wtedy pierwotnie obowiązujący – dość korzystny – system rozliczania energii net-metering zostanie zakończony. Naturalnym byłoby przejście na aktualnie obowiązujący system net-billing. Tyle tylko, że nie wiadomo jakie są plany rządzących wobec właścicieli fotowoltaiki.
Przypomnijmy. W sytsemie net-metering – w uproszczeniu – prosumenci mogą oddawać do sieci elektroenergetycznej wyprodukowaną energię, zaś samą sieć w tym systemie traktuje się jak bank energii. Operator niejako pobiera część energii jako zapłatę za jej przechowanie. System został zamknięty wiosną 2022, dając prosumentom możliwość rozliczania się w niezmienny sposób przez 15 lat.
Drugą opcją była zmiana sposobu rozliczenia na rynkowy – net-billing. Tu nadwyżka energii sprzedawana jest do sieci po aktualnych cenach rynkowych, potem można ją odkupić – także po aktualnych stawkach. Szybko okazało się, że taki system rozliczeń promuje systemy z bankiem energii. To dlatego, że w chwili, gdy energii jest na rynku najwięcej, jest ona odkupywana po niskiej cenie. Kiedy zaś generacja z fotowoltaiki ustaje, ceny za kupowaną energię rosną.
Jak zauważa forsal.pl, osoby, które jako pierwsze wchodziły na rynek fotowoltaiki, a rozliczające się dziś w systemie net-metering, będą mogły to czynić jeszcze przez 6 lat. Co stanie się po tym okresie? Najpewniej będą musiały zmienić sposób rozliczania na net-billing… o ile taki wciąć będzie obowiązywał. Jedno jest pewne – przejście na obecnie obowiązujący system rozliczeń byłby dla nich dużą zmianą, niekorzystną. Innym wyjściem – wobec wygaszanie net-meteringu – będzie zakończenie odbierania energii od prosumentów rozliczających się w taki sposób. Rządzący póki co zapowiadają, że przyglądną się problemowi w przyszłości i zdecydują o prosumentach z „odpowiednim wyprzedzeniem”.
MA