Sejmik Województwa Małopolskiego podjął decyzję w sprawie obywatelskiej inicjatywy „TAK dla drewna, STOP gazolobby”. Radni uznali, że mieszkańcy Krakowa i Małopolski nie mogą ogrzewać swoich domów suchym drewnem, mimo, że – jak wskazywali inicjatorzy projektu – jest to paliwo ekologiczne i odnawialne. Wynik głosowania był do przewidzenia, gdyż wcześniej inicjatywa była blokowana, a jej procedowanie uruchomił dopiero wyrok sądu administracyjnego.
Spośród obecnych na poniedziałkowej sesji obywatelskiej uchwały nie poparł żaden z radnych. Przeciwko było 20, 2 wstrzymało się, a 14 nie głosowało mimo, że uczestniczyło w sesji. 3 radnych było nieobecnych.
Wesprzyj nas już teraz!
Biorący udział w krótkiej dyskusji poprzedzającej głosowanie Jan Zapora powołał się na dyrektywę Unii Europejskiej z 2015 roku, zaliczającą biomasę do paliw ekologicznych. Fakt ten został jednak zignorowany przez autorów małopolskiej uchwały antysmogowej, którzy dopuścili do użytkowania jedynie gaz i lekki olej opałowy. Zmusza to użytkowników do częstej wymiany urządzeń grzewczych. Najpierw władze namawiały mieszkańców do likwidacji starych pieców i instalowania ekokominków. Teraz przyszedł czas na elektryczne pompy ciepła, które mają zastąpić nawet nowoczesne kominki.
Odrzucenie projektu rekomendował wicemarszałek Józef Gawron z powodu defektów prawnych. Uchwała antysmogowa nie może być zmieniona uchwałą obywatelską. Wicemarszałek przekonywał, że obywatelska inicjatywa narusza zapisy ustawy o ochronie środowiska. – Nie możemy narażać na śmieszność sejmiku. Nasze uchwały są zaskarżane do sądu administracyjnego, nasze akty prawne muszą uwzględniać prawodawstwo krajowe – powiedział.
Jeden z autorów obywatelskiej uchwały Bartłomiej Krzych ocenił, że radni boją się utraty środków unijnych i burzy medialnej. – W całej Europie kominki są dozwolone. Nie jesteśmy wrogami nowych technologii, ale ludzie powinni mieć prawo do palenia drewnem, którego spalanie nie jest trujące – mówił.
Komentując głosowanie Sławomir Skiba, lider inicjatywy „Nie Oddamy Miasta” powiedział naszemu portalowi, że decyzja radnych była efektem ogólnego „zaczadzenia” ekoideologią nieuwzględniającą racjonalnych argumentów. – Niestety, samorządy są mocno zideologizowane. Kierują się, można by powiedzieć modą, ale stoją również za tym konkretne agendy. Mamy do czynienia w samorządach, organach administracji publicznej, z mocnym nasyceniem ideologią tak zwanego zrównoważonego rozwoju. Właściwie nie dopuszczana jest żadna dyskusja ani argumenty odwołujące się do potrzeby zachowania umiaru we wprowadzaniu unijnych rozporządzeń. Kierunek musi być „słuszny” – jak miało to miejsce w poprzednim systemie. Dotyczy to zarówno ogrzewania domów, jak i transportu.
W ocenie Sławomira Skiby samorządy zachowują się w ten sposób m.in. ze względu na aprobatę takiej postawy ze strony władz państwowych, które przyjmowanymi ustawami czy rozporządzeniami otwierają drogę do wprowadzania w życie założeń ekoideologii. Nie uwzględniają przy tym kosztów gospodarczych i społecznych, bowiem to zwykli mieszkańcy zapłacą najwięcej za absurdalną w swojej istocie transformację energetyczną. – Nikt nie przedstawił żadnego bilansu zysków i strat, w tym ekonomicznych, związanych z wdrażaniem tej utopii – zaznaczył nasz rozmówca.
W sukurs samorządom idą aktywni w nich „agenci zmiany” niejednokrotnie powiązani z fundacjami i innymi organizacjami promującymi zieloną rewolucję.
Obywatelski projekt „TAK dla drewna, STOP gazolobby” powstał ponad rok temu z inicjatywy grupy członków i sympatyków Stowarzyszenia Otwarta Wieliczka. Celem było odroczenie o 3 lata zakazu dla bezklasowych kominków w Małopolsce (do 1 stycznia 2026). Inicjatorzy wskazywali na rosnące ceny gazu i brak środków w kasach gmin na dofinansowanie wymiany kotłów. Jak podkreślali, skazywanie obywateli na drogie nośniki energii i zabranianie korzystania z odnawialnych źródeł energii jakim są drewno i pelet, to „dyskryminacja energetyczna niespotykana w krajach UE.
Inicjatorzy projektu podkreślali, że aktualnie obowiązujące ograniczenia uderzają najbardziej w osoby mieszkające na peryferiach miasta, gdzie nie ma taniego ciepła z węgla z sieci ciepłowniczej. A przecież drewno czyli biomasa, to odnawialne źródło energii, które powinno być promowane, a nie zakazane.
Pod projektem zebrano 2500 podpisów, ale Sejmik nie spieszył się, by zająć się projektem uchwały. Ta opieszałość sprawiła, że sprawa trafiła do sądu administracyjnego, który ocenił, że radni winni zająć się problemem – tak projekt trafił na sesję Sejmiku, gdzie ostatecznie zdecydowano o jego losach.
Inicjatorzy projektu uchwały zwrócili uwagę na pewną manipulację danymi, jakie służą „walce ze smogiem”. Na jej progu, gdy decydowano o likwidacji „kopciuchów” w Krakowie, wskazywano, że powodują one 79 proc. zanieczyszczeń powietrza w mieście, zaś zanieczyszczenia napływowe z sąsiednich powiatów (z tzw. obwarzanka), to niespełna 12 proc. problemu. Po eliminacji krakowskich „kopciuchów”, za kłopoty z powietrzem w Krakowie, wini się właśnie sąsiadów i domaga się od nich całkowitego zakazu palenia.
Warto dodać, że w toczonej równolegle walce o lepsze powietrze w Krakowie, wskazano też drugiego ważnego przeciwnika. To ruch samochodowy. Tak oto Rada Miasta Krakowa przyjęła uchwałę, która wprowadza od 1 lipca 2024 Strefę Czystego Transportu na terenie całego miasta, w jego granicach administracyjnych. To pierwszy etap zakazów, mniej dotkliwy. Ale już dwa lata później normy, jakie mają spełniać auta dopuszczone do ruchu w STC, dotkną – wedle różnych szacunków – co najmniej 100 tys. (do nawet 250 tys.) pojazdów zarejestrowanych w Krakowie. A to część problemu, bo do miasta nie wjadą też osoby tu pracujące mieszkające poza Krakowem, turyści i interesanci nie posiadający pojazdów z wymaganą normą Euro (w przypadku popularnych pojazdów z silnikiem diesla, to norma przynajmniej EuroV lub rok produkcji od 2010).
MA
Polacy nie chcą delegalizacji samochodów spalinowych! Podpisz pilny APEL do polskich władz!