Media głównego nurtu alarmują w sprawie niepokojącej fali udarów, obejmującej również młodych ludzi. W statystykach widać bowiem ogromną różnicę w porównaniu do poprzednich lat.
Sprawę poruszył m.in. TVN. Powołując się na wypowiedź rzecznika łódzkiego ratownictwa medycznego, stwierdzono, że z roku na rok pogotowie otrzymuje wezwania do coraz większej liczby młodych osób cierpiących na zawały serca. Natomiast „jeżeli chodzi o udar to jest to ogromna różnica w porównaniu do ubiegłych lat”.
– To oznacza, że są wezwania do osób w wieku 30-lat albo nawet i młodszych. Wcześniej były to osoby z tzw. grupy ryzyka. Po 50-tce, z nadwagą, z problemami sercowo-naczyniowymi. A teraz pogotowie otrzymuje wezwanie do mężczyzny w wieku 30-lat, który wcześniej nie chorował, który jest w dobrej kondycji fizycznej, ćwiczył, uprawiał sport, a potem okazuje się, że i on wymaga pomocy medycznej – relacjonował reporter stacji.
Wesprzyj nas już teraz!
O powikłaniach związanych z udarami i profilaktyce mówiła z kolei na łamach RMF FM dr Aleksandra Golenia. Jak podkreśliła, w leczeniu udaru najważniejszy jest czas, a jakim chory trafi pod opiekę specjalistów.
– To pozwoli wdrożyć leczenie przyczynowe, które znacznie zmniejsza ryzyko niepełnosprawności pacjenta. To leczenie polega na jednorazowym dożylnym podaniu leku. Podanie to trwa 60 minut. Zadaniem tego leku jest rozpuszczenie zakrzepu w tętnicach mózgowych, czyli, jeżeli naczynie zostało zamknięte, to ten lek to naczynie udrażnia i przywraca przepływ krwi do mózgu – tłumaczyła neurolog.
Jak dodała, lek ten trzeba podać w odpowiednim czasie. – Jeżeli ten sam lek zostanie podany w ciągu 90 minut od zachorowania, to uratujemy jedną osobę na cztery. Jeżeli ten lek zostanie podany w czwartej godzinie od zachorowania, to uratujemy jedną osobę na 14, którym ten lek podamy – podkreślała dr Golenia.
W rozmowie nie podjęto natomiast tematu paraliżu służby zdrowia, skutkującego drastycznym ograniczeniem dostępności specjalistów i wydłużeniem czasu interwencji w czasie tzw. pandemii COVID-19. A jak podkreślał chociażby w rozmowie z PCh24TV dr Radosław Czosnowski, ordynator oddziału paliatywnego w Nowym Targu, znaczna część osób „nie powinna tam się w ogóle znaleźć”, jako że udar był do tej pory schorzeniem, wobec którego stosunkowo łatwo przeciwdziałać.
Zagadkę plagi udarów – również – wśród młodych ludzi „rozwiązało” Radio Zet. Ich zdaniem, zwiększoną liczbę przypadków należy przypisać… powikłaniom po przechorowaniu COVID-19. „Medycy nie mają wątpliwości, że to jeden ze skutków pandemii i powikłań po wcześniejszym zakażeniu koronawirusem” – stwierdza medium, zaznaczając, że „nie ma znaczenia czy „przebieg choroby był łagodny czy ciężki”. Warto zaznaczyć, że do łagodnego przebiegu choroby zalicza się również zakażenie bezobjawowe. W relacji nie uwzględniono, że problemy z sercem to również jeden z najczęstszych skutków ubocznych preparatów przeciw COVID-19, opartych o technologię mRNA.
Dalej dowiadujemy się, co zdaniem portalu można zrobić, aby „zminimalizować ryzyko” powikłań. Według Radio ZET „odpowiedź jest prosta”. Są to…szczepienia przeciwko COVID-19, noszenie masek oraz dezynfekcja dłoni.
Źródło: dorzeczy.pl / własne PCh24.pl / rmf24.pl
PR