2 lipca 2019

Co się dzieje w Szwecji? Dlaczego media milczą o tym kraju? [ANALIZA]

(By kazan.vperemen.com (Own work) [CC BY-SA 4.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)], via Wikimedia Commons)

Furorę w internecie w ostatnich dniach zrobił wpis dziennikarza podającego statystyki przestępstw za ostatni rok w Szwecji. Z informacji tam zawartych wynika, że gwałty, strzelaniny, ataki bombowe czy zmuszanie kobiet do obrzezania to w Szwecji już niemal codzienność. „Dlaczego nikt o tym nie mówi?” – pyta.

 

„Ponad 100 ataków bombowych, rekordowa liczba gwałtów w zeszłym roku, rekordowa liczba ofiar strzelanin, ponad 40 tys. dziewczynek z obrzezaną łechtaczką, samochody stają w ogniu niemal co noc. Dziwnym trafem nikt o tym nic nie mówi. Dlaczego?” – brzmi wpis na Twitterze niezależnego dziennikarza o pseudonimie „PeterSweden”.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Rzeczywiście, te liczby brzmią zatrważająco. Czy rzeczywiście Szwecja, kraj kreujący się na wzór cnót obywatelskich, ostoję tolerancji i nie stroniący przed przyjmowaniem coraz większej ilości imigrantów, stracił kontrolę nad wykreowanymi przez własną politykę procesami? I czy – jak przekonują nas liberalne media – za te okropieństwa rzeczywiście odpowiedzialni są imigranci?

 

Nikomu nie trzeba udowadniać, że „tradycja” obrzezania kobiet nie jest wymysłem potomków wikingów – przyszła do Skandynawii razem z przybyszami z poza Europy; najczęściej z krajów afrykańskich. Oficjalne statystyki (które w przypadku tak intymnych kwestii i tak obarczone są ryzykiem zaniżenia) nie pozostawiają wątpliwości; w 2012 roku liczba okaleczonych w ten sposób kobiet przekroczyła 38 tys., a od 2015 r. notowano stopniowy wzrost tego typu praktyk. W 2016 roku specjalnie powołano rządowy program mający przeciwdziałać okrutnemu zjawisku [government.se].

Sytuacja wygląda podobnie także w przypadku gwałtów. W 2017 roku obliczono, że liczba zgłoszonych gwałtów wzrosła w czasie ostatniej dekady o 35 proc. W 2016 roku odnotowano 6 715 przypadków. Niemal wszystkie dane wskazują na wzrost niepokojącej tendencji. Warto dodać, że nie wszystkie przypadki są zgłaszane. Nie bez podstaw jest zatem sądzić, że w tym przypadku mamy do czynienia z prawdziwą plagą. Można pokusić się także o stwierdzenie, że szwedzki wymiar sprawiedliwości nie radzi sobie z problemem. Co roku bowiem za podobne przestępstwa odpowiada jedynie ok. 190 osób [bra.se].

 

Liberalne tezy głoszące, że „nie można łączyć problemu gwałtów z imigrantami” obalili w 2018 roku dziennikarze stacji Sverige Television. Podczas dziennikarskiego śledztwa dotarli do informacji wskazujących, że w ostatnich pięciu latach, aż 58 proc. skazanych za gwałt (lub jego próbę) pochodziła spoza Europy. W przypadkach kiedy ofiara nie znała oprawcy, liczba ta wynosiła już 80 proc.! Podobnie jak w przypadku obrzezania kobiet, szwedzki rząd rozpoczął systemową walkę z plagą gwałtów – z jakimi skutkami? Na razie nie wiadomo.

 

Nieco inaczej wygląda sytuacja w przypadku ataków bombowych. Często są oddzielnie klasyfikowane jako „ataki bombowe”, lub „ataki z użyciem granatów”. Szwedzki dziennikarz zapewne z rozpędu napisał, że ponad 100 zamachów miało miejsce w zeszłym roku. Oficjalne dane pokazują jednak, że przez ostatnie 7 lat mieliśmy do czynienia z 116 przypadkami zamachów. Policja jako przyczyny najczęściej podaje porachunki pomiędzy gangami imigrantów. W przeważającej części należą do nich imigranci w pierwszym lub drugim pokoleniu. Kwestią dyskusji pozostaje ich pochodzenie. W większości przypadków, odłamki pochodziły z broni używanej podczas wojen na Bałkanach, ale do ataków dochodzi także za pomocą ładunków „domowej roboty”. 

 

W 2018 roku odnotowano rekordową liczbę ofiar strzelanin – 72. 40 proc. ofiar wszelkiej przemocy zginęło od pistoletowych kul. To więcej niż w 2017 r. (35 proc.), i ponad dwa razy więcej niż w 2011 roku, kiedy w statystykach zaczęto wyodrębniać śmierć spowodowaną użyciem broni palnej. Do największej liczby strzelanin dochodzi w rejonie wielkich miast (Sztokholm, Vast, Syd), a ofiarami w przeważającej większości są mężczyźni (98 proc.) [bra.se].

 

Kwestia imigranckiego wpływu na omawiany kryzys nie jest jedynym niepokojącym zjawiskiem. Ostatnie lata pokazały słabość państwa w absolutnie podstawowej sferze, jaką jest ochrona obywateli. Wygląda na to, że socjalne państwo opiekuńcze pragnące mieć kontrolę niemal nad każdym elementem życia obywatela gdzieś pogubiło priorytety. Jeżeli szwedzkie służby nie potrafią skutecznie interweniować w przypadku gwałtów, morderstw czy odbywającego się na ogromną skalę procederu okaleczania kobiet, jak państwo może rościć sobie prawa do twierdzenia, że równie skutecznie poradzi sobie w innych dziedzinach, które pod „opiekę” oddaje mu nieświadomy obywatel.

 

„Dlaczego nikt o tym nie mówi?” – pyta zakłopotany dziennikarz. Jest to oczywiście pytanie retoryczne. Oto na naszych oczach upada mit socjalnego państwa opiekuńczego, które nie dość, że nie radzi sobie z targającym je problemami, to jeszcze jest w stanie za cenę życia i zdrowia własnych obywateli podtrzymywać mit „najwspanialszego państwa na ziemi”. Progresywny świat bowiem zapatrzony jest w Szwecję jak w obrazek i wiele sił nie pozwoli na obalenie wykreowanego przez lata przykładu. Jednak im szybciej ten mit upadnie, tym lepiej dla samych Szwedów.

 

Piotr Relich

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij