Jak podaje między innymi portal CNBC, we wrześniu odbyły się manewry pod kryptonimem „Stabilo Due”, które miały na celu sprawdzenie i przygotowanie szwajcarskiej armii na wypadek zagrożeń związanych z rozpadem strefy euro. Chodzi głównie o wybuch zamieszek w sąsiednich państwach i niekontrolowany napływ do alpejskiego państwa uchodźców z niektórych krajów strefy euro. Chodzi zwłaszcza o Grecję, Hiszpanię, Francję, Włochy i Portugalię.
W tym celu powołano dodatkowe cztery bataliony rozlokowane w różnych częściach kraju. W ćwiczeniach wzięła udział zarówno piechota, jak i siły powietrzne i specjalne. Rzecznik szwajcarskiego ministerstwa obrony powiedział, że nie można wykluczyć, że kryzys gospodarczy wywoła zamieszki także w Szwajcarii. Armia musi być gotowa, na wypadek gdyby policja nie mogła sobie poradzić z problemem.
Wesprzyj nas już teraz!
Także sam minister Ueli Maurer na łamach magazynu „Schweizer Soldat” ostrzegał przed eskalacją przemocy w Europie w wyniku kryzysu dodając, że nie da się go zażegnać tylko za pomocą pieniędzy. Szwajcaria nie powinna mieć problemu z obroną swoich granic. W stosunku do liczby ludności (niecałe 8 milionów obywateli), kraj ma najliczniejszą w Europie armię liczącą aktualnie 200 tys. żołnierzy. Obowiązkowy pobór dotyczy każdego zdolnego do służby 19-latka.
To, że już teraz ogromne siły policyjne, ale też wojskowe są angażowane w utrzymywanie porządku, widać w cyklicznych już protestach i strajkach generalnych, które przetaczają się przez stolice Grecji czy Hiszpanii. Podczas ostatniej wizyty Angeli Merkel w Grecji, która wzbudziła ogromne protesty, porządku pilnowało 7 tys. policjantów w rynsztunku bojowym i kilkuset funkcjonariuszy ubranych po cywilnemu. Dodatkowo dla ochrony pani kanclerz zaangażowano snajperów, oddział komandosów i helikoptery bojowe.
Piotr Toboła