„Niemcy wiedzą, że bez uległego rządu w Warszawie pomysł federalizacji nie wypali. Stąd ten niekończący się katalog żądań, które Komisja Europejska wyciąga jak iluzjonista chusteczki z brustaszy”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Jan Pospieszalski.
Publicysta podkreśla, że ulubioną sztuczką Komisji Europejskiej przeciwko Polsce jest kwestia sądownictwa. „Prawnicze interpretacje są jednak najbardziej przydatne, bo zawikłane, niejednoznaczne i elastyczne (można je dowolnie naciągać). Jestem pewien, że sami komisarze już nie ogarniają, ile dyscyplinujących Polskę spraw jest w toku, ale ma być tyle, by Polska obiecanych miliardów nigdy nie zobaczyła”, zauważa.
Gospodarz programu „W Pośpiechu” na antenie PCh24 TV zwraca uwagę na to jak opinia publiczna i Bruksela zareagowały na sprawę wyroków Trybunałów Konstytucyjnych w Niemczech i Polsce, w których sędziowie obu krajów stwierdzili, że część traktatów europejskich jest niezgodna z prawem w nich obowiązującym: w przypadku Niemiec Bruksela nie wyciągnęła żadnych konsekwencji, zaś w przypadku Polski KE uruchomiła tzw. procedurę naruszeniową.
Wesprzyj nas już teraz!
„Pikanterii dodaje polityczne zobowiązanie niemieckiego rządu wobec Komisji Europejskiej, gdzie Berlin wprost deklaruje, że w przyszłości będzie zapobiegać takim sytuacjom. Czyżby chodziło o to, że polityczna władza stwierdza, iż przypilnuje Trybunał, by wydawał tylko właściwe wyroki? A co ma zrobić polski rząd? Ma unieważnić wyrok TK? Trudno o bardziej jaskrawy przykład naruszenia praworządności. Czy ktoś podniesie wtedy krzyk?”, zastanawia się publicysta.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TK