Kolejnym „rozbiorem Polski” i „gorszym pomysłem niż ACTA” nazywają wspólnie Izba Rzeczników Patentowych razem z organizacjami pracodawców plan wprowadzenia jednolitego patentu europejskiego.
Według rzeczników patentowych oraz PKPP Lewiatan, Business Center Club, NSZZ „Solidarność” i licznych naukowców, rozwiązania proponowane przez Unię Europejską faworyzują międzynarodowe koncerny, a stawiają na gorszej pozycji polskie firmy.
Wesprzyj nas już teraz!
Dlaczego? Po pierwsze, zgłoszenie patentu musiałoby obowiązkowo nastąpić w języku angielskim, niemieckim lub francuskim, choć teoretycznie wszystkie języki państw UE mają wszak status urzędowych. Polskie przedsiębiorstwa mogą nie udźwignąć kosztów tłumaczeń. Po drugie, patent zgłoszony gdziekolwiek w Europie ma automatycznie obowiązywać we wszystkich państwach, które przystąpią do porozumienia. A to oznacza, że każda firma w Polsce, zanim zacznie produkcję nawet na krajowy rynek, będzie musiała przeszukać tysiące dokumentów by sprawdzić, czy dana rzecz nie została zgłoszona do ochrony w innym kraju. Dziś zobowiązana jest tylko do sprawdzenia, czy wynalazek nie jest chroniony w Polsce. Co więcej, jeśli polski przedsiębiorca zostanie oskarżony o naruszenie patentu, rozprawa będzie toczyła się poza Polską.
– Dla polskiego przedsiębiorcy będzie to wiązać się z niewyobrażalnymi kosztami, a w wielu przypadkach de facto brakiem możliwości obrony i w konsekwencji upadkiem przedsiębiorstwa – mówi profesor Aurelia Nowicka.
Przedsiębiorcy zarzucają rządowi, że nie konsultował z nimi przygotowywanych założeń jednolitego patentu. „Projekt utajniono przed polskimi przedsiębiorstwami. Nie są prowadzone żadne konsultacje. Polscy eksperci nie biorą udziału w pracach nad patentem” – powiedział Cezary Śledziewski z Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego.
Kwestie ochrony patentowej nie są jednak tak „interesujące” jak ściąganie plików z Sieci, zatem na masowe protesty w tej sprawie nie ma co liczyć.
Tymczasem, jak poinformowano, prace nad jednolitym patentem europejskim zbliżają się do finiszu.
Piotr Toboła