– W Naddniestrzu mamy do czynienia z zaostrzeniem sytuacji, co jest związane nie tylko z wojną, ale i z polityką prozachodniego rządu – mówił w niedzielę na antenie Polskiego Radia 24 Marek Budzisz, ekspert ds. wschodnich.
„W separatystycznym regionie Mołdawii, Naddniestrzu, doszło do wybuchów w wiosce Varancau w pobliżu granicy z Ukrainą”, poinformowała ukraińska agencja Unian, powołując się na media naddniestrzańskie. Według wstępnych danych nie ma poszkodowanych. To nie pierwszy incydent w tym rejonie w ostatnim czasie.
Zdaniem gościa PR24, sytuacja jest dość napięta, ponieważ dochodzi do całej serii działań o charakterze prowokacyjnym nie wiadomo jednak przez kogo inspirowanym. Obecnie jak zauważył, mamy do czynienia z użyciem dronów, a w całej sprawie pojawia się także wątek polski.
Wesprzyj nas już teraz!
– Rosjanie uważają, że opór Ukrainy skończyłby się, gdyby nie polityka polska, mnożą więc prowokacje i pogróżki bezpośrednie. Dwa miesiące wojny nie zakończyły się jednak upadkiem rosyjskiej gospodarki, rubel się wzmocnił, a Rosja ma przychody z eksportu węglowodorów jeszcze większe. Z finansowego punktu widzenia Rosja obroniła się – powiedział Marek Budzisz.
Na terenie Naddniestrza od początku lat 90. znajdują się oddziały wojsk rosyjskich, obecnie to około 1500 osób w związku z czym region jest od zawsze pewnym punktem zapalnym, który z jednej strony destabilizuje sytuację w Mołdawii, a z drugiej, leżąc na granicy z Ukrainą, może stanowić zarzewie destabilizacji również w tym kraju.
– Ukraińskie porty obecnie są zablokowane, w magazynach portowych i u producentów zboże też jest zablokowane, co oznacza że nie bardzo będzie gdzie składować zbóż z tegorocznych żniw. Alternatywne trasy eksportowe z Ukrainy przez Polskę dają niewiele wobec potrzeb świata. Rosjanie będą dążyć do odcięcia komunikacji Ukrainy z portami Bułgarii i Rumunii – wyjaśnił Marek Budzisz.
Źródło: Polskie Radio 24, PolskieRadio24.pl
TK