Konflikt między Armenią i Azerbejdżanem przybrał w ostatnich dniach na sile. Obydwie strony oskarżają się o eskalację prowokacji w Górskim Karabachu, a mediacje międzynarodowe nie przynoszą skutku.
W ostatni weekend Ministerstwo Spraw Zagranicznych Armenii wydało oświadczenie o celowym pogarszaniu przez stronę azerską sytuacji na linii zawieszenia broni w Górskim Karabachu i nieprzestrzeganiu rozejmu z lat 1994/95. Trwający jeszcze od czasów Związku Sowieckiego konflikt dwóch kaukaskich republik może przerodzić się w regularne walki armii, które ostatnio zintensyfikowały ostrzały pozycji przeciwników. W doniesieniach prasowych mówi się wprost o przygotowaniach do wojny, którą poprzedza trwająca już wojna informacyjna i prowokacje w strefie zawieszenia broni.
Wesprzyj nas już teraz!
Według ormiańskiego Ministerstwa Obrony, żołnierze Azerbejdżanu mieli użyć ostatnio w strefie rozejmu sprzętu do rozminowywania ziemi innych urządzeń specjalistycznych. Może to oznaczać przygotowywania do ataku wojsk na pozycje armii ormiańskiej. Wobec żołnierzy Azerbejdżanu użyto broni i kilku z nich poległo w strefie neutralnej. Według danych Ministerstwa Obrony Armenii, armia ich kraju nie poniosła w tej prowokacji strat.
Według strony azerskiej tylko w sobotę (25 lutego) doszło do 117 naruszeń rozejmu ze strony wojsk Armenii. Jak podało Ministerstwo Obrony Azerbejdżanu, żołnierze Armenii używali w prowokacjach moździerzy o kalibrze 60 i 82 mm. W odpowiedzi Siły Zbrojne Azerbejdżanu użyły „adekwatnych środków”.
Złe stosunki sąsiednich narodów kaukaskich republik mają swoje źródło czasach, gdy na Kaukaz zaczęły przybywać ludy muzułmańskie i nawet w pobliskie miejscowości różniły się między sobą strukturą narodowościową i religijną. Mieszkający na Kaukazie Ormianie są chrześcijanami. Kościół katolicki obrządku ormiańskiego jest jednym z katolickich kościołów wschodnich, działającym w samej Armenii ale też wśród rozproszonych po całym świecie Ormian. Azerowie są w ok. 96 proc muzułmanami, a kościół ormiański w Azerbejdżanie zrzesza nieco ponad 1 proc. obywateli (ok. 120 tys. wiernych), mieszkających przede wszystkim w Górskim Karabachu. W Górskim Karabachu, stanowiącym ok. 20 proc. terytorium Azerbejdżanu, Ormianie liczą ponad ¾ wszystkich mieszkańców.
Współczesny konflikt trwa jeszcze od czasów Związku Sowieckiego, gdy w bliskim rozpadowi państwie odżyły stare waśnie. Mieszkający w Azerbejdżańskiej republice Ormianie z Górskiego Karabachu liczyli na połączenie się z Armenią, ale komunistyczne władze w Baku i w Moskwie sprzeciwiły się takiemu rozwiązaniu. Po demonstracjach Ormian w Górskim Karabachu i pogromie Ormian w Sumgaicie (w 1988 roku) napięcie rosło, a swoje domy musiało opuścić ponad ćwierć miliona osób obydwu narodowości.
Próby ogłoszenia niepodległości Górskiego Karabachu w 1992 roku doprowadziły do wojny, w której obydwie strony korzystały z wsparcia najemników – Azerowie z Turków, Afgańczyków i Ukraińców, Ormianie z Rosjan i swoich rodaków z diaspory. W czasie konfliktu życie straciło blisko 20 tys. osób obydwu stron, a domy musiało opuścić ponad 750 tys. Ormian i Azerów. W 1994 roku pod patronatem mińskiej grupy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie próbowano uregulować sprawy sporne i zakończyć konflikt, ale niezgodność stanowisk nawet wewnątrz OBWE uniemożliwiła doprowadzenie do trwałych rozwiązań. Ostatecznym efektem jest tylko kruchy rozejm, przerywany przez obydwie skonfliktowane strony, i grożący w każdej chwili eskalacją napięcia, która może przerodzić się w regularną wojnę.
W tle konfliktu Armenii i Azerbejdżanu stoją duże państwa, wspierające nie tylko dyplomatycznie bliższe sobie strony konfliktu. Armenii blisko do Rosji, z którą współpracuje w ramach Unii Euroazjatyckiej. Muzułmański Azerbejdżan może liczyć na wsparcie Turcji. Jak podała w sobotę (25 lutego) azerska agencja „Trend”, ambasador Turcji w Azerbejdżanie Erkan Ozorap oskarżył Ormian o chęć zniszczenia etnosu tureckiego (turkijskiego, turańskiego), do którego zalicza się kilka narodów, w tym także Azerów. Dla Ankary pokazanie etnicznej polityki Ormian z jak najgorszej strony ma na celu zminimalizowanie ciążącej do dzisiaj na wizerunku Turcji winy za rzeź Ormian w latach 1915 – 1917.
Źródło: „Trend”, „Nowosti Armenia”, „Ekspress-K”
Jan Bereza