Kiedyś Żołnierze Niezłomni walczyli z komunistami o wolną Polskę. Dziś przeszkadzają „Gazecie Wyborczej”. Ich popiersia w krakowskim Parku im. Henryka Jordana stawia dyrektor parku, Kazimierz Cholewa. Swoim zaangażowaniem podpadł lewicowym propagandzistom. Na ataki zareagowała córka rotmistrza Witolda Pileckiego.
– Miejsce na pamięć o narodowych bohaterach jest w przestrzeni publicznej. Tam są widoczni, można powiedzieć – blisko nas. Nieraz profanowano ich pamięć, ich wizerunki, a teraz znowu przypuszcza się na nich atak – stwierdziła córka „ochotnika do Auschwitz”. Przypomnijmy, że w 2013 roku nieznany sprawca oblał pomnik Danuty Siedzikówny „Inki” farbą. Sanitariuszka AK została zamordowana przez komunistyczny sąd jeszcze przed swoimi 18 urodzinami.
Wesprzyj nas już teraz!
Park Jordana to ważne miejsce w Krakowie, jest tam również popiersie mojego ojca. Jak czytam w „Gazecie Wyborczej” – tak jak inne popiersia – ”ciemne i ponure”. Komu „Inka”, „Łupaszka”, Witold Pilecki mogą dziś przeszkadzać? Przecież walczyli o niepodległość dla Polaków – dodaje Pilecka-Optułowicz.
Dziwię się skąd taki atak „Gazety Wyborczej” na panteon bohaterów w Krakowie. Mam wrażenie, że dlatego, bo prawda, która przebija się o Żołnierzach Niezłomnych jest już nie do zatrzymania. Historii nie da się odwrócić. Choć – drodzy państwo dziennikarze – ja nadal nie odnalazłam szczątków mojego ojca. Wierzę, że Park Jordana będzie miejscem nauki polskiej historii. Jak otwarta księga. Święty Jan Paweł II, wielki nauczyciel młodzieży, Prymas Tysiąclecia, bohaterowie II wojny światowej – niech będą miejscem inspiracji i czerpania siły dla młodych Polaków – mówi z nadzieją Zofia Pilecka-Optułowicz.
Zapewne „ciężkie i brązowe popiersia” instalowane w Parku Jordana w Krakowie byłoby do przetrawienia dla lewackich „estetów”, gdyby nie postaci na nich upamiętniane. Chociaż reakcji „Wyborczej” na stawianie pomników stalinowskich oprawców możemy się jedynie domyślać, to wiemy, że żołnierze polskiego podziemia antykomunistycznego nie zasługują u nich na tolerancję. Być może spowodowane jest to zaangażowaniem w budowę totalitaryzmu przez przodków niektórych redaktorów z Czerskiej.
Brat redaktora naczelnego „Gazety” – Stefan Michnik – ukrywa się w Szwecji. W Polsce musiałby odpowiedzieć przed sądem za swoje czyny z okresu powojennego. W 2010 roku warszawski Wojskowy Sąd Garnizonowy na wniosek pionu śledczego IPN wydał nakaz jego aresztowania, jednak władze w Sztokholmie odmówiły ekstradycji. W ubiegłym tygodniu pod domem Stefana Michnika manifestowali kibice Śląska Wrocław, krzycząc m.in. „precz z komuną!”.
Źródło: niezalezna.pl
MWł