14 marca 2012

Cuda Gwadalkiwiru

(Kordoba, fot. Fabio Alessandro Locati / commons.wikimedia.org)

Pisać historię, nie wspominając nawet o wodzie znaczy pozbawić ją sporej części rzeczywistości. Ludzkie historie nigdy nie są suche – zauważa amerykański historyk Donald Worster. Istotnie, z wyjątkiem Grecji (choć ta przecież narodziła się nad morzem) wszystkie wielkie cywilizacje powstawały w pobliżu rzek – począwszy od mezopotamskiej w widłach Eufratu i Tygrysu, przez egipską wzdłuż Nilu, po rzymską nad Tybrem. Rzadko spotyka się większe miasta bez rzeki. Madryt, Lizbona, Paryż, Wiedeń, Sankt Petersburg, Kraków – każde z nich ma swoją rzekę, z którą łączą je wspólne dzieje.

 Rzeki mają własne historie. Żyją. Rozumieli to nasi przodkowie, wiążąc z nimi fantastyczne legendy (jak choćby tę o reńskich Nibelungach); opiewając ich mityczną piękność, (jak to uczynił Strauss w Błękitnym Dunaju) bądź czyniąc z nich bohaterów opowieści (jak Adda u Manzoniego) lub też przypisując im charakter niemal sakralny (jak w sadze o Ojcu Wód – Padzie).

 

Wesprzyj nas już teraz!

Gdyby tak europejskie rzeki potrafiły mówić – ileż historii mogłyby opowiedzieć! Od małego Rubikonu, niemego świadka słów Alea iacta est!, którymi Gajusz Juliusz Cezar rozpoczął drugą wojnę domową w roku 49 przed Chrystusem, poprzez dostojną Loarę, która w styczniu 1794 roku przyjęła męczeństwo setek księży wrzuconych w jej lodowate odmęty przez francuskich rewolucjonistów w okolicach miasta Nantes, po Tag, z którego ujścia wypływały portugalskie statki na podbój Indii, czy Newę, nad której zmrożonymi wodami Joseph de Maistre umiejscowił słynne Les Soirées de Saint-Pétersbourg

 

Jedną z takich rzek – punktem, w którym stykały się trzy cywilizacje, miejscem krwawych bitew toczonych przez ponad tysiąc lat, rzeką tragiczną i poetycką, okrutną a zarazem mieniącą się niebywałym pięknem – jest Gwadalkiwir, druga pod względem wielkości rzeka Półwyspu Iberyjskiego, w której wodach odbijają się dwa najpiękniejsze miasta Hiszpanii: Kordoba i Sewilla.

 

Gwadalkiwir bierze swój początek na wysokości 1400 metrów nad poziomem morza w Sierra de Cazorla (prowincja Jaén), by pokonawszy 657 kilometrów wpaść do Oceanu Atlantyckiego w pobliżu Sanlúcar de Barrameda (prowincja Kadyks).

 

Od Hiszpanii Betyckiej po El-Andalus

W roku 206 przed Chrystusem Publiusz Korneliusz Scypion Afrykański Starszy zajął Półwysep Iberyjski, miażdżąc siły kartagińskie w bitwie pod Ilipą, stoczoną właśnie na brzegach Gwadalkiwiru, zwanego przez Rzymian – Baetis. Rzeka stanowiła kręgosłup przyszłej prowincji, Hiszpanii Betyckiej założonej na mocy reformy augustiańskiej w roku 27 przed Chrystusem, a odpowiadającej mniej więc współczesnej Andaluzji. Na stolicę wybrano miejscowość zwaną Colonia Iulia Patrizia Corduba, czyli dzisiejszą Kordobę.

 

Hiszpania Betycka pozostawała raczej z dala od politycznych zawirowań Imperium Rzymskiego – aż do roku 408, kiedy to rozpoczął się okres najazdów barbarzyńskich. Okupowany kolejno przez Wandalów, Alanów i Swebów region zyskał pokój dopiero w roku 456. W tym czasie ustanowiono Królestwo Wizygotów – początkowo ariańskie, a później – po nawróceniu króla Rekkareda I w roku 587 – katolickie.

 

Koniec Królestwa Wizygotów przyniósł rok 711, kiedy wódz berberyjski Tarik ibn Ziyad na czele dziesięciotysięcznej armii muzułmanów najechał Hiszpanię i w bitwie nad rzeką Guadelete rozgromił zastępy chrześcijan. Maurowie mocno usadowili się na Półwyspie Iberyjskim – ich obecność tam miała się utrzymać aż do roku 1491. Rzekę – którą nazwali Wadi al-Kabir („wielka rzeka”) – uczynili główną arterią komunikacyjną półwyspu nazwanego przez nich Al-Andalus.

 

Zręczne połączenie

W kolejnych wiekach doszło nad brzegami Gwadalkiwiru do być może najbardziej fascynujących wydarzeń w historii całej Europy.

 

Często, chcąc wynieść na piedestał piękno arabsko-muzułmańskiej części półwyspu (zwłaszcza w sposób krytyczny względem „barbarzyńskiej”, średniowiecznej części chrześcijańskiej), przykłady czerpie się z Andaluzji, wymieniając Alhambrę w Grenadzie, Giraldę w Sewilli, meczet w Kordobie i tym podobne obiekty. Jak się jednak okazuje, obiekty owe wcale nie wywodzą się ze sztuki arabsko-muzułmańskiej, lecz stanowią owoc zręcznego jej połączenia ze sztuką romańsko-wizygocką.

 

Nie będzie ryzykownym stwierdzenie, że to właśnie w regionie granicznym, na styku ze światem chrześcijańskim o źródłach romańsko-wizygockich, kultura arabska dała z siebie to, co najlepsze – zarówno na polu artystycznym, jak i naukowym.

 

Zresztą również duch hiszpański w zetknięciu z tą kulturą zyskał niektóre cechy do dziś stanowiące po części jego istotę. Wystarczy pomyśleć choćby o flamenco, muzyce typowo andaluzyjskiej, dziś powszechnie uważanej za reprezentatywną dla Hiszpanii. Andaluzja stanowi swego rodzaju kompendium wszystkiego, co najlepsze w obu tych światach. Z wartościami religijnymi i kulturalnymi chrześcijańskiej cywilizacji Zachodu łączy tajemniczy czar właściwy światu arabskiemu.

 

Podróż w świat legend

By to zauważyć, wystarczy wybrać się w podróż po Gwadalkiwirze – od jego źródła po samo ujście. Taki rejs wprowadzi nas w legendę, w gąszcz zamków, lasów, wież i gór, gdzie przenikają się religia, historia i sztuka.

Już na początku, w rejonie Sierra de Cazorla w prowincji Jaén, zostajemy niejako wrzuceni w samo serce dziejów związanych z rekonkwistą.

 

Na ostro zarysowanym wzgórzu – surowym i dostojnym – wznosi się zamek Yedra. Wybudowany przez Maurów w XI wieku jako przedni punkt obserwacyjny, został zdobyty w roku 1232 przez św. Ferdynanda III Kastylijskiego. Hiszpański król złożył go w darze archidiecezji Toledo.

 

Nieopodal, w rejonie Cazorla, stoi chrześcijańska twierdza La Iruela, powierzona opiece templariuszy. Wznoszący się na górskim urwisku zamek zdaje się symbolizować wyzwanie chrześcijan rzucone wyznawcom Allacha.

Minąwszy Sierrę, Gwadalkiwir przepływa przez miasteczko Santo Tomé, w pobliżu którego rozegrała się krwawa bitwa pod Baeculą. Scypion Afrykański zadał wówczas dotkliwą klęskę Kartagińczykom pod wodzą Hazdrubala, brata Hannibala.

 

Dalej, przebywszy Villanueva de la Reina, rzeka opływa miasto Andújar. To tam Ferdynand III połączył siły chrześcijan, które pod wodzą Alvaro Péreza de Castro, zwanego Kastelańczykiem, rozgromiły sewilskich Maurów.

 

Kordoba

Dopływając do równiny, u podnóży Sierra Morena, po lewej stronie, powyżej rzymskiego mostu spostrzegamy zapierającą dech w piersiach panoramę Kordoby. Stolica prowincji Híspania Ulterior za czasów Republiki Rzymskiej, Híspania Baetica za czasów imperium i Al-Andalus w czasie dominacji Maurów, w X wieku liczyła ponad pół miliona mieszkańców, będąc tym samym największym miastem świata.

 

Kordoba to nie tylko skupisko nieocenionych zabytków, ale też ojczyzna wielkich intelektualistów. Kordobańczykiem wszak był filozof stoik Seneka Młodszy; Kordobańczykiem był Mosze ben Majmon zwany Mojżeszem Majmonidesem (1138-1204), jeden z największych żydowskich filozofów. Jego traktat o terminologii w dziedzinie logiki i filozofii, napisany po arabsku w roku 1158, został przetłumaczony na łacinę w roku 1527 na użytek europejskich uniwersytetów. Najgłośniejszym dziełem Majmonidesa jest jednak bez wątpienia Przewodnik błądzących zredagowany w roku 1198 również w języku arabskim. Autor analizuje w nim teologię biblijną w świetle arystotelesowskiej metafizyki. Dzieło to, silnie krytykowane przez ortodoksyjnych rabinów, wpisuje się w nurt szkoły, która wywrze później niemały wpływ na scholastykę.

 

Kordobańczykiem był także Awerroes (1126-1198), najprawdopodobniej najbardziej znany filozof muzułmański, niebywale istotny z uwagi na swe tłumaczenia na arabski dzieł Arystotelesa. Święty Tomasz z Akwinu często odwoływał się do jego myśli, przywołując z szacunkiem ich autora, którego nazywał „Komentatorem”. Odcinając się kategorycznie od nurtu dominującego w islamie, Awerroes bronił tezy, w myśl której między filozofią a religią nie może istnieć sprzeczność.

Meczet w Kordobie – zaliczany do najznamienitszych dzieł architektury islamskiej na Zachodzie – w istocie stanowi swego rodzaju syntezę. Został bowiem wybudowany w roku 785 przez kalifa Abderramana I na murach wizygockiej bazyliki św. Wincentego, od której przejął swą konstrukcję.

 

Pierwotny meczet opierał się na jedenastu nawach zdobionych romańskimi i wizygockimi kapitelami. Cechą szczególną budowli jest wykorzystanie łuku podkowiastego (który wkrótce islam przejmie jako własny), pochodzącego ze stylu wizygockiego.

 

Po podbiciu Kordoby meczet zamieniono na chrześcijańską katedrę, w której splatają się elementy gotyckie, renesansowe i barokowe. Kordobańska La Mezquita to dzieło jedyne w swoim rodzaju, i to na skalę światową.

 

Giralda

Andaluzyjczycy mawiają: Kto nie widział Sewilli, nie widział cudu. I mają rację.

 

Kontynuując naszą podróż po Gwadalkiwirze, minąwszy andaluzyjskie miasta La Algaba i Camas, docieramy do Sewilli. Strzeże jej słynna Złota Wieża (Torre del Oro) wzniesiona przez Berberów, by broniła dostępu do miasta. Obecnie, w tej mającej niebagatelne znaczenie historyczne wieży, mieści się muzeum morskie Sewilli. Miasto zasługuje na osobny tom, a nawet dziesięć tomów, my jednak wspomnimy o najsłynniejszym bodaj jej zabytku – najlepszym przykładzie zręcznej syntezy – Giraldzie. Powstała w roku 1156 jako minaret, była najwyższą wieżą na świecie. Po zdobyciu Sewilli przez chrześcijan przekształcono ją na dzwonnicę i oto jeden niebywałej piękności obiekt połączył elementy czterech stylów: arabskiego, romańskiego, gotyckiego i renesansowego.

 

Piękno duchowe

Kończąc podróż, docieramy do Atlantyku w pobliże miasta Sanlúcar de Barrameda. To do jego portu przybił w roku 1522 okręt „Victoria” z kapitanem Juanem Sebastiánem Elcano u steru, wieńcząc pionierską wyprawę dookoła świata zainicjowaną przez Magellana.

 

Sanlúcar położone jest na Costa de la Luz (Wybrzeżu Światła) i nietrudno się domyślić, skąd taka nazwa: wszystko jest tutaj skąpane światłem tak przejrzystym, silnym i sugestywnym, że odnosi się nieprzeparte wrażenie, iż trafiło się w świat legend. Przychodzą na myśl słowa słynnego poety hiszpańskiego Luisa de Góngory (1561-1627): O, wielka rzeko, wielka królowo Andaluzji, piasków szlachetnych, choć niezłoconych!

Julio Loredo

Tekst ukazał się w nr 19 dwumiesięcznika ” Polonia Christiana”

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 299 840 zł cel: 300 000 zł
100%
wybierz kwotę:
Wspieram