Tych słów, według tygodnika „Der Spiegel”, miał użyć niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble podczas sporu z szefem Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghim na temat ewentualnej pomocy finansowej UE dla Cypru. Jego bankructwo nie stanowi zagrożenia dla strefy euro, według niemieckiego ministra.
Według przytaczanych przez niemiecki tygodnik słów Draghiego, sprawa Cypru nie jest problemem, nad którym powinni zastanawiać się prawnicy, lecz ekonomiści. Szef EBC nawiązał w ten sposób do prawniczego wykształcenia Wolfganga Schaeuble.
Wesprzyj nas już teraz!
Stanowisko szefa EBC poparli unijny komisarz ds. walutowych Olli Rehn oraz szef europejskiego funduszu ratunkowego EMS Klaus Regling. Ich zdaniem dwa największe cypryjskie banki posiadały rozbudowaną sieć placówek w Grecji. Gdyby ulokowane w nich oszczędności przestały być bezpieczne, niepewność klientów mogłaby negatywnie wpłynąć na sytuację w Grecji. Bankructwo Cypru zniweczyłoby ponadto pozytywne nastroje, dzięki czemu doszło do uspokojenia sytuacji w strefie euro.
Oponenci niemieckiego ministra finansów podkreślają, że Cypr uczestniczy finansowo w Europejskim Mechanizmie Stabilizacyjnym (EMS) i ma w związku z tym prawo do unijnej pomocy. Cypr potrzebuje do ustabilizowania swojego systemu bankowego 17,5 mld euro. Ewentualna pomoc EU spodziewana jest najwcześniej w marcu.
Gotowość do dalszej pomocy zadeklarowała także Rosja. W 2011 r. Moskwa pożyczyła Cyprowi 2,5 mld euro. Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew zastrzegł na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, że Rosja udzieli pomocy tylko wtedy, jeżeli Cypr spełni warunki UE i jeśli pomocy udzieli także Bruksela. Na Cyprze zainwestowało pieniądze wielu rosyjskich oligarchów, uciekając, jak twierdzi niemiecki wywiad BND, przed fiskusem z Rosji. Z tego powodu plany finansowej pomocy dla Cypru są w Niemczech bardzo niepopularne.
„Gdy nie wiadomo, o co chodzi, na pewno chodzi o pieniądze”, w myśl trafnego powiedzenia. Niewątpliwie, Niemcy mają już dość dokładania do programu ratowania rządów południa Europy za nieudolność i niefrasobliwość, które doprowadziły do kryzysu. Można mieć jednak wątpliwości, czy bankructwo Cypru przeszło by w strefie euro bez echa. Czy czasem sedno problemu nie tkwi w tym, że niemiecki bank centralny „zainwestował” sporo w obligacje greckie, ale nie cypryjskie i dlatego Grecja podtrzymywana jest na finansowej kroplówce, a z Cyprem niech się dzieje, co chce?
Tomasz Tokarski