Według rankingu „Rainbow Map” ILGA-Europe Polska jest najbardziej homofobicznym państwem w UE. Według Jana Pospieszalskiego ów ranking jest niczym innym jak „kolejną polityczną pałką – narzędziem neomarksistowskiej rewolucji”.
Publicysta przypomina, że ILGA-Europe to federacja zrzeszająca organizacje ruchu homoseksualnego. Autorzy raportu zastrzegają, że nie powstał on na podstawie odpowiednich badań społecznych, tylko jest analizą regulacji prawnych, czyli tego, „na ile dane państwo uległo roszczeniom środowisk LGBT”.
„W dniu, gdy ogłoszono ranking, w Warszawie trwała kolejna rozprawa z serii procesów wytoczonych przeciwko stowarzyszeniu Rodzin Wielodzietnych Warszawy i Mazowsza przez organizacje LGBT+. Rodzice i działacze społeczni zostali pozwani o rzekome naruszenie dóbr osobistych aktywistów, ponieważ w broszurze informacyjnej wysłanej do kilkudziesięciu tysięcy szkół w Polsce znalazły się ostrzeżenia, czym jest w praktyce tzw. edukacja antydyskryminacyjna. Procesy trwają już siedem lat, a ich istotą jest to, czy edukatorzy – rzekomo antydyskryminacyjni – mogą wchodzić do szkół ze swoimi treściami, a skoro wchodzą, to czy rodzice mogą także przekazać dyrekcjom szkół ostrzeżenia o ideach i celach politycznego ruchu homoseksualnego”, czytamy w tygodniku „Do Rzeczy”.
Wesprzyj nas już teraz!
Pospieszalski podkreśla absurd tej sytuacji. Okazuje się bowiem, że już samo cytowanie naukowych badań i statystyk dotyczących zagrożeń zdrowotnych i skutków społecznych obserwowanych w krajach, gdzie tęczowa rewolucja zagnieździła się w edukacji, sądy w Polsce traktują jako naruszenie dóbr.
„Jeśli Polska (co bardzo prawdopodobne) przyjmie ustawę o mowie nienawiści, to działacze równościowi nie będą już musieli wytaczać procesów – zrobi to za nich prokurator. Karą zaś nie będą kosztujące setki tysięcy złotych publikacje przeprosin, lecz wyroki bezwzględnego więzienia”, podsumowuje.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG