„Ktoś kto nie dostrzega ontologicznej i moralnej różnicy między tymi wydarzeniami ma kłopot z rozpoznawaniem rzeczywistości”. W ostatnim numerze tygodnika „Sieci” Jan Pospieszalski porównuje ze sobą Marsz Niepodległości i Parady środowiska LGBT. „Słyszymy, że nacjonalistyczne hasła to nie moja bajka, ale ratusz nie powinien delegalizować marszu(…) Komentatorzy jednym tchem zapewniają, że subkultura LGBT jest im równie obca, jednak jej zwolennicy także mają prawo demonstrować(…). Zestawienie w jednym szeregu tych inicjatyw pokazuje nie tylko intelektualną zapaść, lecz także paniczny lęk przed moralną oceną rzeczywistości”, komentuje publicysta.
Tegoroczny zakaz Marszu Niepodległości i próba blokady wydarzenia przez stołeczne władze budzi wiele kontrowersji. Wśród komentatorów zgłaszających zastrzeżenia do decyzji prezydenta Trzaskowskiego popularne są stwierdzenia, według których w przestrzeni publicznej powinno być miejsce dla wszystkich: Zarówno dla parad równości, jak i największej manifestacji patriotycznej w Europie ruszającej rokrocznie z Ronda Dmowskiego w Warszawie. Do takiego myślenia odniósł się Jan Pospieszalski w najnowszym felietonie opublikowanym na łamach tygodnika Sieci. Publicysta zaznaczył, że stawianie w jednym szeregu Marszu Niepodległości i dewiacyjnych imprez środowiska LGBT obrazuje „intelektualną zapaść” oraz „paniczny lęk przed moralną oceną rzeczywistości”. Jak udowadnia, przepaść pomiędzy zgromadzeniem maszerującym przez stolicę 11 listopada, a paradami równości jest porównywalna do dystansu dzielącego cywilizację chrześcijańską od prymitywnego barbarzyństwa.
Różnicę tę widać w odniesieniu tych dwóch skłóconych wzajemnie inicjatyw do zmarłych i przeszłości. MN narodził się bowiem jako wyraz hołdu dla przeszłych pokoleń Polaków, chęć upamiętnienia poległych i zasłużonych dla ojczyzny. Miało to być ponadpokoleniowe święto polskości i tego co się z nią wiąże: wiary i tradycji. Tymczasem marsze równości mają zgoła inny cel wynikający z ich „antychrześcijańskiej proweniencji”, pisze Pospieszalski. Jest nim destrukcja łączności z Polakami dawnych wieków i fundamentalnymi dla nich wartościami Christianitas. I tak, jak przed wiekami komunistyczni prekursorzy genderyzmu próbowali niszczyć pamięć o mordowanych polskich patriotach, tak finansowane z zagranicznej kieszeni lobby dążą do zakazu Marszu Niepodległości i walki z wielowiekową spuścizną katolickiej Polski, zauważa felietonista. „Tamci marksiści poniewierali szczątki naszych patriotów, dzisiejsi marksiści zwalczają pamięć o żołnierzach wyklętych”.
Wesprzyj nas już teraz!
Ta pogarda dla zmarłych i minionych pokoleń, jak podkreśla Pospieszalski typowa dla prymitywnych barbarzyńców, uwidacznia się także w propozycjach nowych metod pochówku, jakie pojawiają się w umysłach postępowych „europejczyków”. Chcą oni, by w ramach troski o planetę, zwłoki ludzkie „kompostowano”, przekształcając w nawóz, bez katolickiego pochówku i upamiętnienia. Sytuuje to podobne idee poza nawiasami naszej cywilizacji, podsumowuje publicysta.
Źródła: Sieci
FA
Zobacz także: