22 sierpnia 2023

„Czarne chmury” nad elektromobilnością. „Obrona praw Ujgurów” pretekstem embarga na surowce z Chin?

(pixabay.com)

„Amerykańskie koncerny korzystające z chińskich komponentów będą musiały udowodnić, że żaden etap ich produkcji nie był realizowany w obozach dla Ujgurów. Wkrótce podobne regulacje może przyjąć UE”, informuje we wtorek „Dziennik Gazeta Prawna”.

Chodzi o wytyczne amerykańskich służb celnych w sprawie dotyczącej realizacji wymogów tzw. ustawy o przeciwdziałaniu pracy przymusowej Ujgurów. „Firmy sprowadzające z Państwa Środka m.in. lit, stal, aluminium czy gotowe komponenty – od opon po baterie litowo-jonowe – będą musiały udowodnić, że żaden etap produkcji nie był realizowany z naruszeniem fundamentalnych praw człowieka i standardów pracowniczych. Do tej pory zwiększony nadzór dotyczył przede wszystkim sektora fotowoltaiki (w ujgurskim Sinciangu produkowana jest m.in., według Amerykanów, ponad połowa krzemu polikrystalicznego wykorzystywanego w panelach słonecznych), a także produktów z bawełny czy pomidorów, w przypadku których restrykcje w związku z szerokim wykorzystaniem pracy niewolniczej wprowadziła jeszcze administracja Donalda Trumpa”, czytamy.

Jak przypomina „DGP”, USA nie są jedynym krajem, który stara się wykluczyć chińskie obozy pracy przymusowej ze swoich łańcuchów dostaw. Podobną legislację mają m.in. Francja, Włochy czy Kanada.

Wesprzyj nas już teraz!

„Od stycznia przepisy o wzmocnionym due dilligence obowiązują w Niemczech. W rezultacie kilka koncernów, na czele z Volkswagenem, BMW i Mercedesem, będzie musiało tłumaczyć się ze swoich powiązań z pracą przymusową w Sinciangu”, wyjaśniono.

„Choć deklaratywny cel regulacji jest przede wszystkim humanitarny, wpisuje się on także w wysiłki USA dotyczące ograniczenia dominacji Chin w zielonych technologiach i innych strategicznych sektorach gospodarki. Według szacunków Międzynarodowej Agencji Energii (MAE) Państwo Środka kontroluje 96 proc. światowych zdolności w zakresie produkcji płytek krzemowych, 85 proc. w zakresie ogniw fotowoltaicznych i 75 proc. w zakresie modułów dla paneli. Chińczycy kontrolują też większość kluczowych ogniw przemysłu elektromobilności. Posiadają 75 proc. światowych mocy wytwórczych baterii litowo-jonowych, a w przypadku anod chiński udział w rynku przekracza 90 proc. Państwo Środka i kontrolowane przezeń przedsiębiorstwa zmonopolizowały też znaczną część wydobycia i przetwórstwa kluczowych dla technologii bateryjnych surowców: litu, kobaltu, grafitu czy metali ziem rzadkich”, podsumowuje „Dziennik Gazeta Prawna”.

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”, GazetaPrawna.pl

 

Chiny mają nowy program pobudzania prywatnej przedsiębiorczości

Naiwna deklaracja administracji Bidena: USA i Chiny nie są w konflikcie mocarstw. „Świat jest dostatecznie duży”

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(3)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 307 931 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram