Ogólnopolski Strajk Kobiet chce powtórzyć ubiegłoroczny scenariusz i nawołuje zwolenników liberalizacji przepisów aborcyjnych do wyjścia na ulice. Tym razem PiS nie może udawać zaskoczenia „Czarnym protestem”. Zgodnie z deklaracjami, partia rządząca powinna zrobić krok ku zwiększeniu prawnej ochrony życia. „Czarne parasole” nie mogą ponownie stać się wygodną wymówką, dla zachowania krwawego „kompromisu” aborcyjnego.
„Wychodzimy, bo nie składamy parasolek” – tak o szykowanej na 3 października akcji pisze Ogólnopolski Strajk Kobiet. Jak podał portal naTemat.pl, ma być to „czarny wtorek”, podczas którego w wielu miastach zbierane będą podpisy pod obywatelskim projektem „Ratujmy Kobiety”. Zakłada on m.in. wprowadzenie edukacji seksualnej dla dzieci, poszerzenie dostępu do antykoncepcji oraz możliwość bezkarnego zabicia dziecka w łonie matki do 12 tygodnia ciąży. Akcja ma odbyć się pod szyldem „obrony” praw kobiet: ich wolności i godności.
Wesprzyj nas już teraz!
Ogólnopolski Strajk Kobiet chce powtórzyć ubiegłoroczny scenariusz i krzykiem wymusić na rządzących, by ci nie zakazywali aborcji. Wiadomo bowiem, że lewicowy projekt zmian prawa nie ma poparcia w Sejmie i jest zgłaszany z zamiarem zaostrzenia debaty.
Publiczne wulgaryzmy, krzyki i kampania dezinformacyjna rok temu wystarczyła, by PiS nie zdecydowało się na zwiększenie ochrony życia. Sejm odrzucił wówczas zarówno prolajferski, jak i lewacki projekt, wybierając „społeczny spokój”. Równocześnie toczono zaciekłe batalie w innych dziedzinach życia politycznego.
Tym razem PiS nie może być zaskoczone „Czarnym protestem”, bo sposób działania organizacji lewicowych i feministycznych jest oczywisty. W Sejmie nastąpiła też kumulacja projektów antyaborcyjnych, dla których akcja „Ratujmy kobiety” nie jest przeciwwagą. W końcu też nadszedł czas, by posłowie deklarujący swe poparcie dla zwiększenia ochrony życia, uwiarygodnili się przed swoimi wyborcami. Stawianie rzekomego „spokoju” ponad sprawę ochrony życia nikogo już nie przekona.
MA