Jak mówi znane powiedzenie: „Kto nie wierzy w Boga, uwierzy we wszystko”. Chrześcijanin wierzyć ma zarówno w Boga, jak i Bogu. W przeciwnym razie ulec może pokusie zdania się na praktyki różnej maści „ekspertek w dziedzinie magii”, których skuteczność przeliczyć da się nawet na złotówki. Pół biedy, jeśli trafimy na zwykłego naciągacza, gorzej gdy oddamy się w ręce współpracujących z demonami okultystów. Grozi nam wówczas nie tylko utrata zdrowia lub majątku, ale – co najważniejsze – życia wiecznego.
W jednym z popularnych swego czasu kazań ks. Piotr Pawlukiewicz, znany duszpasterz i ceniony rekolekcjonista, wypowiedział znamienną myśl: „Jeśli ktoś przestał wierzyć w Boga, to nie znaczy, że nie wierzy w nic, to znaczy, że zaczął wierzyć w byle co”. Pogląd ten duchowny wyjaśnił, przywołując zasłyszaną w audycji radiowej tezę pewnej dziennikarki. Według jej relacji, gdy rodzi się człowiek, to „gdzieś w buszu w Afryce lub w sawannie w Australii rodzi się zwierzę, które jest naszym duchowym bratem”. Jak chorujemy, to ono też źle się czuje. Kiedy jesteśmy radośni, to zwierzę „też ma dobre dni”. Problem pojawia się, gdy jakimś zrządzeniem losu spotkamy się twarzą w twarz z naszym „duchowym bratem”. Wówczas grozi nam niebezpieczeństwo.
Aż trudno się nie uśmiechnąć, słysząc podobne bajdy. Porównywalnie należałoby zareagować na rewelacje zamieszczone w ciekawym tekście Agnieszki Miastowskiej pt. „Czarownica sprawi, że twój mąż zapomni o kochance – za jedyne 2 tys. zł. Polki kupują miłosną magię”. Już sam wstęp do tekstu daje nam przedsmak prezentowanych w artykule treści:
Wesprzyj nas już teraz!
„Napisałam do czarownicy z prośbą o zaklęcie, które przywoła mojego byłego. Potrzebowała do tego naszego zdjęcia i dat urodzin. Zapytałam, jaki jest koszt rytuału. To zależy – powiedziała. Od czego? Od tego na ile ma czasu ma do pani wrócić, jeśli na 5 lat – 700 złotych – usłyszałam. Zdębiałam. Okazuje się, że magia istnieje i jest dokładnie przeliczalna na złotówki”.
Zacznijmy więc od tych złotówek. Według zebranych przez publicystkę portalu natemat.pl informacji, koszt powrotu byłego partnera waha się między 700 a 1800 zł, wszystko zależy bowiem od tego na jak długo „zakupi się” uczucie ex-a. Wznowienie relacji na okres 20 lat kosztuje 900 zł. Opcja na całe życie wiąże się z wydatkiem szacowanym na ok. 1800 zł. Zamówienie rytuału zależy z kolei od wyników odpłatnej diagnozy (140 zł) polegającej na postawieniu kart Tarota w celu ustalenia przyczyny rozstania się pary. Diagnoza pozwala też ocenić skuteczność samego rytuału, a więc jest nieodzowna.
To, że magia jest przeliczalna na złotówki już wiemy, z tekstu Agnieszki Miastowskiej nie wynika jakoby istniała naprawdę. Co prawda „czarownice” zapewniają w reklamujących siebie notach o niezawodnej sprawczości swoich praktyk, ich moc ograniczona jest jednak wiarą zamawiających. Istnieje zatem ryzyko braku skuteczności rytuału właśnie ze względu na ten warunek. Problem pojawia się, kiedy oczekiwania pełnych wiary usługobiorców boleśnie weryfikuje życie. I tak, zawiedzione brakiem powrotu męża od kochanki żony wylewają swoje żale na forach internetowych. Wtórują im ograbione ze środków finansowych ofiary innych, niespełnionych obietnic.
Trudno się temu dziwić, ponieważ „ekspertki w dziedzinie magii” to w rzeczywistości sprytne oszustki. Jak ustaliła publicystka natemat.pl, tylko jedna „czarownica” może mieć kilka kont o różnych danych. „W przeklejonych słowo w słowo opisach czytamy te same ckliwe historie kobiet, którym miała pomóc zmieniającymi życie zaklęciami i eliksirami”. Okazuje się nawet, że biznes obsługuje nie jedna, ale cały sabat „czarownic”, czyli – poważnie rzecz ujmując – kilka osób podających nawet różne ceny za te same usługi.
Wnioski, jakie płyną z lektury tekstu Miastowskiej ująć można w znanym powiedzeniu: „głupota nie boli, ale kosztuje”. Istnieje wprawdzie możliwość dochodzenia swoich praw, zgłaszając sprawę na policję, ponieważ i tego typu naciągacze nie są wolni od odpowiedzialności prawnej. Niewielu oszukanych zapewne skorzysta z takiej sposobności, wiąże się to bowiem z koniecznością przedstawienia pobudek przyświecających decyzji o utopieniu nieraz oszczędności życia na zaklęcia online.
Finansowa strata to nic w porównaniu z kosztami, jakie trzeba ponieść w przypadku „oszustów”, których dające się odczuć moce wynikają ze współpracy ze światem demonicznym. To za sprawą złych duchów parający się magią są tacy skuteczni. Wiemy to od samych okultystów. Mówił o tym m.in. Aleister Crowley: „Okultysta musi stworzyć język komunikacji z duchami, które mają mu udzielać informacji, czy wykonywać „zlecone” im czynności. (…) Nieświadomość okultysty co do współpracy z duchami nie ma znaczenia, bo w wyniku praktyk okultystycznych współpraca ta i tak zostaje zainicjowana, a duchy przywołane. Proces ten więc trwa, choćby nieuświadomiony”. Brytyjski okultysta proces ten nazywał zawarciem paktu między człowiekiem i duchami.
Kościół uczy, że otaczający nas świat duchowy tworzą duchy czyste i dobre, zwane aniołami, a także duchy nieczyste, które po buncie stały się demonami. Ich głównym celem jest doprowadzenie człowieka do zerwania więzi ze Stwórcą. W zmierzających do tego działaniach wykorzystują dane im przez Boga przy stworzeniu przymioty: otrzymaną wiedzę, inteligencję oraz poznanie intuicyjne, dzięki któremu potrafią przewidywać z dużym prawdopodobieństwem. Teraz rozumiemy, dlaczego dopuszczający się praktyk okultystycznych ludzie znają szczegóły z życia innych oraz potrafią odgadywać przyszłe zdarzenia.
W ich mocy jest również połączyć dwoje ludzi uczuciem, z czym nie mogły sobie poradzić wspomniane internetowe oszustki. Z opisem takiego przypadku spotykamy się w opublikowanym na łamach miesięcznika „Egzorcysta” (9/2015) tekście Grzegorza Bacika pt. „Kielich Pana czy kielich demonów?”. Autor przywołuje w nim przypadek Justyny, młodej kobiety, która zapragnęła związać się z wybranym przez siebie mężczyzną. W tym celu udała się do znajomej wróżki-tarocistki. Ta poleciła jej, by kupiła sobie butelkę winna, a następnie postawiła na stole i każdego dnia zapalała przy niej świece, odmawiając formułę skierowaną do bożków i demonów. Niebawem „zamówiony” mężczyzna zbliżył się do kobiety. Związek ten nie przetrwał jednak próby czasu. Justynie przyniósł natomiast wielkie nieszczęścia.
O ile rytuał kobiety, choć niedorzeczny, nie wymagał od niej więcej niż wspominano, to opisany przez Bacika inny przypadek daje wiele do myślenia.
„Zgłosiła się do mnie starsza pani – czytamy – która poszukiwała pomocy dla swego 25-letniego syna. Miał poważne problemy z nadużywaniem alkoholu. W trakcie rozmowy okazało się, że kobieta i jej syn od wielu lat korzystają z różnych form okultyzmu – od bioenergoterapii po wróżbiarstwo. Kierownikiem duchowym tej pani jest tarocistka, której radzi się przy każdej okazji. Matka szukała u niej pomocy także w sprawie problemu alkoholowego syna. Tarocistka ułożyła formułę, którą należało codziennie odczytywać i powtarzać aż do chwili, gdy ktoś umrze w ich miejscowości. Wówczas należało pójść do domu zmarłego, pomóc w umyciu jego zwłok, a następnie podać synowi do wypicia tę wodę. Matka i syn wykonali polecenie tarocistki”.
Praktyki te autor tekstu tłumaczy chęcią upodlenia przez demony człowieka. Pokazują też, do jak wielkiego zaciemnienia umysłu może prowadzić korzystanie z usług okultystów. Dzieje się tak, ponieważ człowiek łamiący pierwsze przykazanie traci zdolność właściwej oceny swoich decyzji. Za nie musi jednak ponieść nieraz bolesne konsekwencje, w tym utratę na wieczność Boga. Korzystanie z magii i okultyzmu należy bowiem do najcięższych grzechów. Jest rodzajem zdrady Boga poprzez uprawianie nierządu z demonami (por. Kpł 20, 6). Stwórca wyraźnie przestrzega przed konsekwencjami tej zdrady w słowach:
„Gdy ty wejdziesz do kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości jak tamte narody. Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój, sprzed twego oblicza” (Pwt 18, 9-12).
Słowo Boże mówi kategorycznie, iż nie możemy pić jednocześnie z kielicha Pana i kielicha demonów. Pijąc z kielicha demonów, pobudzamy Pana do zazdrości, a nie jesteśmy przecież mocniejsi od Niego (por. 1 Kor 10, 18-22). Zbyt cenne jest też nasze życie w oczach Stwórcy. Dlatego zrobi wszystko, by wyrwać nas z zastawionej przez siły ciemności matni, dopuszczając niepojęte nieraz udręki. Pół biedy, gdy stracimy z tego powodu zdrowie lub niemal cały majątek, stawka jest o wiele większa. W grę wchodzi życie wieczne człowieka, ale o tym nie dowiemy się, ani z internetowych not „ekspertek w dziedzinie magii”, ani z tekstu Agnieszki Miastowskiej.
Anna Nowogrodzka-Patryarcha
Groźna iluzja inkluzji – edukacja włączająca jako metoda na dekonstrukcję oświaty