Niezwykle popularny serial telewizji publicznej – „Czas honoru” – musiał w końcu doczekać się krytyki ze strony środowisk, którym nie podoba się popularyzacja historii Polski. Co oburza recenzenta dziennika? Prawda, a więc porównanie hitleryzmu i komunizmu.
Już po tytule artykułu widać, że tekst nie będzie przychylny. „Czas honoru” – nowy sezon od niedzieli w TVP. Komuniści źli jak hitlerowcy. Autora wyraźnie takie zestawienie irytuje. „Historia nie jest prosta. Powojnie było pod wieloma względami bardziej skomplikowane niż wojna. Mieliśmy własne państwo, które trzeba było odbudować. Komuniści przynosili obietnicę rozwoju przemysłu i wyrwania mas z nędzy. Wielu Polaków wolało zachować neutralność wobec systemu. Inni wybierali współpracę, z przekonania czy konformizmu, tym bardziej że zachodni alianci oddali Polskę w strefę wpływów ZSRR na konferencjach w Teheranie i Jałcie” – czytamy w tekście Adama Leszczyńskiego.
Wesprzyj nas już teraz!
Autor nie zaprzecza, że w latach 40-tych i 50-tych istniały katownie UB, w których paskudne typy męczyły polskich patriotów, ale dziwi go, że cała złożoność powojennej sytuacji została sprowadzona do prostej opowieści: my, szlachetni, zdradzeni przez Zachód – oni, źli, pachołkowie Stalina.
„Gazecie Wyborczej” nie podoba się, że telewizyjny serial nie promuje wizji historii lansowanej od lat przez dziennik. Zasugerował nawet, że czas honoru jest serialem pisowskim. „Być może ma to związek z dzisiejszą polską polityką – w końcu odwołania do PRL i komunizmu odgrywają w niej dużą rolę, a obie główne partie prowadzą własne „polityki historyczne”. Ten serial pasuje bardziej do tej, która mówi, że komunizm był kolejną okupacją, chociaż robi to z wdziękiem i bez nadmiernego dydaktyzmu”. Jak widać, komunizm w oczach publicysty „GW” okupacją nie był, nawet w czasach brutalnego stalinizmu.
Według Leszczyńskiego „nic nigdy nie było jasne i proste”, więc serial nie powinien jasno mówić o takich postawach i wartościach jak zło i dobro. „Oglądając „Czas honoru”, trzeba więc pamiętać, że to bajka. W dodatku z politycznym morałem” – twierdzi autor. Jaki jest więc morał artykułu z „GW”? Krótko można go streścić słowami: nie oglądać, bo za mało „dobrych komunistów”.
kra