„Kluczowy dziś wybór: albo podejmujemy wysiłek, by Polska była państwem silnym i ważnym, albo też chcemy nadal dziadować na peryferiach jako podwykonawca i eurokmiotek, szczęśliwy, że ma promocje w supermarketach i może zarobić u Niemca na spłatę kredytów”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Rafał Ziemkiewicz.
Publicysta zwraca uwagę, że gdyby Polska podjęła stosowne kroki, aby stać się państwem poważnym, silnym i liczącym to odbyłoby się to z wielką szkoda dla Niemiec i lansowanego przez Berlin ideologicznego szaleństwa. W związku z tym nie dziwmy się, że nasi sąsiedzi zza Odry tak ochoczo wspierali i wspierają Tuska i jego ekipę – ludzi jakże spolegliwych wobec Niemiec.
„Ponieważ jednak przeciętny Polak, choć zakompleksiony i pańszczyźniany, nie chce słyszeć prawdy o sobie wprost, Tusk nie może swej strategii realizować otwarcie. Symbolem tego wszystkiego jest taktyka wobec CPK. Ponieważ ta budowa cieszy się poparciem Polaków, Tusk rakiem wycofał się z otwartego jej wyśmiewania i dyskredytowania jako pisowskiej gigantomanii i obiecał, że, oczywiście, zbuduje. Ale budowę powierzył otwartym wrogom projektu, na czele z Maciejem Laskiem, by ten budował CPK, tak jak (kto jeszcze pamięta?) za poprzednich rządów Tuska budował elektrownie atomowe Aleksander Grad”, czytamy w tygodniku „Do Rzeczy”.
Wesprzyj nas już teraz!
Na koniec RAZ przypomina „pierwszą kontrowersję”, za którą stoi wyżej wywołany Lasek, mianowicie: okazało się, że „audytem” CPK – inwestycji za 150 mld złotych ma zająć się konsorcjum bez żadnego doświadczenia w tego typu projektach, którego prezes już dawno ogłosił, że CPK jest zbędny, bo jest lotnisko pod Berlinem.
„Pan Lasek bynajmniej nie zmartwił się krytyką: umorzył wybór i go powtórzy. Czas mija. I o to chodzi”, podsumowuje Rafał Ziemkiewicz.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG