6 czerwca 2023

Czas na zawieszenie broni i podział Ukrainy? „Foreign Affairs”: żadna ze stron nie wygra wojny

(fot. pixabay.com)

Nadszedł czas, by Stany Zjednoczone opracowały wizję zakończenia wojny na Ukrainie – podkreśla Samuel Charap, były planista administracji Baracka Obamy, politolog związany z RAND Corporation.

Analityk w artykule zatytułowanym „An Unwinnable War” [Wojna, której nie można wygrać] zamieszczonym 5 czerwca br. na stronie „Foreign Affairs”, zauważa, że ostatnie 15 miesięcy walk „jasno pokazało, iż żadna ze stron nie jest w stanie – nawet przy pomocy zewnętrznej – osiągnąć decydującego zwycięstwa militarnego nad drugą”.  

Argumentuje, że niezależnie od tego, jak duże terytorium zostanie wyzwolone przez ukraińskie wojska, Rosja i tak zachowa zdolność do stwarzania zagrożenia dla Kijowa. Podobnie Moskwa musi się liczyć z możliwościami ukraińskimi podnoszenia kosztów okupacji dla wojsk rosyjskich na zajętych terenach oraz atakami na cele w samej Rosji.

Wesprzyj nas już teraz!

Autor wskazuje, że z powodu niemożności wygrania wojny przez którąkolwiek ze stron, należy opracować plan jej zakończenia.

Charap przypomina, że o ile na początku ofensywy rosyjskiej w lutym 2022 r. misja i rola USA była jasna: uznano, że trzeba pomóc Ukrainie w odparciu agresji i ukarać Moskwę za jej występki, o tyle kwestia zakończenia wojny była „mglista”.

Na tę dwuznaczność wskazywał sam doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta Joe Bidena, Jake Sullivan w czerwcu 2022 r., gdy mówił, że „w rzeczywistości powstrzymaliśmy się od przedstawiania tego, co uważamy za grę końcową”, a skupili się na tym, co należało zrobić w krótkim czasie, aby maksymalnie wzmocnić siłę Ukraińców, najpierw na polu bitwy, a ostatecznie przy stole negocjacyjnym.

Takie podejście – zdaniem analityka RAND Corporation – miało sens w początkowym etapie wojny, ale nie teraz, gdy znana jest trajektoria działań wojennych, a także w obliczu dostarczenia Kijowowi przez Zachód wyrafinowanej broni.

Chociaż autor przyznaje, że to sami Ukraińcy ostatecznie zadecydują, czy będą chcieć kontynuować walkę, bo przecież to oni przelewają krew i zrobią to, co będą chcieli „niezależnie od woli Waszyngtonu”, to jednak „nadszedł czas, aby Stany Zjednoczone opracowały wizję zakończenia wojny”.

Analityk obawia się długotrwałego, niszczycielskiego konfliktu, który nie przyniesie ostatecznego roztrzygnięcia.

Sugeruje, że USA mogą albo próbować skierować wojnę w kierunku negocjacji w sprawie jej zakończenia w przyszłych miesiącach lub za wiele lat. Jeśli wojna miałaby dalej toczyć się, koszty ludzkie, finansowe i inne – wzrosną. Waszyngton powinien „zmienić punkt ciężkości i rozpocząć ułatwianie gry końcowej”.

Charap nie omieszkał zauważyć, że pod koniec maja ukraińskie wojsko było o krok od przeprowadzenia znaczącej kontrofensywy, która mogłaby przynieść duże korzyści. Uważa jednak, że „optymistyczne oczekiwania” zachodnich sojuszników, iż w nadchodzących miesiącach Ukraińcy odbiją część terytorium na południu kraju, być może odbiją także część obwodów zaporoskiego i chersońskiego czy odepchną rosyjski atak na wschodzie, nie sprawią, iż będziemy bliżej zakończenia wojny. Nawet militarna porażka Putina raczej nie skłoni go do negocjacji i ustępstw politycznych.

Obecnie kierunek wojny staje się coraz bardziej widoczny. Analizując zaś sytuację na froncie i przestrzegając przed przerodzeniem się wojny w gorący konflikt, a także uwzględniając wyniki badań Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych – biorących pod uwagę dane z lat 1946-2021 zebrane przez Uniwersytet w Uppsali, które wykazały, że 26 procent wojen międzypaństwowych kończy się w mniej niż miesiąc, a kolejne 25 procent w ciągu roku, a gdy „wojny międzypaństwowe trwają dłużej niż rok, średnio trwają ponad dekadę” i mogą by wyjątkowo destrukcyjne (np. wojna irańsko iracka, która przyniosła śmierć pół miliona osób i mniej więcej tyle samo rannych) – zaznacza, że „Ukraina zasługuje na uniknięcie takiego losu”.

Przedłużająca się wojna byłaby również „bardzo problematyczna dla Stanów Zjednoczonych i sojuszników, jak pokazuje niedawne badanie RAND”, którego Charap jest współautorem z politolog Mirandą Priebe.

Przedłużający się konflikt zwiększa ryzyko możliwej eskalacji: może dojść do sięgnięcia przez Rosję po broń atomową albo do wojny rosyjsko-natowskiej. Ponadto długi konflikt to także niebotyczne obciążenie dla budżetów sojuszników i problemy z gotowością ich sił zbrojnych. Wpłynie na ceny zboża i energii na świecie. Dodatkowo, Stany Zjednoczone nie byłyby w stanie skoncentrować swoich zasobów na innych priorytetach i mogłaby pogłębić się zależność rosyjska od Chin. Nastąpiłoby zbyt duże osłabienie Rosji, co również z punktu widzenia Waszyngtonu nie jest pożądane.

Co w związku z tym sugeruje autor? Jest on zwolennikiem – poza wspieraniem na obecnym etapie kontrofensywy ukraińskiej – przyjęcia przez Waszyngton strategii zakończenia wojny: wizji gry końcowej, „wiarygodnej w tych dalekich od idealnych okolicznościach”.

Ponieważ „decydujące zwycięstwo militarne jest wysoce nieprawdopodobne”, podobnie jak niektóre gry końcowe nie są już prawdopodobne, rozsądnym rozwiązaniem miałoby być podjęcie starań o wynegocjowanie zawieszenia broni na wzór koreański. Nie da się bowiem  – w obecnej sytuacji radykalnych różnic politycznych – zawrzeć satysfakcjonujące obie strony porozumienie pokojowe.

Oba kraje będą wrogami długo po zakończeniu gorącej wojny.

Autor pisze: „dla zachodnich rządów i Kijowa zakończenie wojny bez negocjacji może wydawać się lepsze niż rozmowa z przedstawicielami rządu, który dopuścił się niesprowokowanego aktu agresji i straszliwych zbrodni wojennych. Jednak wojny międzypaństwowe, które osiągnęły ten poziom intensywności, zwykle nie kończą się bez negocjacji. Jeśli wojna będzie się przedłużać, niezwykle trudno będzie też przekształcić ją z powrotem w lokalny konflikt o niskiej intensywności, taki jak ten, który miał miejsce w Donbasie w latach 2014-2022. W tym okresie wojna miała stosunkowo minimalny wpływ na życie poza strefą konfliktu na Ukrainie. Sama długość obecnej linii frontu (ponad 600 mil), ataki na miasta i inne cele daleko poza linią oraz trwająca w obu krajach mobilizacja (częściowa w Rosji, całkowita na Ukrainie) będą miały systemowy – być może nawet niemal egzystencjalny — wpływ na dwie walczące strony. Na przykład trudno sobie wyobrazić, jak ukraińska gospodarka może się odbudować, jeśli jej przestrzeń powietrzna pozostaje zamknięta, jej porty pozostają w dużej mierze zablokowane, jej miasta są pod ostrzałem, jej ludzie w wieku produkcyjnym walczą na froncie, a miliony uchodźców nie chcą wrócić do kraju. Minęliśmy już punkt, w którym wpływ tej wojny można ograniczyć do określonego obszaru geograficznego”.

Zawieszenie broni nie likwiduje podziałów politycznych, ale może pomóc we względnej stabilizacji i odbudowie kraju, jak to miało miejsce po zawarciu rozejmu na Półwyspie Koreańskim w 1953 r., który dotyczył wyłącznie kwestii utrzymania zawieszenia broni i nie dotykał kwestii politycznych.

Korea Północna i Południowa formalnie nadal są w stanie wojny. Oba kraje utrzymują, że cały półwysep jest ich suwerennym terytorium, ale mimo różnić politycznych, 70 lat udało utrzymać się pokój. Co więcej, Korea Południowa nie tylko odbudowała się, ale także stała się potęgą gospodarczą.  

Według analityka, Amerykanie powinni uruchomić – poza Departamentem Stanu – specjalny kanał dyplomatyczny, który zajmie się negocjacjami w sprawie zawieszenia broni między Ukraińcami i Rosjanami. Jednocześnie, na krótką metę, należy kontynuować pomoc Kijowowi w kontrofensywie. Rozmowy na temat zawieszenia broni powinny być prowadzone równolegle pośród sojuszników w ramach NATO, grupy G7.

Wymagałoby to „delikatnego zarządzania”, aby Ukraińcy nie mieli wrażania, że Zachód się od nich odwraca.

Autor przypomina, że w przypadku koreańskiego rozejmu, potrzeba było aż 575 spotkań w ciągu dwóch lat, by sfinalizować prawie 40 stron porozumienia. Dlatego sugeruje, że negocjacje – nawet, gdyby specjalna platforma powstała na drugi dzień – mogą trwać wiele miesięcy.

Ważne jest opracowanie mechanizmów mających na celu utrzymanie zawieszenia broni, aby nie powtórzyło się fiasko porozumień mińskich, czyli dwóch nieudanych porozumień o zawieszeniu broni, które wynegocjowano z Rosją w stolicy Białorusi w 2014 i 2015 r.

Znowu, powołując się na dane z konfliktów w latach 1946-1997 i analizę politolog Virgi, sugeruje, by wprowadzić strefy zdemilitaryzowane, gwarancje stron trzecich, być może wspólne komisje rozstrzygania sporów i klarowny język w dokumentach. Mechanizmy miałyby wzmacniać zasady wzajemności i odstraszania itp.

Analityk apeluje, by opracować mechanizmy zachęt do skłonienia obu stron konfliktu do negocjacji. Uważa także, że nie należy przyjmować Ukrainy do NATO, ponieważ „z punktu widzenia Moskwy członkostwo w sojuszu przekształciłoby Ukrainę w poligon dla Stanów Zjednoczonych do rozmieszczania własnych sił i zdolności”.

Pewnym rozwiązaniem mogłoby być przyjęcie podejścia, jakie Amerykanie zastosowali względem Izraela w 1975 r. Chodzi o memorandum o porozumieniu między obu krajami, które było jednym z kluczowych warunków zgody Izraela na pokój z Egiptem. W dokumencie stwierdzono, że w świetle „wieloletniego zaangażowania USA w przetrwanie i bezpieczeństwo Izraela, rząd Stanów Zjednoczonych ze szczególną powagą przyjrzy się zagrożeniom dla bezpieczeństwa lub suwerenności Izraela ze strony światowego mocarstwa”. W przypadku zagrożenia, oba rządy miały skonsultować się „w odniesieniu do tego, jakiego wsparcia, dyplomatycznego lub innego, lub jakiej pomocy USA mogą udzielić Izraelowi zgodnie z praktykami konstytucyjnymi”.

Dokument wyraźnie obiecywał również działania naprawcze ze strony Stanów Zjednoczonych, jeśli Egipt naruszyłby zawieszenie broni. Nie było to wyraźne zobowiązanie do traktowania ataku na Izrael jako ataku na Stany Zjednoczone, ale było bardzo bliskie temu – zauważa analityk.

Podobne memorandum z Ukrainą miałoby dawać poczucie bezpieczeństwa Kijowowi, bez obaw Moskwy o tworzenie baz wojskowych u sąsiada.

„Gra końcowa oparta na zawieszeniu broni pozostawiłaby Ukrainę – przynajmniej tymczasowo – bez całego jej terytorium. Ale kraj miałby szansę odbudować się ekonomicznie, a śmierć i zniszczenie by się skończyły. Pozostałaby w konflikcie z Rosją o tereny okupowane przez Moskwę, jednak konflikt ten rozgrywałby się na płaszczyźnie politycznej, kulturowej i gospodarczej, gdzie przy wsparciu Zachodu Ukraina miałaby przewagę” – uważa Charap.

Wskazuje on, że chociaż rosyjsko-ukraińskie zawieszenie broni nie zakończyłoby konfrontacji Zachodu z Rosją, to jednak „drastycznie zmniejszyłoby się ryzyko bezpośredniego starcia zbrojnego, a globalne konsekwencje wojny zostałyby złagodzone”.

Źródło: foreignaffairs.com

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(19)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 311 931 zł cel: 300 000 zł
104%
wybierz kwotę:
Wspieram