W Izbie Poselskiej czeskiego parlamentu Polacy z Zaolzia po raz pierwszy przedstawili w czwartek swoją działalność i wyzwania, z jakimi się mierzą. Od innych mniejszości polskich na świecie różni nas to, że jesteśmy tutaj z dziada pradziada – mówili przedstawiciele Polaków w Republice Czeskiej.
Dzień Zaolzia dla czeskich posłów zorganizował Kongres Polaków w Republice Czeskiej, który zrzesza kilkadziesiąt organizacji oraz niedawno powstałe Stowarzyszenie Olza PRO. Według ostatniego spisu powszechnego w Czechach żyje około 35 tys. osób określających się jako Polacy. Zdecydowana większość z nich mieszka lub wywodzi się z Zaolzia. – Myśleliśmy, żeby coś takiego zorganizować, spotykaliśmy się w tej sprawie z czeskimi posłami i wyszło – powiedział PAP jeden z organizatorów Marek Konieczny ze Stowarzyszenia Olza PRO.
– Tym wydarzeniem podsumowujemy to wszystko, z czym musimy się uporać. To także okazja do pokazania nie tylko trudów, ale i sukcesów”, powiedział Konieczny. Podkreślił, że bardzo dużo młodych ludzi angażuje się w działalność polskiej mniejszości. „Kiedyś tak nie było, raczej były pustki. Od kilku jednak lat młodzi, którzy pokończyli studia, wracają i chcą działać – powiedział PAP Konieczny.
Wesprzyj nas już teraz!
Chargé d’affaires ambasady Polskiej w Pradze Barbara Tuge-Erecińska powiedziała, że obecnie zaolziańscy Polacy udanie łączą polską narodowość z czeskim obywatelstwem. – Myślę, że w odróżnieniu od innych krajów także sąsiadujących z Polską, gdzie nasza mniejszość boryka się z różnego rodzaju problemami, tutaj jest rzeczywiście dobry grunt dla naszych rodaków, autochtonów – stwierdziła szefowa polskiej placówki dyplomatycznej w Czechach.
Jedna z obecnych na spotkaniu czeskich posłanek Renata Oulehlova podkreślała, w rozmowie z PAP, że nie spotkała się z napięciami między Polakami a Czechami. Pytana o np. Turów stwierdziła, że sama pochodzi z regiony, gdzie są kopalnie. – Zawsze wydobywano tam węgiel, który potrzebujemy, zanim będziemy mogli go czymś zastąpić – powiedziała. Jej zdaniem poprawiona mogłaby być ponad graniczna współpraca między służbami zdrowia obu państw, co dotyczy głównie pogotowia ratunkowego. – Z uwagi na górski teren karetki czasem nie mogą dojechać do chorych – podkreśliła.
Oulechova zwróciła także uwagę na historię swojej rodziny, która po wojnach religijnych 17 wieku zamieszkała w Polsce. – Po II wojnie światowej babcia z dziadkiem wrócili, ale większość rodziny nadal jest w Zelowie, gdzie żyje dziś największa czeska diaspora w Polsce – powiedziała posłanka. W debacie mówiono m.in. o szkolnictwie polskim na Zaolziu. Działają tam 24 szkoły z polskim językiem nauczania. Jedna z nich, w Czeskim Cieszynie to Gimnazjum Polskie. Uczeszcza do nich prawie 3 i pół tysiąca uczniów. W sześćdziesięciu procentach to dzieci z małżeństw mieszanych.
O tym, że dwujęzyczność jest w cenie, przekonuje częsty wybór języka polskiego, jako drugiego obowiązkowego w szkołach czeskich. Narzekano jednak szczupłą kadrę, która np. nie jest w stanie odpowiedzieć na zapotrzebowanie ze strony uczniów czeskich, sprofilowanych szkół średnich. Jak zauważono trend do poznania języka sąsiadów, widoczny jest także w Polsce, gdzie szkoły w pasie nadgranicznym wprowadzają naukę czeskiego.
Innym poruszanym w debacie tematem były media. Na Zaolziu od 1945 roku wydawana jest gazeta Głos oraz od 1949 miesięcznik Zwrot. Do czeskich posłów apelowano, aby redakcje i wydawcy z pewnym wyprzedzeniem mogli dowiadywać się o wysokości dotacji ze strony ministerstwa kultury Czech. W praktyce poznają po upływie sześciu miesięcy roku kalendarzowego.
Zwracano także uwagę na czeskie przepisy, które zmuszają redakcje do wykorzystywania czeskich dotacji jedynie na czasopisma drukowane. Nie można z nich finansować edycji cyfrowych lub obecności w portalach społecznościowych. Uzupełnieniem debaty o Zaolziu była wystawa poświęcona różnym aspektom życia Polaków, z ktorej mozna się dowiedzieć o historii i współczesności społeczności polskiej w Czechach – szkolnictwie, działalności politycznej i społecznej, folklorze i sporcie.
Źródło: PAP / Piotr Górecki, Praga
Mija 79 lat od Tragedii Żywocickiej. Niemcy zastrzelili 36 mężczyzn, w tym 27 Polaków