Jeden z czterech Czeczenów oskarżonych przed białostockim sądem o wspieranie tzw. Państwa Islamskiego. Pomimo zdecydowanego sprzeciwu prokuratury, sąd apelacyjny utrzymał w mocy postanowienie o uchyleniu aresztu wobec mężczyzny.
Na początku kwietnia sąd okręgowy w Białymstoku, rozpatrując wnioski obrońców o zwolnienie z aresztu, w trzech przypadkach oddalił je i nie zezwolił na wypuszczenie podejrzanych. Wobec czwartego z cudzoziemców zdecydował o możliwości zamiany aresztu na 10 tys. zł poręczenia majątkowego. Sędzia argumentował tę decyzję jedynie pomocniczą rolą mężczyzny w dokonanym przestępstwie. Czeczen może otrzymać najwyżej 5 lat więzienia. W areszcie spędził dotychczas dwa lata. Zwolniony mężczyzna ma zakaz opuszczania kraju (połączony z zatrzymaniem paszportu) i dozór policyjny
Wesprzyj nas już teraz!
Postanowienie zaskarżyła prokuratura okręgowa. „Zastosowane wolnościowe środki zapobiegawcze stanowią jedynie iluzoryczną barierę chroniącą dalsze postępowanie” – napisała prokuratura w odwołaniu od postanowienia sądu. Jednak w czwartek Sąd Apelacyjnym w Białymstoku utrzymał je w mocy.
O uchylenie aresztu wobec 4 Czeczenów wnioskowali obrońcy oskarżonych, kiedy podczas ostatniej rozprawy okazało się, że sąd ma poważne zastrzeżenia do tłumaczeń nagranych przez ABW rozmów telefonicznych mężczyzn. Główną linią obrony przyjętą przez adwokatów podejrzanych jest kwestionowanie treści z tłumaczeń 152 podsłuchiwanych przez ABW rozmów, będących kluczowymi dowodami w sprawie.
Czterech Czeczenów, którzy w październiku 2016 roku stanęli przed sądem okręgowym w Białymstoku to obywatele Federacji Rosyjskiej, którzy mieszkali w Łomży i w Białymstoku. Od czasu zatrzymania przez ABW na początku roku 2015, przebywali w białostockim areszcie. W akcie oskarżenia podano, że grupa ta funkcjonowała od maja do października 2014 roku na terenie Białymstoku, Łomży, Warszawy i w innych miejscach w Polsce, ale także w Turcji. Czeczeni mieli tam rekrutować bojowników na tzw. dżihad, oraz zbierać pieniądze (około 9 tys. euro) i kupować sprzęt paramilitarny, który miał być dostarczany dla bojowników ISIS w Syrii i Iraku.
Adam Białous/WMa