Podczas, gdy nasi politycy zastanawiają się, jak i kiedy nasz kraj powinien przystąpić do strefy euro, inni poważni ekonomiści zastanawiają się jak tę strefę zdemontować, aby jak najmniej bolało. Pomysły na kontrolowany rozpad przedstawili niedawno finaliści konkursu o Nagrodę Wolfsona.
O Nagrodzie Ekonomicznej Wolfsona zrobiło się ostatnio głośno przy okazji nadesłanej na ów konkurs pracy jedenastolatka z Holandii, który przedstawił swój pomysł rozwiązania problemów finansowych Grecji. Praca została doceniona przez jury i nagrodzona kwotą 100 euro, choć do finału oczywiście się nie dostała.
Wesprzyj nas już teraz!
Dostały się tam natomiast prace sześciu ekonomistów. Ze wszystkich płynie jeden wniosek: upadek strefy euro w tym kształcie jest jedynym sensownym rozwiązaniem problemów finansowych państw z tego obszaru. Ekonomiści zadają sobie pytanie: jak tego dokonać, aby gospodarki tych państw przeszły przez to możliwie jak najłagodniej?
Według ekspertów krytycznych wobec idei wspólnej waluty kraje należące do strefy euro są niedopasowane pod względem gospodarczym. Część z nich jest poważnie zadłużona, a przyjęcie przez nich wspólnej waluty spowodowało, że ich gospodarki straciły na konkurencyjności. To nakręciło spiralę zadłużenia. Nastąpił wzrost kosztów produkcji, a co za tym idzie także cen towarów. W przypadku posiadania przez nie własnej waluty, można byłoby ją zdewaluować, natomiast w przypadku wspólnej waluty następuje dewaluacja wewnętrzna, której przejawem są cięcia płac i świadczeń socjalnych. To powoduje załamanie reform fiskalnych, spadek wpływów z podatków i w rezultacie zaostrzenie kryzysu, którego złagodzenie w postaci pomocy finansowej biorą na swoje barki państwa silniejsze pod względem gospodarczym.
Według jednego z finalistów Rogera Bootle opuszczenie przez te kraje strefy euro, powrót do własnej waluty i jej dewaluacja może przyczynić się do wzrostu eksportu i popytu wewnętrznego. Początkowo wiązałoby się to ze spadkiem konkurencyjności państw silniejszych, jednak w dłuższej perspektywie wzmocnione gospodarki krajów spoza strefy staną się dobrym rynkiem eksportowym. Poprawiłaby się także jakość ich zobowiązań finansowych.
Według Johnatana Teppera, kolejnego z finalistów, nie ma powodów do obaw w związku z rozpadem strefy euro, gdyż nie jest to jedyny przypadek rozpadu unii fiskalnej w historii. Tylko w ciągu ostatniego stulecia takich przykładów było na świecie 69. Mogą one stanowić wzór do działania dla strefy euro. Według Tappera operacja powinna odbyć się w ciągu weekendu. Po zamknięciu rynków parlament danego kraju powinien przyjąć szereg ustaw związanych z wprowadzeniem nowej waluty tj. przyjąć początkowy kurs wymiany, doprowadzić do przejęcia przez bank centralny uprawnień od EBC, wprowadzić system kontroli kapitału. Należy powstrzymać przelewy starych euro za granicę, zabronić wywozu nieostemplowanych banknotów (w tym celu konieczne jest zamknięcie banków na kilka dni, ostemplowanie banknotów i przystosowanie banku do nowej rzeczywistości). Nowe banknoty powinny zostać wydrukowane jak najszybciej i stopniowo wypierać ostemplowane banknoty. Problemem może stać się restrukturyzacja długu państwa z nową walutą oraz reformy strukturalne.
Podobną koncepcję przedstawił Roger Bootle. Według niego operacja ta powinna zostać omówiona w tajemnicy pomiędzy rządem danego państwa, Brukselą i EBC. Na kilka dni przed secesją należy uprzedzić także MFW. Kurs nowej waluty w stosunku do euro powinien początkowo wynosić 1:1, dług państwa powinien być redenominowany w nowej walucie. Nie da się jednak uniknąć restrukturyzacji zadłużenia.
Takie rozwiązania byłyby zdaniem niektórych ekonomistów dobre dla ratowania unii walutowej. Dlaczego więc Bruksela nie zdecydowała się wcześniej na taki wariant? Neil Record widzi przyczynę tego stanu w obawie przed opuszczaniem strefy euro przez kolejne państwa. Według niego jeśli choć jedno państwo ją opuści, podważy to tezę o „niezniszczalności” euro. Rynki zaczną szukać słabych punktów w pozostałych państwach co grozi permanentnym kryzysem. Jedynym zatem wyjściem jest likwidacja strefy euro. Plan powinien zostać przygotowany w tajemnicy i w dniu jego ogłoszenia EBC powinien zakończyć swoją działalność a jego aktywa powinny przejść do narodowych banków centralnych. Kontrakty finansowe i handlowe, kredyty i lokaty mają zostać przeliczone na waluty poszczególnych państw. Tymczasowo można byłoby używać euro, które drukowane jest w bankach narodowych, a które ma oznaczenie wskazujące na kraj, gdzie banknoty zostały wydrukowane. Wszystkie państwa mają jednak pozostać członkami UE, co ma chronić przed barierami celnymi i przed łamaniem standardów.
W dwóch pracach pojawiła się koncepcja stworzenia nowych europejskich walut. Jens Nordvig i Nick Firoozye proponują nową walutę o nazwie ecu-2 opartą na koszyku walut narodowych dawnej strefy euro. Miałaby ona ułatwić kwestię rozliczania kontraktów finansowych. Z kolei według Catherine Dobbs strefa euro powinna podzielić się na dwie strefy walutowe. Słabsze państwa powinny wejść do strefy NEY (New Euro Yolk), której waluta powinna zostać zdewaluowana i dzięki temu gospodarki miałyby stać się bardziej konkurencyjne, miałyby większe możliwości przeprowadzania reform fiskalnych. Silniejsze natomiast państwa miałyby wejść do strefy NEW (New Euro White), która miałaby zachować standard dzisiejszej strefy euro. Według Dobbs plan pozwalający wyjść państwu ze strefy euro pozwoliłby zarazem utrzymać ją w całości.
Jak widać w większości pomysły finalistów to tak naprawdę pomysły na miękkie lądowanie a nie rzeczywisty rozpad strefy euro. Trudno byłoby zresztą oczekiwać po nich jakichkolwiek rozwiązań godzących w istotę politycznych projektów eurobiurokratów. Niemniej jednak to znak, że nie da się utrzymać strefy euro w obecnym kształcie i politycy zaczynają przyjmować ten fakt do wiadomości. Szkoda, że miliony Europejczyków musiało wcześniej (i chyba niestety w dalszym ciągu będą musiały) finansować kaprys utrzymywania tego ułomnego, odgórnie narzuconego, z pominięciem wszelkich zdroworozsądkowych przesłanek, projektu.
I.Sz.
Źródło: www.parkiet.com