12 kwietnia 2022

Od kilku lat Bóg wzywa świat do pokuty i nawrócenia. Kolejne Wielkie Posty regularnie przynoszą straszne wydarzenia, które na różne sposoby wstrząsają przestrzenią dawnej cywilizacji chrześcijańskiej. Jeżeli nie odpowiemy na Boże napomnienia, to można spodziewać się, że nadejdą kolejne kryzysy, najpewniej jeszcze głębsze i poważniejsze. Nie łudźmy się: Pan nie będzie w nieskończoność chronił nas przed skutkami Jego radykalnego odrzucenia.

W poniedziałek podczas Wielkiego Tygodnia 2019 roku wybuchł pożar katedry Notre-Dame w Paryżu. Nie tylko Francja, ale cały świat patrzył z przerażeniem i smutkiem na walącą się iglicę tego symbolicznego dla chrześcijańskiego Zachodu kościoła. Zniszczenie Notre-Dame namacalnie zobrazowało stan ducha, w jakim znalazła się Europa: symboliczna dla Christianitas świątynia spłonęła tak, jak spłonął wskutek Rewolucji chrześcijański porządek. Wszakże kościół nie uległ całkowitemu zniszczeniu: Bóg dał szansę jego odbudowy. W kwietniu 2019 roku media pokazywały obrazki przedstawiające tysiące modlących się Francuzów zgromadzonych wokół katedry; jednak do nawrócenia Zachodu nie doszło. Polityka zarówno samej Francji jak i innych państw naszej cywilizacji pozostała jednoznacznie bezbożna.

Rok później czas w okresie Wielkiego Postu rządy ogłosiły lockdown. W Polsce, podobne jak w innych krajach zachodnich, zamknięto niemal całkowicie nawet kościoły. Katolików pozbawiono możliwości swobodnego udziału w liturgii Wielkanocnej; wielu milionom zdawało się to zresztą w ogóle nie przeszkadzać. Bóg zdawał się posługiwać ateistycznymi rządami i organizacjami globalnymi by pytać, po co tak właściwie są nam jeszcze kościoły. W Polsce, szczęśliwie, w tym samym roku pokazano, że są potrzebne: wielu ludzi stawało w obronie świątyń po tym, jak Trybunał Konstytucyjny zakazał aborcji eugenicznej. Z drugiej strony setki tysięcy domagały się na ulicach naszych miast „prawa” do mordowania. Za Oceanem w wyborach prezydenckich zwyciężył gorący adherent rugowania Chrystusa z życia publicznego, Joseph Biden. Mimo pandemii świat chrześcijański pozostał zasadniczo głuchy na wołanie Boga.

Wesprzyj nas już teraz!

Pan Bóg przedłużył tę karę: Wielki Post roku 2021 wyglądał niemal tak samo. W kościołach panowały drakońskie limity dla wiernych. Znowu odbywały się podziemne Msze święte; nie zabrakło przykładów wspaniałej odwagi. Niestety, globalnie rzecz biorąc ogromna część biskupów, księży i wiernych przyjęła sanitarne restrykcje nie tylko ze zrozumieniem, ale wręcz z gorliwością: tak jakby już przyzwyczajono się do tego, że kościół jest mniej istotny od sklepu spożywczego. W niektórych krajach ludziom bardziej doskwierało zamknięcie klinik aborcyjnych lub odwołanie koncertów z nowoczesną, wyuzdaną muzyką. Europa pokazała, że nie zamierza ani na krok schodzić z drogi wrogości wobec Boga: w czerwcu 2021 roku Parlament Europejski przyjął słynny raport Matica, w którym mordowanie niewinnych dzieci uznane zostało za prawo człowieka. Zamiast nawrócenia obserwowaliśmy raczej coraz silniejszy kult diabła.

O Wielkim Poście roku 2022 nie trzeba pisać: rosyjska wojna na Ukrainie cały czas trwa. Zbrodnie wojenne, morderstwa, gwałty, kradzieże: za sprawą mediów społecznościowych dzieje się to niejako na naszych oczach. W Polsce pomagamy uchodźcom wojennym, jak możemy, przyjmując ich pod swoje dachy, przekazując potrzebne rzeczy i pieniądze, otaczając wsparciem. To wielkie dzieło miłosierdzia, ale czy pójdzie za nim trwałe nawrócenie? Czy nasze kościoły zapełnią się wiernymi bardziej, niż nie tylko w pandemii, ale także i przed nią? Co z pozostałymi państwami cywilizacji chrześcijańskiej? Nie ma oznak nawrócenia: wielu zaangażowanych chrześcijan na zachodzie wierzy w bluźnierczą propagandę wojenną moskiewskiego Cyryla; większość w ogóle nie zmieniła priorytetów i zamiast o zbawieniu dalej myśli o tym, jak otworzyć Kościół na homoseksualizm i gender. Tuż przed wojną prezydent Francji zaproponował, by do europejskiej Karty praw podstawowych wpisać „prawo” do mordowania nienarodzonych; za Oceanem największa wytwórnia filmów dla dzieci ogłasza radykalne przyspieszenie i wzmocnienie propagandy LGBT.

Zrekapitulujmy: W 2019 roku upadł symbol chrześcijańskiej Europy. W dwóch kolejnych latach straciliśmy możliwość publicznego kultu Bożego, a ludzie masowo umierali – jeżeli nie z powodu wirusa, to z powodu zamknięcia służby zdrowia. W tym roku z kolei u bram katolickiej Europy dochodzi do mordów, gwałtów i grabieży. Gospodarka się chwieje, w oczy zagląda widmo potężnych trudności ekonomicznych. Jaki będzie Wielki Post 2023 roku, jeżeli narody cywilizacji zachodniej nie nawrócą się i nadal będą z wielką pychą szydzić z praw Bożych, budując systemowy ateizm i cywilizację śmierci?

13 lipca 1917 roku w Cova da Iria nieopodal Fatimy pastuszkom ukazał się anioł. W lewej ręce trzymał „ognisty miecz; iskrząc się wyrzucał języki ognia, które zdawało się, że podpalą świat; ale gasły one w zetknięciu z blaskiem, jaki promieniował z prawej ręki Matki Bożej w jego kierunku; Anioł wskazując prawą ręką ziemię powiedział mocnym głosem: Pokuta, Pokuta, Pokuta!”.

25 marca papież Franciszek w jedności z biskupami z całego świata poświęcił ludzkość, Rosję i Ukrainę Niepokalanemu Sercu Maryi. Tym samym wypełnił prośbę Matki Bożej przedstawioną pastuszkom w Fatimie. Nie wszystko jednak zostało już zrobione: wezwanie do pokuty pozostaje tak samo aktualne, jak przed dniem konsekracji.

„Fakt, że konsekracja wypełnia oczekiwania Matki Bożej nie oznacza, że kara wisząca nad ludzkością zostanie cofnięta. Żeby tak się stało, konsekracji powinna towarzyszyć praktyka wynagradzająca pierwszych sobót miesiąca oraz przede wszystkim głęboki duch pokuty. Tych rzeczy nie ma, świat nadal biegnie ku przepaści, ale konsekracja z 25 marca pokazuje nam, że godzina wypełnienia proroctwa z Fatimy jest coraz bliżej, a to oznacza wielkie oczyszczenie, ale, przede wszystkim, ostateczny triumf Niepokalanego Serca Maryi” – pisał profesor Roberto de Mattei w tekście opublikowanym niedawno na łamach PCh24.pl.

Przybliża się triumf Niepokalanego Serca Maryi, ale nie łudźmy się: nawet jeżeli wojna na Ukrainie skończy się za kilka miesięcy, to nie musi to oznaczać to długotrwałego pokoju ni spokoju. Być może aktywnymi aktorami przyszłych katastrof będziemy również my. Bez pokuty i nawrócenia – zapowiedziała to nam Matka Boża – nadejdą kolejne trudne wydarzenia. Słusznie czynimy, starając się o wzmocnienie naszej armii, budując sojusze, licząc na siłę polityki; wszystkie te działania są konieczne, ale przecież drugorzędne. Jak mówi list do Diogneta, my, uczniowie Chrystusa, żyjemy w tym świecie, ale nie jesteśmy z tego świata. Dlatego nie porzucając wszelkich zdroworozsądkowych przygotowań nadajmy priorytet temu, do czego jesteśmy prawdziwie powołani: pokuty, modlitwy i nawrócenia. Ostatecznie celem nie jest zawieszenie broni na Ukrainie ani silna polska gospodarka; celem jest pax Christi – pokój Chrystusa. Jego nie da się zbudować narzędziami tego świata.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij