Alternatywa dla Niemiec (AfD) zawdzięcza swój wyborczy sukces w dużej mierze landom wschodnim. To właśnie tam partia zdobyła największe poparcie, w Saksonii wyprzedzając nawet CDU.
W skali całego kraju AfD uzyskała 12,6 proc. głosów, co daje jej trzecie miejsce w Bundestagu. Różnice między rozkładem głosów między zachodem a wschodem Niemiec są przy tym olbrzymie.
Wesprzyj nas już teraz!
Podczas gdy w landach zachodnich i centralnych zdecydowanie zwyciężyła CDU, w niektórych okręgach wyborczych przeganiana przez SPD, to na terytorium dawnej NRD Alternatywa uzyskała średnio 22 proc. głosów, w Saksonii wyprzedzając nawet CDU z wynikiem 27 do 26,9 proc.
Jak zauważają niemieckie media, w tym landzie to gigantyczny wprost skok względem wyborów lokalnych w roku 2014, kiedy to AfD otrzymała tylko 9,7 proc. głosów.
W skali całego kraju rekordowy był dla AfD okręg wyboczy Schweiz-Osterzgebirge, z którego startowała współprzewodnicząca partii, Frauke Petry. Tam Alternatywa otrzymała aż 35,5 proc. głosów. W okręgu Mittelsachsen było podobnie (31,2 proc.). W niektórych miejscowościach tych regionów poparcie dla AfD było jeszcze wyższe, w Dorfchemnitz przykładowo sięgając… 47,4 procent.
Te wyniki wskazują, że przynajmniej na wschodzie kraju Alternatywę może czekać świetlana przyszłość, zwłaszcza w kontekście wyborów lokalnych, gdzie partia może liczyć nawet na stopniowe przejmowanie władzy. Największym problemem ugrupowania pozostaje wciąż ograniczona zdolność koalicyjna, bo póki co AfD jest traktowana przez inne partie jak „trędowata”.
Duży sukces AfD w dawnym NRD jest prawdopodobnie pokłosiem trudniejszej sytuacji gospodarczej i wiążącego się z tym większego rozczarowania polityką CDU i SPD. W tych samych okręgach wyborczych co AfD bardzo dobre wyniki notuje też radykalna postkomunistyczna Lewica.
Premier Turyngii Bodo Ramelow, wywodzący się z Lewicy właśnie, wskazuje na konieczność pilnego rozwiązania problemów wschodnich Niemiec, których mieszkańcy czują się w jego ocenie „źle traktowani i emocjonalnie deklasowani”, przede wszystkim ze względu na niższe płace i mniej pewny rynek pracy niż na zachodzie kraju.
Z kolei lipski politolog Hendrik Träger wskazuje, że w dawnym NRD nie wykształciła się nigdy po zjednoczeniu Niemiec tak stabilna sympatia do jednej partii, jak w landach zachodnich. Obywatele ze wschodu są po prostu bardziej gotowi do zmiany swoich preferencji partyjnych.
Träger wskazuje dodatkowo, że w dawnym NRD ludzie mają wrażenie, iż rząd CDU/CSU-SPD robił ,,wszystko dla uchodźców, ale lekceważył” Niemców ze wschodu właśnie.
Źródła: sueddeutsche.de, pch24.pl
Pach