Czy Stany Zjednoczone nagle zmieniły politykę wobec Rosji, jak sugerują lewicowe media przychylne poprzedniej administracji amerykańskiej? Nic bardziej mylnego. To jedynie narracja życzeniowa środowisk związanych z poprzednią ekipą rządzącą w Białym Domu.
Czy prezydent Trump wczoraj lub przedwczoraj rozmawiał z prezydentem Rosji i nagle zażądał zwrotu Krymu Ukrainie? Nie. Rzecznik Białego Domu Sean Spicer nic takiego nie powiedział. Nic nie wiadomo – przynajmniej publicznie – by nagle takie rozmowy się odbyły. Zasugerował jedynie, że ekipa Trumpa pozostająca w kontakcie z decydentami rosyjskimi już wcześniej zwracała uwagę, że Rosja powinna zaprzestać eskalacji konfliktu na Ukrainie i oddać Krym.
Wesprzyj nas już teraz!
Skandal, jaki narósł wokół dymisji byłego doradcy ds. bezpieczeństwa Michaela Flynna, ujawnia po raz kolejny walkę, jaką toczy Biały Dom z ekipą pozostawioną przez Obamę, którą Trump zamierza zmodernizować. Chodzi m. in. o spór z byłą już prokurator generalną, z agentami CIA i innych służb wywiadowczych, nie wspominając o szeregu protestów antyrządowych środowisk lewicowych.
Ekipa Trumpa ma po prostu swoich „kodowców”. George Soros jeszcze w Davos mówił o Trumpie: „niedoszły dyktator nie porządzi długo: rok, może dwa lata, bo jestem przekonany, że konstytucja i instytucje w Stanach Zjednoczonych są wystarczająco silne”.
Z kolei były sekretarz stanu John Kerry przekonywał, iż w polityce zagranicznej administracja Obamy zainicjowała tak wiele zdarzeń, że trudno to będzie odwrócić. On sam obiecał być „ekstremalnie zaangażowany”, by nie dopuścić do jej zmiany.
Co jednak wiemy odnośnie ostatnich zdarzeń w Waszyngtonie i jakie to może mieć znaczenie dla Europy, w tym także dla Polski?
Były już doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Trumpa, gen. Michael Flynn, jeden z najbliższych współpracowników prezydenta w czasie jego kampanii, zrezygnował ze stanowiska w poniedziałek wieczorem, przyznając, że nie poinformował wiceprezydenta o swoim kontakcie z ambasadorem rosyjskim w grudniu ubiegłego roku.
17 listopada 2016 dzień przed ogłoszeniem decyzji Donalda Trumpa o wyznaczeniu na swojego doradcę gen. Flynna, dziennikarz śledczy „Newsweeka” i stacji NBC News, Michael Isikoff informował, iż Flynn otrzymywał poufne dane wywiadowcze latem ubiegłego roku, podczas gdy jednocześnie prowadził firmę oferującą „wszystkie źródła wsparcia wywiadowczego” klientom międzynarodowym.
18 listopada Flynn przyjął propozycję Trumpa, aby zostać jego głównym doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego. 14 grudnia „The Washington Post” i agencja Associated Press donosiły, iż wobec gen. Flynna toczyło się postępowanie wyjaśniające w sprawie niewłaściwej wymiany informacji poufnych z obcymi oficerami, gdy służył on jeszcze jako dowódca wywiadu w Afganistanie. Ostatecznie nie wytoczono mu procesu, ponieważ uznano, że doszło do wymiany informacji poufnych „nieświadomie”.
29 grudnia prezydent Barack Obama ogłosił, że Ameryka utrzyma sankcje wobec Rosji z powodu „mieszania się” Moskwy do wyborów prezydenckich w USA. W tym samym dniu, gdy ogłoszono podtrzymanie sankcji, gen. Flynn miał rozmawiać telefonicznie z rosyjskim ambasadorem w USA Sergiejem Kislyakiem.
30 grudnia rosyjski prezydent Władimir Putin powiedział, że nie będzie reagować na sankcje administracji Obamy, „mimo, że mamy prawo do odwetu”. Za tę decyzję Trump chwalił rosyjskiego przywódcę, tweetując, że zawsze wiedział, iż jest on mądrym człowiekiem.
13 stycznia roku 2017 na konferencji z dziennikarzami rzecznik prezydenta-elekta Sean Spicer mówił, iż gen. Flynn rozmawiał z ambasadorem rosyjskim, omawiając kwestie czysto logistyczne dotyczące kontaktów prezydentów obu krajów.
15 stycznia w wywiadzie dla CBS News John Dickerson, bliski współpracownik wiceprezydenta-elekta Mike’a Pence’a mówił, że gen. Flynn nie poruszał z rosyjskim ambasadorem kwestii sankcji. 23 stycznia, trzy dni po zaprzysiężeniu Trumpa, CBS News donosiło, iż śledczy federalni badają sprawę dotyczącą co najmniej jednej rozmowy telefonicznej pomiędzy gen. Flynnem a Kislyakiem.
26 stycznia „Washington Post” jako pierwszy doniósł o rozmowie prokurator generalnej Sally Yates z poprzedniej administracji z doradcą prawnym Białego Domu o sprzecznych doniesieniach pracowników wywiadu i ekipy Białego Domu odnośnie kontaktów z Rosją.
30 stycznia Biały Dom zdymisjonował Yates za odmowę obrony dekretu zakazującego imigracji muzułmanów z siedmiu krajów. 8 lutego gen. Flynn powiedział „The Washington Post”, że nie rozmawiał o sankcjach z ambasadorem rosyjskim. Dzień później zmienił zdanie i stwierdził, że kwestia ta mogła się pojawić. Waszyngtoński dziennik powołał się na źródła wywiadowcze i podsłuchane rozmowy, które wskazywały, iż takie rozmowy na pewno się odbyły.
10 lutego Trump ogłosił, że nic nie wie o sprawie i musi zapoznać się ze sprawozdaniami. 13 lutego media donosiły, że generał przeprosił wiceprezydenta, iż nie poinformował go o wszystkim. W tym dniu miała miejsce niezwykle długa sekwencja zdarzeń. Jeszcze przed wieczornym spotkaniem z najbliższymi doradcami w Białym Domu, podczas której zapadła decyzja o dymisji gen. Flynna, liczni współpracownicy zapewniali, iż Flynn cieszy się pełnym zaufaniem Trumpa. Mówił tak np. jeszcze o godz. 16.00 doradca Białego Domu Kellyanne Conway czy szef komisji ds. wywiadu Izby Reprezentantów Devin Nunes. Ten ostatni ostro wypowiedział się sugerując, że winni przecieków „chcą ochronić bagno, które Flynn zamierzał oczyścić”. Senator John McCain również wyraził przekonanie, że generał zachowa stanowisko. Podkreślił, że ma do niego pełne zaufanie.
O godzinie 23:03 CNN i Associated Press doniosły, że Flynn złożył rezygnację. Dzień później „New York Times”, „The Washington Post,” a także inne lewicowe media, np. brytyjski „The Guardian” czy polskie portale informując o rezygnacji gen. Flynna sugerowały – ze znakiem zapytania co prawda – że Ameryka może zmienić swoją politykę zagraniczną wobec Rosji. Z pewnością chcieliby tego zachodni Europejczycy, ale czy tak będzie, czas pokaże.
Media te powołały się na wypowiedzi rzecznika Białego Domu, który podczas briefingu próbował ratować wizerunek obecnej ekipy rządzącej. – Ironią w całej tej sytuacji jest to, że prezydent jest niesłychanie twardy w stosunku do Rosji. On wciąż podnosi kwestię Krymu, zajętego przez Rosję, na co zezwoliła poprzednia administracja. Jego ambasador w Organizacji Narodów Zjednoczonych, Nikki Haley, w pierwszym dniu urzędowania przed Radą Bezpieczeństwa ONZ zdecydowanie potępiła rosyjską okupację Krymu. Jak ambasador Haley powiedziała w owym czasie, „tragiczna sytuacja we wschodniej Ukrainie wymaga jasnego i zdecydowanego potępienia rosyjskich działań” – mówił Spicer.
– Prezydent Trump dał jasno do zrozumienia, że czeka aż rosyjski rząd zajmie się deeskalacją przemocy na Ukrainie i zwróci Krym, jednak w odróżnieniu od poprzedniej administracji amerykański prezydent chce naprawić relacje z Rosją, abyśmy mogli rozwiązać wiele problemów, z którymi się dziś zmagamy, w tym także z problemem Państwa Islamskiego – dodał.
W najnowszym wydaniu magazynu „Foreign Affaris” autorzy licznych tekstów dotyczących polityki zagranicznej USA wobec głównych państw na świecie wręcz błagają i grożą jednocześnie, by ekipa Trumpa nie próbowała radykalnie zmieniać tego, co zrobiła poprzednia administracja.
A Trump wyraźnie poirytowany znowu – ku rozpaczy swoich doradców, którym trudno jest potem „odkręcać” to, co wymsknęło się prezydentowi – tweetował we wtorek: „Czy prawdziwa historia nie jest taka, że zbyt wiele nielegalnych wycieków wychodzi z Waszyngtonu? Czy te wycieki znowu się pojawią, jak będę załatwiał sprawy z Koreą Północną?” – dopytywał.
Źródło: newsmax.com, nytimes.com, washingtonpost.com, guardian.co.uk, yahoo.com, cnsnews.com
Agnieszka Stelmach