„Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2,52). „Ten fragment z Ewangelii według św. Łukasza jest często interpretowany (w sposób ocierający się o herezję) w sposób wskazujący, że w przypadku naszego Zbawiciela miał miejsce miał istotny wzrost świętości i łaski. Jednak po zastanowieniu staje się oczywiste, że coś takiego nie mogło mieć miejsca. Jezus nie mógł i nie wzrastał w świętości ponieważ od momentu poczęcia był doskonały i święty” – tłumaczy ks. Ryan Erlenbush.
Doskonałość i świętość Pana Jezusa Chrystusa jest wnioskiem wynikającym z połączenia człowieczeństwa i boskości w jednej boskiej Osobie. Właśnie dlatego, że Jezus z Nazaretu jest prawdziwym Synem Bożym, musi być (zawsze) w pełni i doskonale święty” – podkreśla duchowny na stronie Nowego Ruchu Teologicznego.
Wesprzyj nas już teraz!
Potwierdzenie tego wniosku znajdujemy w Piśmie świętym: „A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy” (J 1,14); „Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z niezmierzonej obfitości udziela [mu] Ducha. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce” (J 3, 34-35).
Skoro Bóg Ojciec udzielił ludzkiej naturze Syna pełnię łaski i prawdy, winniśmy wierzyć, że Chrystus był od początku w pełni doskonały. „Ponadto, skoro Jego człowieczeństwo jest dla nas źródłem łaski, konieczne jest, by był On doskonale pełny łaski jako człowiek – ponieważ mógłby jedynie ofiarować coś, co już posiadał, stad Jego świętość jest zupełnie wyższa niż świętość wszystkich świętych. W istocie, Jego świętość musi być doskonała, by mógł On być przyczyną udoskonalenia człowieka” – tłumaczy ks. Erlenbush.
„Świętość polega na dwóch cechach: wolności od grzechu i zjednoczeniu z Bogiem. Jeśli chodzi o pierwszą kwestię, musimy kłaść nacisk na to, że nasz Zbawiciel był (od momentu Jego poczęcia) w zupełności i całkowicie wolny od jakiegokolwiek grzechu i od wszelkiej zmazy grzechu, a także od jakichkolwiek niedoskonałości i lub nieporządku woli i rozumu, która wynika z grzechu” – kontynuuje duchowny. Chrystus był bezgrzeszny i jest to prawdą naszej wiary. Równocześnie, nie ma większej świętości wynikającej ze zjednoczenia człowieka z Bogiem niż świętość Chrystusa, który jest Bogiem, który przyjął ludzką naturę. To konsekwencja osobowej unii boskiej i ludzkiej natury Zbawiciela, prawda wiary wywyższona już przez sobór nicejski w 451 roku. „Pod tym względem świętość naszego Pana była wrodzona, substancjalna, niestworzona i nieutracalna. Widać wyraźnie, że taka świętość nie mogłaby wzrastać w trakcie Jego życia” – podkreśla. Skoro Chrystus jest Zbawicielem, nie mógł też potrzebować takie wzrostu.
„Widzieliśmy Go jako Jednorodzonego od Ojca, pełnego łaski i prawdy. Nie może zaś być większej, rzeczy nad to, że ktoś jest Jednorodzonym Synem Ojca, ani też nic większego nad to nie można pomyśleć. Nie może więc istnieć, ani też nie można pomyśleć łaski większej od tej, która przepełniała Chrystusa” – czytamy na kartach „Sumy teologicznej”. Dalej Akwinata wyjaśnia: „Kresem zaś, do którego zmierza łaska, jest zjednoczenie stworzenia rozumnego z Bogiem. A nie może istnieć ani też nie można pomyśleć zjednoczenia ściślejszego niż to, które dokonało się w Osobie. Przeto łaska Chrystusa osiągnęła miarę szczytową i jasne jest, że wzrost jej pozostawałby w sprzeczności z Istotą łaski. (…) Chrystus bowiem, jako człowiek, od pierwszej chwili swego poczęcia posiadał niebo rzeczywiście i całkowicie. Toteż nie mogło być w Nim wzrostu łaski podobnie jak i u pozostałych mieszkańców nieba, u których łaska nie może się już powiększać, ponieważ są oni u kresu pielgrzymki” („Suma teologiczna”, T. 24, tłum. Ks. St. Piotrowicz).
Źródło: newtheologicalmovement.blogspot.com
mat