Duży dziennik amerykański „USA Today” opublikował artykuł, w którym zwraca uwagę na słowa ekonomistów „czarnowidzów”. Gazeta zauważa, że przywykliśmy ostatnio do pozytywnych opinii optymistów z „The Wall Street Journal”, którzy wieszczą poprawę na rynkach światowych. Są jednak także tacy, którzy zapowiadają, że najgorsze dopiero przed nami.
Dent Harry, autor książki „The Great Crash Ahead”, uważa, że kolejny krach na giełdzie pojawi się z powodu złej polityki rozwiązywania problemu zadłużenia. Przewiduje, że znacznie większego niż w poprzednich latach tąpnięcia na giełdach finansowych należy się spodziewać w 2013 lub 2014 roku. Dent krytykuje politykę banków centralnych, zalewających rynki pieniędzmi bez pokrycia, które dają jedynie krótkoterminowy impuls ożywczy.
Gerald Celente, prognosta z Trends Research Institute pisze, iż Amerykanie powinni przygotować się na „ekonomiczny wrzesień 2011 r.”, z powodu niezdolności polityków do rozwiązywania światowych problemów finansowych i ekonomicznych. Jego zdaniem, krach zbliża się nieuchronnie i doprowadzi do wzrostu niepokojów społecznych oraz anarchii.
Wesprzyj nas już teraz!
Dolar ma znacznie osłabnąć i więcej osób będzie miało problemy ze znalezieniem pracy. Celente nie wyklucza jakiejś finansowej paniki, która może wywołać tyle strachu, iż spowoduje masowe wycofywanie przez obywateli oszczędności z banków narodowych. W efekcie np. rząd amerykański może wprowadzić „gospodarczy stan wojenny” i zamknąć banki na jakiś czas, jak miało to miejsce podczas Wielkiego Kryzysu.
Robert Prechter, autor opracowania ?Conquer the Crash? opublikowanego po raz pierwszy w roku 2002 i zaktualizowanego w 2009 roku, zwraca uwagę na fakt, że dzisiejsza gospodarka ma podobieństwa do gospodarki z okresu Wielkiego Kryzysu i ostrzega, że ??ten styl ekonomii, mającej charakter deflacyjny, spowoduje wkrótce ogromne spustoszenie.
Prechter przewiduje, że główne indeksy amerykańskiej giełdy, takie jak Dow Jones i Standard & Poor 500, spadną poniżej swoich minimów z bessy w marcu 2009 roku. Jego zdaniem, nawet krótkotrwałe wzrosty na giełdzie w końcu i tak przyniosą załamanie, jak to miało miejsce w latach 30. Gazeta pisze, że jeśli ma rację, to akcje stracą więcej niż połowę swojej wartości. – Ożywienie gospodarcze było niewielkie, więc następny kryzys powinien generować złe wieści w wielkim stylu – przestrzega Prechter.
Te pesymistyczne prognozy różnią się zdecydowanie od optymistycznych doniesień z Wall Street. Niedawne notowania akcji i coraz lepsze dane gospodarcze dotyczące gospodarki amerykańskiej sugerują poprawę na rynku i przyszłość nie jawi się już tak ponuro. Indeks akcji Dow Jones odbił się od dna i wspiął się z powrotem do poziomu nienotowanego od początku kryzysu finansowego w maju 2008 roku. Akcje spółek technologicznych Nasdaq także poszybowały w górę na poziom z 2000 roku. Dane dotyczące sprzedaży samochodów, produkcji i zaufania konsumentów poprawiły się. Odnotowano również wzrost liczby miejsc pracy. Stopa bezrobocia w USA zmniejszyła się do poziomu 8,3 proc. w styczniu. To najniższy poziom od trzech lat.
W rezultacie, stratedzy giełdowi tacy jak Rod Smyth zmieniają swoje prognozy na 2012 rok. Smyth przewiduje znaczny wzrost liczby transakcji dla S & P 500 do poziomu 1250-1500 punktów. Również swoje prognozy zmienił Brian Belski, strateg w Oppenheimer. Przewidując wzrost obrotów dla S&P 500 do poziomu 1400 punktów. Bespoke Investment Group opublikował badania, które pokazują, że należy się spodziewać wysokiej hossy na giełdzie amerykańskiej.
Optymiści z Wall Street są przekonani, że europejski system bankowy zostanie ustabilizowany, dzięki czemu spadnie ryzyko wybuchu poważnego kryzysu kredytowego. Informują nawet o pozytywnych danych napływających z całego świata, pokazujących niewielki wzrost gospodarczy.
Dlaczego więc pesymiści mówią o zbliżającym się straszliwym kryzysie finansowym? Dent zauważa, że gospodarka światowa ucierpi przede wszystkim z powodu zmniejszenia wydatków osób starzejących się, pochodzących z tzw. baby boomu, które zaczną odchodzić na emeryturę i z powodu redukcji zatrudnienia. Jego zdaniem, rządowi amerykańskiemu i Bankowi Rezerwy Federalnej trudniej będzie zapanować nad skutkami tych niekorzystnych trendów, co zaowocuje kolejnym krachem.
Celente, który już w 2008 roku ostrzegał przed gospodarczą katastrofą, twierdzi, że narastający dług publiczny i rosnąca przepaść między bogatymi a biednymi znacznie osłabi USA. W rezultacie naród będzie bardziej narażony na potencjalne wstrząsy. Obawia się on chaosu, który mogą spowodować ludzie usiłujący w tym samym czasie wycofać swoje oszczędności z rynków finansowych. Przestrzega przed niepokojami społecznymi w postaci protestów ulicznych i przed zwiększeniem się przestępczości. Jego zdaniem, rynki mogą również dziwnie zachowywać się ze względu na gwałtowny wzrost cen ropy, spowodowany ewentualnym wybuchem konfliktu zbrojnego między Izraelem a Iranem, albo z powodu narastania problemów zadłużonej Europy.
Dent zaleca inwestorom kupno obligacji krótkoterminowych i dolara amerykańskiego, który ma zyskać na przepływach finansowych. Celente mówi, by kupować złoto, dzięki czemu inwestorzy nie stracą, gdy wartość dolara spadnie. Mówi także, by kupić broń, aby chronić rodzinę przed zdesperowanymi ludźmi, poszukującymi pożywienia i pieniędzy, a także zaleca wyjazd do kraju o bardziej stabilnych finansach i rządach. Prechter sugeruje zaś, by mimo wszystko kupować akcje, gdy na rynku zrobi się naprawdę źle. – W 2009 r., gdy sytuacja na rynku była straszna, ja odnotowałem zyski ? stwierdził optymistycznie.
Źródło: USA Today, AS