Po tym jak wiceprezydent Stanów Zjednoczonych Joe Binden uznał rząd Syrii za winny użycia broni chemicznej przeciwko cywilów, coraz częściej mówi się o interwencji zagranicznej. Obok Amerykanów mieliby w niej wziąć udział Wielka Brytania, Francja i Turcja. Czy taka interwencja przeciwko siłom Bashar al-Assada byłaby w świetle prawa międzynarodowego legalna?
Odpowiedź na to pytanie nie należy do łatwych. Zdaniem Clive Coleman’a, korespondenta BBC, za kryterium może posłużyć ONZowska inicjatywa Responsibility to Protect (R2P or RtoP) rozpoczęta w połowie lat 90 tych XX wieku. Zrodzona w wyniku obawy przed powtórką katastrof humanitarnych w Kosowie czy Rwandzie ma ona na celu dostarczenie zasad sprawiedliwej interwencji międzynarodowej.
Wesprzyj nas już teraz!
R2P bazuje na trzech fundamentalnych zasadach. Po pierwsze, użycie siły jest dopuszczalne, w przypadku, gdy państwa bronią własnej populacji przed ludobójstwem, czystkami etnicznymi i zbrodniami przeciwko ludzkości. Po drugie, w przypadku, gdy dany rząd nie jest w stanie poradzić sobie z tą sytuacją, wspólnota międzynarodowa jest zobowiązana do użycia wszystkich możliwych pokojowych środków. Po trzecie, gdy te środki zawiodą, to dopuszczalna jest interwencja zbrojna. Aby była ona w pełni legalna, w świetle prawa międzynarodowego, powinna uzyskać zgodę Rady Bezpieczeństwa ONZ.
R2P ogranicza więc prawo społeczności międzynarodowej do użycia siły. Warto zauważyć, że zgodnie z nim musi istnieć niezbity dowód popełnionej zbrodni, pokojowe środki muszą zostać wyczerpane, a użycie siły ma mieć na celu wyłącznie powstrzymanie zbrodniczych działań i ochronę cywilnej populacji.
Zdaniem niektórych ekspertów sytuacja w Syrii upoważnia społeczność międzynarodową do zbrojnej interwencji. Jednak przeciwnicy takiego stanowiska twierdzą m.in. że brakuje dostatecznych, niezbitych dowodów na użycie broni chemicznej przez rząd Assada.
Źródło: bbc.co.uk
Mjend