Czy wiedzą Państwo, że potężna katastrofa chemiczna w amerykańskim stanie Ohio ma swój „pierwowzór” filmowy? Statyści, którzy ledwie rok temu grali w filmie Biały szum, musieli niedawno w realnym życiu ewakuować się dokładnie tak, jak w fikcyjnej rzeczywistości ekranu. Sytuacja wręcz modelowa do snucia intrygujących teorii spiskowych, w których tak lubują się Amerykanie!…
Film Biały szum (White Noise) powstał zaledwie rok temu, a część zdjęć kręcona była właśnie w stanie Ohio, gdzie w lutym bieżącego roku doszło do gigantycznej katastrofy chemicznej, która musiała wyglądać bardzo podobnie jak na ekranie. Akcja nie dzieje się wprawdzie w East Palestine, lecz część statystów pochodzi właśnie stamtąd.
Dodatkowego smaku sprawie nadaje fakt, że obraz nakręcony został na podstawie książki o tym samym tytule z roku 1985. Książki chyba całkiem uznanej, skoro zdobyła National Book Award w dziedzinie fikcji literackiej. Ale skąd pomysł na zadanie pytania: dlaczego Joe Biden miałby wywracać pociągi? Do tego wrócimy, najpierw parę słów o filmie.
Wesprzyj nas już teraz!
Akcja zaczyna się od przemowy zapalonego filmoznawcy, który prowadzi dla uczniów wykład o tym, jak ekranowe wypadki są z roku na rok udoskonalane, ponieważ „wyrażają amerykański optymizm i potwierdzają tradycyjne wartości”. – Film odrywa nas od rzeczywistości, żeby pokazać coś żywiołowego i bardzo głośnego – dodaje bohater.
Mowa brzmi równie absurdalnie jak teza, że ktoś specjalnie spowodował wypadek w East Palestine… W każdym razie zaczyna się od ostrego tygla (sub)kulturowego. Głównymi bohaterami tej akcji rozgrywającej się w latach 80. są członkowie typowej „patchworkowej” rodziny – każde dziecko z innego związku, rodzice po trzech rozwodach, styl bycia i rozmowa typowe dla „ustatkowanego” pokolenia dzieci kwiatów. Do tego tajemniczy lek, który aplikuje sobie żona protagonisty i informacja o tym, że „chowa na strychu książki o okultyzmie”…
Katastrofa odwraca uwagę od rutyny – przekonuje wspomniany wcześniej filmoznawca, przyjaciel głównego bohatera. Dalej widzimy, jak przerwana zostaje rutyna mieszkańców, gdy w pociąg z toksycznymi substancjami uderza ciężarówka z czymś łatwopalnym. Kierowcą jest popijający Jacka Danielsa prowincjusz (przy okazji od oświeconych twórców musiało się oberwać redneckom).
Film taki sobie. Może książka lepsza, skoro dostała nagrodę. W każdym razie nie trzeba było długo czekać, by i nieekranowa rzeczywistość doznała owego „przerwania rutyny”…
Przenieśmy się do współczesnej Wschodniej Palestyny w stanie Ohio. East Palestine – the place you wan’t to be – wita nas strona internetowa miejscowości – miejsce, w którym chciałbyś żyć. Czy na pewno? Na pewno nie w roku 2023.
To tamtędy przejeżdżało 150 wagonów z niebezpiecznymi substancjami chemicznymi. Przewoziła je prywatna firma, która wcześniej lobbowała politycznie za pozwoleniem na to aby tak duże, potencjalnie bardzo groźne składy mogły być transportowane bez specjalnych (a więc kosztownych) zabezpieczeń.
I właśnie tych zabezpieczeń zabrakło. Wagony nie zostały wyposażone w specjalne hamulce, przez co – przy zbyt gwałtownym zatrzymywaniu lokomotywy – ruszyła reakcja lawinowa. Pociąg wykoleił się, a wagony zaczęły miażdżyć się nawzajem.
Przewróciło się pięć części składu z chlorkiem winylu, akrylanem butylu i innymi substancjami, w tym również stanowiącymi łatwopalne i bardzo lotne rozpuszczalniki. Pełnej listy substancji nie znamy, wiemy jednak, że nie tylko powodują one pożary, ale są również trujące i rakotwórcze.
Dodatkowe zagrożenie przynoszą produkty spalania tych substancji, takie jak chlorek wodoru, który w połączeniu z wodą tworzy kwas solny. Ale właściwie skąd aż taka katastrofa, skoro mamy XXI wiek i powinny istnieć bezpieczne i sprawdzone procedury usuwania zagrożenia chemicznego… Tu właśnie dochodzimy do zasygnalizowanej w tytule „teorii spiskowej”.
Inaczej niż w filmie Biały szum, substancje nie zapaliły się same, lecz… zostały podpalone. Oficjalna narracja służb publicznych mówiła o tym „kontrolowanym wybuchu”, który został przeprowadzony w związku z ryzykiem samoczynnej eksplozji. Ale jak ów wybuch w praktyce wyglądał? Otóż wypuszczono niebezpieczne substancje z cystern, po czym – jako się rzekło – podpalono je.
Wówczas zaczęła się kolejna reakcja lawinowa – tym razem dotykająca okolicznej natury i ludności. W promieniu 100 mil od miejsca „kontrolowanego wybuchu” zdechły wszystkie zwierzęta. Dokonała się też reakcja chemiczna z najgorszego scenariusza, co przyprawiło o śmierć wszystkie ryby w rzece Ohio, która została zwyczajnie zatruta. Ziemie żywiące wiele tysięcy osób, będące domeną organicznego rolnictwa – jak tłumaczył Wojciech Cejrowski – zostały zatrute… na pokolenia. Nastąpiła też – podobnie jak w filmie – natychmiastowa ewakuacja miasta.
Narzuca się pytanie: co było tam przewożone, że służby postanowiły to spalić, skoro substancje zostały już wypuszczone z cystern, a więc zagrożenie wybuchem – jak mniemam – zostało zażegnane?
To oczywiście pytanie retoryczne, podobnie jak to: dlaczego Joe Biden nie poczuł się odpowiedzialny, by „zajrzeć” do miejsca jednej z większych katastrof chemicznych naszych czasów, a zamiast tego pojechał podżegać do dalszych działań wojennych na Ukrainie?
Na miejscu pojawił się Donald Trump i inni konserwatywni politycy. Joe Biden oraz nadworne media Waszyngtonu zachowywały się i zachowują tak, jakby nic się nie wydarzyło albo jakby sprawa dotyczyła jakiejś zatrutej sadzawki, którą należy osuszyć, żeby zażegnać symboliczny kryzys. Tymczasem mówimy o poważnym zatruciu środowiska, katastrofie przez długie lata mogącej mieć wpływ na życie setek tysięcy ludzi. Zresztą, już ma wpływ, jeżeli spojrzymy na sytuację rolników, którzy musieli wynieść się z ziem tradycyjnie pozostających w rękach ich rodzin.
Odpowiedź jest niestety oczywista: Joe Biden po prostu nie interesuje się losem Amerykanów, gdyż jest zbyt zajęty realizowaniem celów tzw. deep state. Podobnie jak nie interesuje się kryzysem na południowej granicy i podobnie jak nie interesował się pozostawionymi w Afganistanie dziesiątkami miliardów w sprzęcie oraz garstką żołnierzy .
Ale czy wywrócił ten nieszczęsny pociąg?! Może nie własnoręcznie, ale kto wie?… W każdym razie bierze udział w zakrojonym na szeroką skalę tuszowaniu poważnej katastrofy, która dziwnym trafem nie otrzymała w agendzie rządu i mediów głównego nurtu ani w ułamku tak dobrego PR-u, jak tzw. pandemia koronawirusa.
Jak widać, katastrofy kolejowe – choć mogą zachwycać zwariowanych filmoznawców – nie sprzedają się tak dobrze jak zagrożenia epidemiczne. Mają też tę przewagę nad wirusem, że ich występowania nie da się ukryć – przynajmniej na miejscu.
Oczywiście – aby nie być posądzonym o zbyt grubą warstwę folii na głowie – wyjaśniam, iż pytanie zadane w tytule ma charakter humorystyczny. Tego samego nie można, niestety powiedzieć o roli Joe Bidena i jego administracji w katastrofie chemicznej w miejscowości East Palestine w stanie Ohio…
Filip Obara