12 kwietnia 2022

Czy katolik ma obowiązek iść na front? Dr Golonka o związku „podatku krwi” z dobrem wspólnym

Jak związek porządku państwowego z realnym dobrem wspólnym wpływa na obowiązek złożenia „podatku krwi” w czasie wojny? Czy rząd, który nie chroni rodziny i prawa własności może posyłać swoich obywateli na śmierć? Na te pytania odpowiada publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, dr Wojciech Golonka, w programie „Rozmowa PCh24”.

Gościem Filipa Obary na antenie PCh24TV był dr Wojciech Golonka, prezes Instytutu Dziedzictwa Europejskiego Andegavenum i publicysta „Do Rzeczy”, a rozmowa toczyła się wokół tytułowego pytania na temat uwarunkowań do podjęcia służby wojskowej podczas wojny.

W pierwszej kolejności gość PCh24TV odniósł się do kontrowersyjnych wypowiedzi papieża Franciszka na temat wojny. – Kościół nigdy nie głosił pacyfizmu, co nie znaczy, że nie głosił pokoju i co nie znaczy, że nie ograniczał m. in. kwestii zbrojeń. Wojna w stanie ludzkości po grzechu pierworodnym niestety jest czymś naturalnym w tym sensie, że występuje, kiedy występują bardzo ważne waśnie pomiędzy państwami, którym nie da się zapobiec w inny sposób – tłumaczył.

Wesprzyj nas już teraz!

Dlatego sam Pan Jezus, jak zaświadczają Pisma Święte i Tradycja, nie potępiał udziału w wojnie ani wojny jako takiej. Dr Golonka przytoczył fragment Ewangelii opisujący jak żołnierze przychodzą do Jana Chrzciciela i pytają co mają robić, by być miłymi Bogu, a ten, którego sam Pan nazwał największym z ludzi, odpowiada: zadowolcie się waszym żołdem (Łk 3, 12-14).

Jak przypomniał nasz rozmówca, Kościół w miarę chrystianizowania wspólnoty międzynarodowej starał się zapobiegać nie tylko eskalacji konfliktów, ale nawet samemu zwiększaniu okrucieństwa wojny. Przykładem jest moment, gdy papież ogłosił ekskomunikę za użycie nowej broni, jaką była kusza, a więc broń bardziej śmiertelna, niż używany dotąd łuk.

Niemniej Kościół nigdy nie potępiał państwowego obowiązku zbrojeń, co zasugerował niedawno papież Franciszek. – To jest prawo do samoobrony rozumiane społecznie, państwowo, więc oczywiście nigdy czegoś takiego nie zakazano, wręcz przeciwnie byłoby grzechem władców, którzy zaniechaliby prewencyjnego przygotowania na wypadek wojny, to znaczy każdy kraj suwerenny musi posiadać własne siły zbrojne i ewentualnie należeć do jakiegoś szerszego sojuszu defensywnego, jeżeli do jest wskazane. Zaniechanie przygotowania na wypadek wojny jest nieodpowiedzialnością, jest brakiem roztropności – podkreślił Wojciech Golonka.

Następnie nasz rozmówca wyjaśnił, jak tradycyjnie pojmowano kwestię obowiązków obywatela względem państwa i prerogatyw władzy względem obywateli, co jest nierozerwalnie uzależnione od dobra wspólnego. Jak przypomniał Golonka, sam dylemat powszechnego poboru przez większość historii nie istniał, gdyż po raz pierwszy pojawił się podczas Rewolucji Francuskiej. – Nieumiarkowany pobór był powodem, dla którego Wandea ostatecznie zbuntowała się przeciwko Rewolucji Francuskiej. Kwestie zasad obrony króla i religii były jak najbardziej obecne, ale to, co przelało miarę, to była próba nieograniczonego poboru – wskazał.

Po Rewolucji Francuskiej dokonywano stopniowego zniwelowania różnic klasowych, czyniąc wszystkich równymi wobec prawa. Ale to wiąże się także z rozciągnięciem owego obowiązku złożenia „podatku krwi” na ogół społeczeństwa. – Ale uwaga, państwo nie ma prawa szastać krwią swoich obywateli bez powodu, w sposób bezmyślny, a także w sposób, który nie miałby związku z dobrem wspólnym. I tutaj się pojawia problem, dlatego, że im mniej mamy państwa, a więcej mamy administracji, czyli znika to, co kiedyś było państwem suwerennym, a jest przejmowane przez administrację, czyli znika związek z realnym dobrem wspólnym, tym bardziej ta kwestia wymogu poświęcenia życia za coś, co nie jest realnym dobrem wspólnym, staje się krucha i tym bardziej katolik ma prawo rozważać, czy wojna, na którą miałbym być wysłany, jest rzeczywiście warta tego, żeby poświęcić swoje życie – kontynuował publicysta.

„Dobro wspólne to jest głównie porządek moralno-prawny, który panuje w danym państwie” – doprecyzował gość PCh24TV. – Im mniej będą chronione rodzina i własność prywatna, tym mniej jest dobra wspólnego, za które można wymagać od ludzi poświęcenia życia – zaznaczył. Dlatego, jak przekonywał, trudno jest ogólnie, bez rozpatrywania poszczególnych przypadków, określić, czy katolik ma obowiązek iść na śmierć, ale podstawowa pozostaje tu zasada istnienia czegoś wyższego, określonej świętości, jaką jest w tym wypadku realne dobro wspólne. Jednocześnie pozostaje oczywiście kwestia obrony kraju, rodziny i mienia, która sprawia, że wiele osób zgłasza się do poboru, niemniej zależność pomiędzy porządkiem państwowym i dobrem wspólnym określa to „kiedy obowiązek sumienia zachodzi w sposób ścisły, a kiedy jest dyskusyjny”

Dr Wojciech Golonka poruszył wreszcie problem dramatycznego rozdźwięku pomiędzy pojęciem ojczyzny i rzeczywistością państwową, którą kształtują elity polityczne. – To jest ogromna odpowiedzialność w tym momencie naszych elity politycznych za to, aby przestać traktować również i wojnę, która ma miejsce, na potrzeby własnych sondażów, na potrzeby wewnętrznej walki politycznej, dlatego, że jest potrzebne, aby obywatel miał możliwość samoidentyfikacji, że to państwo jest moim państwem, żeby identyfikacja państwa z ojczyzną była możliwa niezależnie od tego, która partia rządzi – mówił.

W realiach ciągłej „wojny polsko-polskiej” elity rządzące „dokonują dysocjacji pomiędzy państwem a ojczyzną do tego stopnia, że młody Polak nie chce się identyfikować z takim państwem i za takie państwo nie chce umierać”. W tym nasz rozmówca dopatruje wyników niedawnego sondażu, który pokazał, że jedynie 20 procent Polaków w wieku poborowym jest gotowe iść na wojnę.

Jeżeli żyjemy w porządku postmarksistowskim, gdzie świętość nie istnieje, a jest tylko kwestia moich zarobków, w państwie, gdzie nie ma świętości, która byłaby nietykalna, (…) to nie istnieją obiektywne wartości i w związku z tym nie mamy za co umierać. (…) W tym momencie jesteśmy od tej strony bardzo słabi, bo widać, jak nasze państwo jest kruche, jeśli idzie o relację z dobrem wspólnym. Jeżeli państwo nie chroni bezwzględnie rodziny, nie chroni bezwzględnie dzieci przed demoralizacją, nie chroni bezwzględnie prawa własności, to już jest kruchość, która zachodzi i która może rodzić pytanie, czy ja mam obowiązek czy nie, bo dobro wspólne nie jest w pełni zagwarantowane i zapewnione i to jest przykre – dodał. Dlatego, jak podkreśla dr Golonka, należy teraz przywrócić więź jednostki z dobrem wspólnym, a nie wtedy, gdy będzie na to za późno.

Więcej myśli o dobru wspólnym, morale w polskiej armii i reakcji polskiego rządu na wojnę na Ukrainę znajdą Państwo, oglądając całość rozmowy w PCh24TV:

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(16)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 150 470 zł cel: 300 000 zł
50%
wybierz kwotę:
Wspieram