W nauczaniu Kościoła katolickiego od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku wyraźnie się rozróżnia dwa terminy: „politykę” i „zaangażowanie polityczne”. Polityka jako roztropna troska o dobro wspólne wyprzedza wszelkie programy, partie polityczne i formy rządów. Jest formą ludzkiej aktywności, która obejmuje całą działalność społeczną, wolontariat, inicjatywy i działalność kulturalną i religijną. Natomiast przez zaangażowanie polityczne rozumie się przede wszystkim praktykę polityczną właściwą dla partii i stronnictw politycznych, dla rządu i całej administracji państwowej. W pojęciu tym mieści się tworzenie konkretnych programów, dochodzenie do władzy i wykonywanie jej – mówi w rozmowie z PCh24.pl, ks. Prof. Leszek Szewczyk – doktor habilitowany nauk teologicznych w zakresie homiletyki, prof. Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach; członek Senatu UŚ i Instytutu Nauk Teologicznych UŚ; kierownik Studiów Doktoranckich Wydziału Teologicznego UŚ; dyplomowany logopeda; wykładowca w Wyższym Seminarium Ojców Franciszkanów w Katowicach – Panewnikach; koordynator prac Redakcji Programów Religijnych Polskiego Radia Katowice; sekretarz Stowarzyszenia Homiletów Polskich.
Księże Profesorze, Kościół powinien się „mieszać” do polityki?
Tradycyjnie pojęcie „polityka” definiuje się na dwa sposoby. Pierwszy, szeroki, definiuje politykę jako dążenie do dobra wspólnego i wiąże się z godnością i podstawowymi prawami człowieka, dobrem wspólnym, sprawiedliwością społeczną. Wąskie rozumienie polityki definiuje ją jako dążenie do władzy, jako politykę partyjną mającą na celu zdobycie i utrzymanie władzy państwowej.
Wesprzyj nas już teraz!
W nauczaniu Kościoła katolickiego od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku wyraźnie się rozróżnia dwa terminy: „politykę” i „zaangażowanie polityczne”. Polityka jako roztropna troska o dobro wspólne wyprzedza wszelkie programy, partie polityczne i formy rządów. Jest formą ludzkiej aktywności, która obejmuje całą działalność społeczną, wolontariat, inicjatywy i działalność kulturalną i religijną. Natomiast przez zaangażowanie polityczne rozumie się przede wszystkim praktykę polityczną właściwą dla partii i stronnictw politycznych, dla rządu i całej administracji państwowej. W pojęciu tym mieści się tworzenie konkretnych programów, dochodzenie do władzy i wykonywanie jej.
Jakie jest zadanie Kościoła?
Zadaniem Kościoła wobec polityki jest służenie instytucjom politycznym posiadaną wiedzą oraz doświadczeniem. Kościół podaje wykładnię norm moralnych w sprawach postępowania człowieka i do jego zadań „należy wydawanie oceny moralnej nawet w kwestiach dotyczących spraw politycznych, kiedy domagają się tego podstawowe prawa osoby lub zbawienie dusz, stosując wszystkie i wyłącznie te środki, które zgodne są z Ewangelią i dobrem powszechnym według różnorodności czasu i warunków” (Katechizm Kościoła Katolickiego, p. 2246). A zadaniem duchownych jest bycie dla wszystkich i posługa jednania. Dlatego nie mogą się angażować w agitację partyjną, sprawowanie władzy i tym podobne działania. To jest domena wiernych świeckich. Zadaniem duchownych jest ewangelizacja i formowanie osób zaangażowanych politycznie. Mogą też stanowić swoistą „opozycję moralną” wobec praktyki politycznej.
Chrześcijanin może oddzielić sferę prywatną od sfery politycznej?
Wydaje się, że bardzo precyzyjnej odpowiedzi na to pytanie udzielił Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej o powołaniu i misji świeckich w Kościele i w świecie Christifideles laici, gdzie zaznaczył, że w życiu członków Kościoła „nie może być dwóch równoległych nurtów: z jednej strony tak zwanego życia „duchowego” z jego własnymi wartościami i wymogami, z drugiej tak zwanego życia „świeckiego”, obejmującego rodzinę, pracę, relacje społeczne, zaangażowanie polityczne i kulturalne […]. Każde działanie, każda sytuacja, każda konkretna forma zaangażowania — na przykład kompetencje zawodowe i solidarność w miejscu pracy; miłość, oddanie, udział w wychowaniu dzieci w rodzinie; służba społeczna i polityczna; obrona prawdy w kulturze — to wszystko jest opatrznościową okazją do „ustawicznego ćwiczenia się w wierze, nadziei i miłości” (ChL 59).
Czym się różni kazanie od homilii?
W potocznym języku terminy „kazanie” i „homilia” są często używane zamiennie. Jednak te dwa pojęcia mają różne znaczenia i odnoszą się do różnych form kaznodziejskiego przepowiadania słowa Bożego. Homilia jest głoszona w kontekście sprawowanej liturgii i stanowi jej integralną część, a kazanie jest jednostką przepowiadania poza tym kontekstem. Homilia jest mówieniem o Bogu i o prawdach objawionych i stanowi kontynuację i aktualizację czytań biblijnych. „Homilia, będąca częścią liturgii, jest bardzo zalecana: stanowi bowiem pokarm konieczny dla podtrzymania chrześcijańskiego życia. Winna być wyjaśnieniem jakiegoś aspektu czytań Pisma Świętego albo innego tekstu spośród stałych lub zmiennych części Mszy danego dnia, z uwzględnieniem zarówno obchodzonego misterium, jak i szczególnych potrzeb słuchaczy” (Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego 65). Głoszenie homilii jest zarezerwowane wyłącznie dla urzędowych szafarzy, czyli tych, którzy przyjęli święcenia. Kazanie nie jest związane z kontekstem liturgicznym i może je wygłaszać także osoba świecka (po spełnieniu szczególnych warunków).
Do czego służy ambona w kościele?
Księgi liturgiczne dotyczące celebracji Mszy św., tzn. Mszał i Lekcjonarz w swoich „Ogólnych wprowadzeniach” zawierają wyraźne i jednoznaczne przepisy dotyczące urządzenia kościoła, w tym także odnoszące się do miejsca, z którego czyta się i głosi słowo Boże. Kościół wymaga, aby oddzielić je od ołtarza jako stołu ofiary i wyeksponować jako stół słowa Bożego. W ten sposób wierni łatwiej będą dostrzegać dwie części Mszy św.: liturgię słowa, której centrum jest ambona jako stół słowa Bożego, i liturgię ofiary, na którą wskazuje ołtarz. Dlatego w każdym kościele powinny być dwa stoły: ambona jako stół słowa Bożego i stół ofiary, czyli ołtarz.
Z ambony czyta się lekcje, psalm responsoryjny oraz orędzie wielkanocne; można też stąd wygłaszać homilię i odmawiać modlitwę powszechną, czyli modlitwę wiernych. Nie wypada, aby na ambonie spełniali swe funkcje: komentator, kantor i kierownik chóru” (Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego nr 272). Tym bardziej nie należy z niej głosić przemówień i okolicznościowych mów.
Jaka powinna być dobra homilia, dobre kazanie?
Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów opublikowała w 2014 roku „Dyrektorium homiletyczne”. Przypomina ono, że „homilia, będąca częścią liturgii, jest bardzo zalecana, stanowi bowiem pokarm konieczny do podtrzymania chrześcijańskiego życia”. Najkrócej można odpowiedzieć, że homilie i kazania powinny być dynamiczne, profesjonalnie przygotowane, dobrze wygłoszone i potwierdzona świadectwem życia głoszącego. Powinny przybliżać słuchaczy do Boga i sprawić, że stajemy się coraz bardziej podobni do Chrystusa.
Jak powinniśmy reagować kiedy w naszej świątyni ciągle są tzw. „polityczne kazania”? czy możemy zacząć chodzić do innego kościoła?
Ośrodki badania opinie społecznej (państwowe i kościelne) często publikują wyniki badań dotyczących zaangażowania Kościoła w życie społeczne i polityczne w Polsce. Sprzeciw większości opinii publicznej budzi – przede wszystkim – sugerowanie przez księży wiernym, jak powinni głosować w wyborach. Agitacja wyborcza w kościołach jest nie tylko powszechnie nieakceptowana, ale także spotyka się z krytycznym odbiorem osób najbardziej zaangażowanych w praktyki religijne. Zdaniem ankietowanych wciąż dostrzegalne jest nadmierne zaangażowanie się duchownych w politykę.
Jednak z badań przeprowadzonych już kilka lat temu, (w 2015 r.) większość badanych respondentów (58%) deklarowała, że w parafiach ich zamieszkania nigdy nie zdarza się, aby księża podczas kazań ujawniali swoje sympatie partyjne lub sugerowali, które ugrupowania polityczne należy popierać. Elementy agitacji politycznej dostrzega w kazaniach duchownych w lokalnych parafiach 26% badanych: większość z nich (tj. 16% ogółu ankietowanych) przyznaje, że takie sytuacje mają miejsce sporadycznie.
Polacy są także bardzo krytyczni wobec poruszania tematów politycznych podczas kazań w trakcie nabożeństw w kościele, bo aż 70 proc. badanych ocenia to zjawisko negatywnie. Myślę, że takich „politycznych” kazań słyszymy coraz mniej. Jeżeli jednak zdarza się, że w kościele, do którego uczęszczamy takie są głoszone, to w trosce o swój duchowy pożytek, można zmienić miejsce uczestniczenia w liturgii.
Dlaczego ludzie przestają chodzić do kościoła?
Instytut Pew Research Center opublikował w 2018 roku raport na temat procesów sekularyzacyjnych na świecie. W badaniach uwzględniano następujące kryteria: autoidentyfikację z określoną tradycją religijną, uczestnictwo w nabożeństwach, praktykę codziennej modlitwy osobistej i znaczenie religii w życiu badanych. Z badań wynika, że w „kryterium pierwszym – identyfikacja z daną tradycją – spadek wśród Polaków jest spory, ale nie dramatyczny (6 pkt. proc.), co sytuuje nas niedaleko europejskiej średniej. Jednak w pozostałych trzech kryteriach Polska jest najszybciej sekularyzującym się krajem świata” (P. Sikora, Polska niekatolicka, „Tygodnik Powszechny” (2018), nr 28, s. 11).
W Polsce, na naszych oczach, dokonuje się proces zmiany typu religijności: od dziedziczonej do religijności z wyboru, czyli w pełni świadomej, przeżywanej. To wiąże się z odchodzeniem od Boga i Kościoła oraz ma bezpośredni wpływ na osłabienie praktyk religijnych. Praktyki religijne stanowią ważny parametr religijności. Zmniejszanie się udziału wiernych w praktykach religijnych jest symptomem zmian w tradycyjnej religijności.
Często powodem zaniechania praktyk religijnych jest dążenie do – nie zawsze właściwie rozumianej – wolności człowieka i sprawiedliwości społecznej, krytyczna reakcja wobec religii, zwłaszcza zaś chrześcijaństwa, ale także zgorszenia wynikające z nadużyć kościelnych i antyświadectwa zarówno ze strony duchownych jak i wiernych świeckich. Nadzieję jednak dają wierzący, którzy znaleźli miejsce w różnych ruchach, wspólnotach i stowarzyszeniach religijnych. Ruchom tym można zawdzięczać podtrzymywanie polskiej religijności, bo są niejako siłą napędową ciągnącą pozytywne przemiany w katolicyzmie polskim.
Dziękuję za rozmowę
Marta Dybińska