„Libertarianie, a także niektórzy integralni liberałowie (a nawet, powiedzmy szczerze, niektórzy idealistycznie widzący sprawy konserwatyści), mówiąc o imigracji zarobkowej, ignorują rzeczywistość. Wrzucę tu kilka kamyczków do ogródków kolegów, których cenię i szanuję, ale w wielu sprawach się z nimi nie zgadzam”, pisze na łamach DoRzeczy.pl Łukasz Warzecha.
Publicysta zacytował wpis na portalu X wiceprezesa Fundacji Warsaw Enterprise Institute Sebastiana Stodolaka:
„Widzę, że środowiska prawicy etatystycznej z lubością wykorzystują falę sprzeciwu wobec nielegalnej imigracji do walenia w legalnych, pracujących imigrantów. Jest to antyludzkie oraz zwyczajnie głupie.
Wesprzyj nas już teraz!
Zdecydowana większość imigrantów w Polsce pracuje.
Zdecydowana większość nie popełnia przestępstw.
Nie ma żadnych dowodów, że jeśli już popełniają, to robią to częściej niż Polacy.
Zdecydowana większość imigrantów nie żyje z socjalu.
Zdecydowana większość imigrantów nie narzuca Polakom swojego stylu życia.
Zdecydowana większość imigrantów szanuje nasze zwyczaje.
Zdecydowana większość imigrantów z chęcią wróciłaby do siebie, gdyby ich krajów nie trapiły wojny, korupcja, czy skrajna bieda.
Zdecydowana większość płaci podatki.
Zdecydowana większość imigrantów do Polski w niczym nie różni się od zdecydowanej większości Polaków emigrujących na Zachód”.
W ocenie Warzechy tego typu podejście to manipulacja, oparta na bardzo częstych wśród integralnych liberałów schematach myślowych.
„Po pierwsze – dyskusja o migracji nie ma nic wspólnego z etatyzmem. To nie etatyzm sprawia, że istnieją różnice w stosunku do migrantów, w tym zarobkowych. Podział przebiega wzdłuż całkiem innej linii i oddziela raczej państwowców i konserwatystów – wyczulonych na niewymierne, ale istotne wartości społeczne – od libertarian i liberałów, którzy często nie przyjmują do wiadomości wagi tych czynników. To zresztą ciekawe, że w sporze o migrację bliżej libertarianom do skrajnej lewicy, generalnie proimigranckiej – również gdy idzie o imigrację zarobkową – niż do konserwatystów właśnie”, wyjaśnia ekspert programu „Prawy Prosty PLUS” na antenie PCh24 TV.
Dalej Warzecha zastanawia się „na jakiej podstawie” Stodolak pisze, że „zdecydowana większość imigrantów szanuje nasze zwyczaje”. Jego zdaniem odpowiadając na to pytanie warto odwołać się do najnowszej edycji cyklicznych badań dr. Roberta Staniszewskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, który od 2022 r. sprawdza stosunek Polaków do migrantów oraz uchodźców, zwłaszcza z Ukrainy. „Okazuje się, że w ostatnim badaniu wśród zarzutów, stawianych Ukraińcom (badani mieli tu swobodę deklaracji), pojawił się ruski, czy też wschodni stosunek do własności publicznej. Inaczej mówiąc – jest to zarzut o jej nieszanowanie. Jeśli taka ocena pojawia się spontanicznie i niezależnie w wypowiedziach osób badanych, to znaczy, że pochodzi z obserwacji. Czy w takim razie możemy powiedzieć, że Ukraińcy – i tak relatywnie bezproblemowi – szanują nasze zwyczaje? Co w takim razie można by powiedzieć o migrantach z krajów daleko bardziej obcych nam kulturowo?”, czytamy.
„Stodolak popełnia ten sam zasadniczy błąd co większość libertarian i twardych liberałów. Uznaje mianowicie, że jeśli ktoś w kraju przyjmującym pracuje, to jest bezproblemowy. To oczywista nieprawda. Można pracować i sprawiać kłopoty z powodu bagażu kulturowego, jaki się z sobą przywiozło. Przytoczona anegdotka o modlącym się na środku ulicy muzułmańskim kierowcy jest tylko przykładem. Podobnych sytuacji można sobie wyobrazić mnóstwo i one już się dzieją”, podsumowuje Łukasz Warzecha.
Źródło: DoRzeczy.pl
TG