1 grudnia 2024

Czy mnisi-pustelnicy uratują świat przed karzącą ręką Pana Boga?

(Źródło: pixabay.com)

Żyjemy w świecie, w którym możemy mieć praktycznie wszystko co chcemy i to natychmiast; w świecie natychmiastowej gratyfikacji, gdzie nasze pragnienia mając być błyskawicznie zaspokojone. Jednak gdybyśmy rzeczywiście otrzymywali wszystko, co chcemy moglibyśmy się sami potępić, a tego przecież nie chce Pan Bóg i dlatego czasem zsyła nam różnorakie trudności, różnorakie rozczarowania i braki. Ale to wszystko dzieje się dla naszego nawróceniamówi w rozmowie z PCh24.pl dr Tomasz Teluk, prezes Instytutu Globalizacji, wydawca książki św. Karola de Foucaulda „Dziennik duchowy. Nocny podróżnik”.

Książka św. Karola de Foucaulda pt. „Dziennik duchowy. Nocny podróżnik”, to lektura, którą warto polecić każdemu katolikowi?

Zdecydowanie! To kolejna pozycja św. Karola de Foucaulda z cyklu dzieł duchowych wydana przez Instytut Globalizacji. Kilka lat temu wydaliśmy przepiękną książkę o modlitwie autorstwa tego męczennika za wiarę pt. „Duch Jezusa”.

Wesprzyj nas już teraz!

„Nocny Podróżnik” to bez wątpienia bardzo dobra lektura na okres Wielkiego Postu, ponieważ umożliwia nam – katolikom – przeżycie tego wyjątkowego czasu z Chrystusem oraz ze świętym, który prowadził bardzo ascetyczny tryb życia, który zredukował swoje istnienie do postu, modlitwy i służby bliźnim. Dzięki tej książce można w pewnym sensie zagłębić się w jego duszę i znaleźć odpowiedź na pytanie, jak zyskać pewność wiary i bliskość z Bogiem.

Droga, jaką przeszedł Karol de Foucauld do świętości, mówiąc najdelikatniej nie była łatwa…

Karol de Foucauld pochodził z rodziny arystokratycznej. Był wojskowym i początkowo zamierzał robić karierę właśnie w tym kierunku. Nie stronił od wystawnego życia, zabaw z kobietami, rozmaitych hulanek etc. W pewnym momencie za sprawą swojego dziadka zaczął odczuwać dotyk Boga. W pewnym momencie postanowił porzucić karierę i dotychczasowe życie i pójść za głosem Chrystusa.

Autor „Nocnego podróżnika” zrobił to, co robi bardzo wielu młodych ludzi, czyli zaczął podróżować. Skierował się do Rzymu i Ziemi Świętej, gdzie przeżył nawrócenie i poczuł powołanie do kapłaństwa i życia zakonnego. Można więc powiedzieć, że z minuty na minutę podjął decyzję o zerwaniu z przeszłością i postawieniu wszystkiego na jedną kartę – kartę Pana Boga.

W „Dzienniku duchowym” św. Karol de Foucauld podkreśla, że tragedia, jaka go spotkała, czyli śmierć rodziców były dla niego znakiem od Boga – wezwaniem do nawrócenia…

Nie ma wątpliwości, że po śmierci rodziców św. Karol de Foucauld szukał miłości ojca, którą ostatecznie odnalazł w Chrystusie.

W „Nocnym podróżniku” możemy śledzić poszczególne etapy jego nawrócenia i umacniania wiary. Ta książka zawiera jego zapiski z okresu pielgrzymek do Rzymu, Nazaretu, Beni-Abbes i Tamanrasset, gdzie ostatecznie się osiedlił. Można wręcz powiedzieć, że zapiski te, to podróż po duszy świętego i śledzenie tego, jak on sam otwiera się na wiarę w Chrystusa, jakie są tego konsekwencje, kto go inspirował do pogłębiania swojej wiary etc. To bardzo ważne, ponieważ w książce znajdziemy szereg bardzo ciekawych odnośników do różnorakich opracowań, żywotów świętych, pobożnych lektur etc., co z pewnością może stanowić inspirację dla czytelników.

A czy można tę książkę traktować, jako książkę historyczną?

Po części można ją traktować jako książkę historyczną, ale tylko po części. Jest to bowiem dziennik duchowy, który ma nas inspirować do jeszcze głębszej wiary. Mnie na przykład bardzo dotknęła refleksja św. Karola de Foucaulda, w której napisał on, co robił Chrystus przez 30 lat swojego życia w okresie, kiedy nie słychać było o Jego działalności. Jaką odpowiedź daje autor „Nocnego podróżnika”? Był poddany Maryi i Józefowi.

Jest to piękna refleksja na temat postawy Syna Człowieczego. Przez 30 lat Chrystus był posłuszny rodzicom i wypełniał swoje obowiązki stanu. W dzisiejszym świecie brzmi to szokująco… W dzisiejszym świecie każdy chce zaistnieć i błyszczeć; każdy chce, aby było o nim głośno i aby mówiono o nim tylko dobrze. Niestety dotyczy to także katolików, którzy nieraz w sposób kategoryczny w życiu publicznym wydają osądy, chcą być znani z tego, jacy są wierzący etc. Jest to przykre i gorszące w aspekcie lektury, o której rozmawiamy.

Święty Pachomiusz, święty Pambo, św. Jan Kapistran – to tylko trzej z dziesiątek świętych Kościoła katolickiego, których cytuje św. Karol de Foucauld w „Nocnym podróżniku”. Przeciętny katolik, jeśli nie na 100 procent, to na 99 procent o nich nigdy nie słyszał… Jak autor „Dziennika duchowego” dotarł do tak pięknych myśli tych świętych, które możemy przeczytać w książce? Jeden cytat: „Św. Pachomiusz mu rzekł: chcesz się dowiedzieć ode mnie, czego żąda od ciebie Bóg? Udziel temu bratu to, czego pragnie, aby uwolnić jego duszę od mocy demona, bo zdarza się często, że czyniąc złym dobro z litości zmiękcza się ich i postępują rozumniej”.

Dziękuję za ten piękny cytat, który utkwił również w mojej pamięci po pierwszym przeczytaniu „Nocnego podróżnika”. Pyta Pan, jak dotarł? Św. Karol de Foucauld często korzystał ze zbiorów bibliotek, gdzie poszukiwał żywotów i biografii świętych. Korzystał z księgozbiorów przyklasztornych i przykościelnych oraz ze zbiorów literackich arystokratów, czyli ludzi, których było stać na książki i tworzenie takich księgozbiorów. Krótko mówiąc: św. Karol de Foucauld docierał do źródeł w sposób tradycyjny. Pytanie brzmi: dlaczego większość z nas nie robi tego co on? Dlaczego nie chcemy bądź nie możemy dotrzeć do takich dzieł? Odpowiedź jest prosta i smutna: ponieważ żyjemy w epoce cyfryzacji, w epoce, gdzie zła informacja wypiera dobrą. Sztuczna inteligencja, rozmaite algorytmy zwodzą nas na manowce cywilizacji. Informacyjny ściek zalewa nasze umysły i przez to wielu z nas nie jest w stanie dotrzeć do dzieł wartościowych, bo woli zatruwać się informacyjnym śmieciem, trującym szlamem, który zabija naszą duszę. Odtrutką na taki stan rzeczy jest m. in. „Nocny podróżnik” – książka, która pozwala nam odkryć zapomniany świat, piękne światłe teksty, które mogą nas ubogacić i wzmocnić naszą wiarę.

Św. Karol de Foucauld ma receptę ponadczasową, która jest szczególnie powinna być przypominana w dzisiejszych czasach, kiedy większość ludzi woli „rozmawiać” ze sztuczną inteligencją niż z Panem Bogiem i bliźnimi. Męczennik pisze wprost: powinieneś czytać tylko trzy rodzaje literatury – Pismo Święte, Magisterium Kościoła, żywoty świętych i napisane przez nich dzieła.

I ma rację – to powinno nam wystarczyć. Proszę zwrócić uwagę, że św. Karol de Foucauld proponuje także, aby wcielać to co się przyjmuje w życie i przekładać na swoje postępowanie. On tak właśnie żył! Oczywiście w jego przypadku miało to, dzisiaj byśmy powiedzieli, formę radykalnego katolicyzmu. Nie mniej jednak autor „Nocnego podróżnika” pokazywał nam swoim życiem, co naprawdę znaczy być katolikiem. On nie tylko porzucił całe swoje dotychczasowe życie i poszedł za Chrystusem, ale trudnił się również pracą dnia codziennego; czytał i rozważał Pismo Święte we wspólnocie; bardzo mało jadł, ponieważ nieustannie pościł; spał z głową na kamieniu; mieszkał w środowisku wrogim – wśród muzułmanów, którym służył i głosił Ewangelię etc.

Taka postawa byłaby trudna do realizacji dla każdego z nas, ale mówi nam ona coś o nas samych, o naszym trybie życia, o przywiązaniu do wygód i komfortu, które porzucił św. Karol de Foucauld.

Wątek lektur jest bardzo ważny dla autora „Dziennika duchowego”. Wzywa on wszystkich katolików, żeby nie czytali tego, co jest marne, miałkie, co nie wnosi niczego konkretnego do naszego życia, a jest jedynie formą spędzania wolnego czasu. Św. Karol de Foucauld pisze wprost, że czytając takie książki obrażamy Pana Boga, ponieważ czas, jaki im poświęcamy moglibyśmy poświęcić na modlitwę, post, jałmużnę czy pomoc bliźnim…

Szczególnie to wezwanie, żeby czynić uczynki miłosierdzia, żeby skupić się na poście, jałmużnie i modlitwie jest ważne w czasie Wielkiego Postu. Przecież znamy swoje serca, przecież wiemy jak trudno jest nam porzucić codzienne życie – wyłączyć telewizor, Internet i media społecznościowe; poświęcić więcej czasu na modlitwę; jak trudno zrezygnować nam z dobrego jedzenia i przynajmniej raz w tygodniu pościć; jak bardzo jesteśmy przywiązani do pieniądza i jak trudno jest się nam wyzwolić od tej namiętności; jak trudno nam dawać; jak bardzo jesteśmy skupieni jedynie na tym, żeby pogłębiać swój dobrostan etc. O tym wszystkim przypomina nam św. Karol de Foucauld wzywając nas do nawrócenia.

Czym jest bowiem nawrócenie? Jedziemy w jednym kierunku, przestawiamy wajchę i jedziemy w przeciwnym kierunku niż dotychczas. Św. Karol de Foucauld pokazuje nam tę drogę, która jest niemożliwa bez pomocy Chrystusa Zmartwychwstałego.

Św. Karol de Foucauld zwraca uwagę, że Pan Bóg nie daje nam tego czego chcemy, tylko to, czego potrzebujemy…

Żyjemy w świecie, w którym możemy mieć praktycznie wszystko co chcemy i to natychmiast; w świecie natychmiastowej gratyfikacji, gdzie nasze pragnienia mając być błyskawicznie zaspokojone.

Jednak gdybyśmy rzeczywiście otrzymywali wszystko, co chcemy moglibyśmy się sami potępić, a tego przecież nie chce Pan Bóg i dlatego czasem zsyła nam różnorakie trudności, różnorakie rozczarowania i braki. Ale to wszystko dzieje się dla naszego nawrócenia.

Katolik to człowiek, który jest przekonany, że wszystko, co mu się przydarza w życiu jest dobre i niezbędne dla jego zbawienia. Dlatego też katolik nie złorzeczy, tylko ma postawę dziękczynną wobec Stwórcy za wszystko co przynosi mu codzienność, a ta jak wiadomo przynosi wszystko – nie tylko to co dobre, ale również krzyż. To wszystko jednak dzieje się dla naszego dobra.

Św. Karol de Foucauld podkreśla, że cierpienie jest swego rodzaju lekcją wychowawczą, którą czasem musi udzielić człowiekowi Pan Bóg. Nie ma bowiem zbawienia bez krzyża! Jeśli ktoś myśli, że przejdzie przez życie unikając cierpienia, to się mocno rozczaruje, ponieważ cierpienie jest wpisane w ludzką naturę i tylko Krzyż Chrystusa nadaje mu sens najwyższy, który pomaga zwyciężać śmierć. Chrystus pokazuje nam, że życie jest czymś dużo poważniejszym niż nam się wydaje, że nie kończy się tu i teraz, tylko stawką doczesności jest życie wieczne.

Pozwolę sobie zacytować jeszcze jedne fragment „Nocnego podróżnika”: „Budząc się z rana musimy pomyśleć, że nie dożyjemy wieczoru. Idąc spać, że nie dożyjemy jutra. Trwając w tych myślach i żyjąc w ten sposób zawsze nie będziemy wcale grzeszyć, nie będziemy pożądali żadnej rzeczy, nie będziemy się na nikogo gniewali”. Ten motyw, że trzeba być gotowym w porę i nie w porę kolejny raz pojawia się w naszych rozmowach… Dlaczego współczesny człowiek nie chce o tym pamiętać?

Do bycia gotowym w porę i nie w porę wzywa nas Chrystus, wzywają nas ojcowie i doktorzy Kościoła, święci, ojcowie pustynni etc. Cóż więc mogę dodać: musimy liczyć się nie tylko z tym, że kiedyś umrzemy. Musimy żyć dniem dzisiejszym, żyć trwającą chwilą, bo to jest jedyny realny moment, który możemy dotknąć i należycie spożytkować.

Niestety człowiek współczesny jest uwięziony między przeszłością, a przyszłością. Najczęściej rozpamiętuje jakieś rzeczy z przeszłości, które nie pozwalają mu cieszyć się dniem codziennym, jest skupiony na jakichś urazach, traumach, niewykorzystanych okazjach, żalach, które rozpamiętuje, albo spogląda w przyszłość, martwi się co będzie jutro, za miesiąc, za kilka lat, jest w lęku o swoją przyszłość, o przyszłość swoich bliskich, o pracę, o zdrowie i to nie pozwala mu się cieszyć tu i teraz.

Św. Karol de Foucauld przypomina, aby żyć trwającą chwilą, że to jest ten moment, w którym możemy być zbawieni; jeśli jesteśmy z Chrystusem, to nie musimy się niczym martwić. Chrystus umarł za nas. Chrystus za nas zmartwychwstał. Chrystus dał nam życie wieczne. Kiedy zdamy sobie z tego sprawę, wówczas zrozumiemy, że nie mamy aż tak wielu trosk jak nam się wydaje. Musimy tylko kochać i służyć tak jak robił to Karol de Foucauld.

Czy można powiedzieć, że dewizą życiową św. Karola de Foucauld była „opcja Benedykta”, czyli ora et labora – módl się i pracuj?

Tak. Św. Karol de Foucauld nie marnował czasu, nie marnował dnia dzisiejszego. Człowiek ten utrzymywał się z pracy własnych rąk. Poprzez pracę i modlitwę starał się nawracać wszystkich, których spotykał na wiarę w Chrystusa.

Można wręcz powiedzieć, że człowiek ten nieustannie się modlił i nieustannie był w relacji z Bogiem.

Św. Karol de Foucauld z jednej strony mówił i pisał o „życiu ukrytym”, czyli o naśladowaniu cnót obecnych w życiu Chrystusa i Świętej Rodziny. Z drugiej strony mówił on i pisał o obecności w świecie. Czy to nie jest sprzeczne? Jak to rozumieć?

Życie św. Karola de Foucaulda zaowocowało powstaniem wspólnot Małych Braci i Sióstr, które może nie są liczne, ale prowadzą „życie ukryte” bazujące na duchowości autora „Dziennika duchowego”. Po ludzku można powiedzieć, że święty, o którym rozmawiamy, poniósł porażkę, ponieważ jego duchowość nie podbiła świata i ludzie nagle nie porzucili świata, nie zaczęli mieszkać na pustyni, nie zaczęli tworzyć podmiejskich wspólnot i tam przenosić swoje życie.

Wygląda jednak na to, że to wystarczy, że tego typu milcząca obecność w świecie jest równie ważna jak głośna, medialna aktywność; że my także możemy prowadzić życie ukryte w tym świecie czy to w modlitwie, czy poprzez uczynki życia wiecznego. Wcale nie musimy trąbić o tym na prawo i lewo, chwalić się tym w mediach społecznościowych etc. Możemy kochać, służyć bliźnim, naśladować Chrystusa w naszym życiu codziennym, w rodzinie, w pracy. Jest to bardzo trudne, ale tylko tak możemy zbliżyć się do Syna Bożego i tak należy rozumieć to wezwanie św. Karola de Foucaulda.

W ostatnim czasie media liberalno-lewicowe kpią z faktu, że w Kościele katolickim przybywa mnichów pustelników…

Zastanawiam się z czego tu szydzić i kpić? Każdy wybiera taką drogę, jaką chce. Jeśli media lewicowo-liberalne domagają się tolerancji dla swoich stylów życia, to dlaczego atakują powołanie do życia monastycznego czy pustelniczego?

Być może świat istnieje dzięki cichym mnichom i osobom spędzającym całe dnie na modlitwie, które w jakiś sposób trzymają jeszcze karzącą rękę Pana Boga w cierpliwości.

Bóg zapłać za rozmowę.

Tomasz D. Kolanek

Chrześcijanie niewarci prześladowań. Ta diagnoza Matta Walsha musi niepokoić

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij