Dzisiaj

Czy musiało dojść do Rzezi Wołyńskiej? Dr Marek Wojnar: ukraińscy nacjonaliści przyjmowali rozmaite warianty „rozwiązania” kwestii polskiej

(Fot. Materiały promocyjne filmu "Wołyń")

Ukraińscy nacjonaliści przyjmowali rozmaite warianty „rozwiązania” kwestii polskiej. Starsi działacze przebywający na emigracji byli bardziej umiarkowani od młodego pokolenia działającego i dojrzewającego w Galicji Wschodniej. Ci drudzy pod koniec lat 30. podnosili wprost hasła oczyszczenia ziem zachodnioukraińskich. Mychajło Kołodzinski w „Wojennej doktrynie ukraińskich nacjonalistów” przekonywał, że „polski element, który będzie aktywnie czynić opór, musi ulec w walce, a resztę trzeba sterroryzować i zmusić do ucieczki za Wisłę” – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” dr Marek Wojnar – historyk, autor książki „Imperium ukraińskie. Źródła idei i jej miejsce w myśli politycznej ukraińskiego nacjonalizmu integralnego pierwszej połowy XX wieku”.

W ocenie krakowskiego historyka przełomowym punktem, jeśli chodzi o rzeź wołyńską był maj 1938 roku, kiedy to sowiecki agent zamordował w Rotterdamie lidera OUN Jewhena Konowalca. – Działacz ten cieszył się niekwestionowanym autorytetem organizacji. Poza tym był postacią bardziej umiarkowaną od przedstawicieli młodego pokolenia, a przede wszystkim posiadał zdolność podejmowania racjonalnych decyzji. Wówczas prawdopodobnie nie doszłoby do podziału OUN na dwie wrogie frakcje, sam Konowalec zaś nie zdecydowałby się na działania zbrodnicze, a zarazem nieracjonalne z punktu widzenia interesów samych nacjonalistów – wyjaśnia.

Dlaczego w związku z tym doszło do ludobójstwa Polaków? W największym skrócie: ponieważ wygrały siła i nienawiść. – Na terenach Galicji Wschodniej i Wołynia banderowcy okazali się zdecydowanie silniejsi od konkurencyjnej frakcji OUN Andrija Melnyka, a także pierwszej Ukraińskiej Powstańczej Armii Tarasa Bulby-Borowecia – tłumaczy rozmówca „Do Rzeczy”.

Wesprzyj nas już teraz!

Zapytany jak ukraińskim nacjonalistom udało się przekonać „zwykłych chłopów” do swojej idei dr Wojnar odpowiada:

„Zbrodnia wołyńsko-galicyjska była zaplanowaną akcją. Odpowiednie decyzje zapadały na poziomie kierownictwa wołyńskiej UPA, dowodzonej przez Dmytra Klaczkiwskiego. Następnie rzezie Polaków zostały zaaprobowane przez głównodowodzącego ukraińskiej partyzantki, Romana Szuchewycza, i przeniesione z pewnymi modyfikacjami na teren Galicji Wschodniej. Dokładnie ten proces w swoich pracach opisywał prof. Grzegorz Motyka.

Gdyby na Wołyniu faktycznie doszło do chłopskiego buntu, to niemożliwe byłyby skoordynowane akcje, takie jak „krwawa niedziela” 11 lipca 1943 r., kiedy niemal jednocześnie doszło do ataku na 99 polskich miejscowości. Teza o „chłopskim buncie” jest nie tylko nieprawdziwa, lecz także niebezpieczna z punktu widzenia interesów polskiej polityki pamięci. Warto sobie uświadomić, że były prezes ukraińskiego IPN Wołodymyr Wjatrowcycz narrację o chłopskiej żakerii łączył z opowieścią o wojnie między UPA i AK, podczas której obie strony dokonały podobnych zbrodni. Chodziło o zdjęcie odpowiedzialności za to, co się wydarzyło, z ukraińskiej partyzantki. Choć oczywiście banderowcy w pewnym stopniu mobilizowali ukraińską ludność chłopską do udziału w napadach na Polaków. I tutaj główną rolę odgrywał czynnik ekonomiczny”.

 

Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”

TG

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(21)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Skutecznie demaskujemy liberalną i antychrześcijańską hipokryzję. Wspieraj naszą misję!

mamy: 135 368 zł cel: 300 000 zł
45%
wybierz kwotę:
Wspieram