Skierowane do siostry Faustyny polecenie Jezusa: „Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie” najlepiej oddaje dzieło Eugeniusza Kazimirowskiego, jedynego artysty, któremu dane było malować pod dyktando polskiej mistyczki. W żadnym innym obrazie nie odnajdziemy lepiej uzyskanego wizualnego efektu interpretacji treści wyłaniających z wizji „Bożej Sekretarki”. Jednak to nie przywołany obraz stał się wzorem dla przedstawień Jezusa Miłosiernego, co potwierdzają słowa spowiednika Świętej, bł. ks. Sopoćki, że „kult Miłosierdzia Bożego nie poszedł po linii właściwej. Przede wszystkim sam obraz Najmiłosierniejszego Zbawiciela został zniekształcony”. Jakie znaczenia ma to dla nas dzisiaj?
Jak mówi nam Słowo: „Boga nikt nigdy nie widział” (J 1,18). Na ten głos w ludzkim umyśle niemal natychmiast pojawia się pytanie o to, jak zatem fizycznym wzrokiem wniknąć w to, co z natury niewidzialne? Z pomocą przychodzi nam Chrystusowe zapewnienie: „Kto mnie zobaczył, zobaczył też Ojca”. To właśnie dogmat o wcieleniu daje nam możliwość poznania tajemnic ukrytych w Bożym Obliczu. Wobec tego rodzi się zaskakujący wniosek: oblicze Boga, który objawił się w ciele, jest jednocześnie obliczem niewidzialnego Boga. Myśl ta pociąga za sobą dalej kolejne pytanie: czy treści objawienia odczytujemy tylko za pośrednictwem słowa czy możemy doświadczyć ich również dzięki obrazowi? Albo, czy jest możliwe, by połączenie słowa i obrazu mogło stać się nośnikiem ewangelicznego przekazu?
Na tak postawiony problem znów przychodzi nam posiłkować się wypowiedzią Syna Bożego. Tym razem Bożą odpowiedź na nurtującą nas zagwozdkę odnajdziemy w „Dzienniczku” św. Siostry Faustyny. Do polskiej mistyczki Chrystus zwrócił się z wyraźnym życzeniem: „Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie”. Chodziło o przedstawienie Zbawiciela z jedną ręką wzniesioną do błogosławieństwa, druga dotykać zaś miała szaty na piersiach, z której wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. Jest to obecnie najbardziej znany obraz Jezusa Chrystusa na świecie. W nim znaleźć możemy przekaz słowny w kontekście wizualnym. Obraz stanowi tu autonomiczne medium, równoprawne ze słowem. Bogactwo prawd wyrażonych w objawionym polskiej Świętej wizerunku Jezusa Miłosiernego tłumaczy obecność tego przedstawienia w przestrzeni tak wielu świątyń na świecie.
Wesprzyj nas już teraz!
Skierowane do całej ludzkości przesłanie o miłosiernej Miłości Boga do człowieka, za pośrednictwem zakonnicy z Łagiewnik, jest dzisiaj jednym z najchętniej dociekanych. Widać to po fenomenie czytelniczym zapisków „Bożej Sekretarki” ujętych w formę dziennika.
Waga i sława orędzia Bożego Miłosierdzia leżały u podstaw decyzji inicjatorów szeroko opisanego przez media projektu pt. „Namalować katolicyzm od nowa”, by to właśnie wizerunek Jezusa Miłosiernego stał się tym pierwszym, który rozpocznie proces odnowy malarstwa sakralnego w Polsce. W odpowiedzi na pomysł odczytania na nowo wskazówek zapisanych przez Świętą powstało dziesięć prac rodzimych artystów malarzy. Efekt ich starań można obejrzeć do 6 stycznia 2023 r. w krużgankach klasztoru Ojców Dominikanów w Krakowie. Zorganizowana tam wystawa wzbudziła duże zainteresowanie wiernych oraz ludzi zajmujących się szeroko pojętą sztuką. Opinie na jej temat są bardzo podzielone ze względu na zróżnicowany poziom warsztatu malarzy. Jako że dzieła te wypełnią przestrzeń sakralną świątyń, warto wiedzieć, iż istotny jest nie tylko ich walor artystyczny.
W sporze o piękno trzeba widzieć spór o różne koncepcje piękna. A te na przestrzeni epok się zmieniały. Charakterystyczne dla naszych czasów jest to, że w ocenie wartości współczesnych wytworów ludzkich rąk rezygnuje się coraz chętniej z kryteriów estetycznych. Tych sztuka sakralna pominąć nie może. W przypadku tworzenia wizerunku Jezusa Miłosiernego ważna jest również treść odzwierciedlająca przekaz, który w formie słów i obrazu objawiony został naszej rodaczce.
O tym, że obraz w kulcie Miłosierdzia Bożego pełni funkcję kluczową, mówią nam słowa Zbawiciela:
Powiedz spowiednikowi, aby obraz ten był w kościele wystawiony, a nie za klauzurą w klasztorze tym. Przez obraz ten udzielać będę wiele łask dla dusz, a przeto niech ma przystęp wszelka dusza do niego.
Intrygujące jest to, że zanim Jezus skierował do zakonnicy polecenie „wymaluj obraz”, ukazał jej swoją postać, którą św. Faustyna precyzyjnie opisała w „Dzienniczku”. To daje nam prawo sądzić, że Syn Boży przywiązywał wielką wagę do każdego szczegółu ukazanej mistyczce w wewnętrznym natchnieniu sceny. Z tego powodu Święta z Łagiewnik podczas prac malującego obraz Eugeniusza Kazimirowskiego dopytywała Chrystusa o detale Jego zamysłu. Dlatego obraz wileńskiego malarza, jedynego, który konsultował się z wizjonerką, uznano za prototypowy. I choć wiemy, że zakonnica doznała rozterek w związku z refleksją na temat braku piękna wyglądu Jezusa, nie zmienia to faktu, że dzieło Kazimierowskiego najpełniej objawia wolę Boga. Świadczą o tym poniekąd Jego słowa, które Święta usłyszała w odpowiedzi na swoją skargę:
Nie w piękności farby, ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej.
Zatem wartość ukazanego wizerunku Syna Bożego zawiera się w Jego łasce, która przemienia go w niemające porównania z niczym na świecie „naczynie ufności”, nie zaś w ludzkich usiłowaniach artystów próbujących oddać w swojej pracy coś z niedoścignionej Bożej doskonałości. Niezależnie od oceny wartości artystycznej dzieła Kazimirowskiego, należałoby przyjąć, że w tym prototypowym obrazie nic nie jest przypadkowe, nieznaczące i nieważne. Wskazują na to wypowiedziane do Faustyny słowa Jezusa, w których tłumaczy jej charakter spojrzenia, jaki wyszedł spod pędzla artysty z Wilna: „spojrzenie moje z tego obrazu jest takie jako spojrzenie z krzyża”. Teraz dopiero rozumiemy, dlaczego oczy Jezusa skierowane są ku dołowi. Zarówno spojrzenie z krzyża, jak i „spojrzenie z Wieczernika”, o którym czytamy w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, czyli w święto Bożego Miłosierdzia, jest tym samym spojrzeniem Jezusa, wylewającego uzdrowieńcze łaski na zbolałą od grzechu ludzkość. Tu warto odnotować uwagę ks. Sopoćki, spowiednika i duchowego przewodnika mistyczki, który zauważył, że Jezus objawiający się Apostołom w Wieczerniku miał również skierowane ku dołowi spojrzenie, jako że w owym czasie na Wschodzie spożywano pokarmy w postawie na wpółleżącej.
Sposób, w jaki przedstawia oczy Zbawiciela wileński obraz, nie wyczerpuje wszystkich zawartych w nim znaczeń. Na uwagę zasługuje też miejsce, gdzie usytuowana została prawa dłoń uniesiona w geście błogosławieństwa. Nadgarstek znajduje się na linii, którą wyznaczają palce lewej ręki, koniuszki palców natomiast wpisują się w linię ramion namalowanego człowieka. Taki porządek sprawia, że widz może odebrać ten gest jako urzeczywistnienie się aktu błogosławieństwa. Sposób usytuowania postaci Jezusa w przestrzeni obrazu, Jego gestykulacja sprawia wrażenie, jakoby z ciemności wyłaniała się Osoba Syna Bożego podążającego w kierunki widza. Widza, którym jest każdy człowiek, ponieważ do wszystkich ludzi Bóg zaadresował swój komunikat. Komunikat, z którego wynika orędzie ogarniętego szaleństwem Miłości Boga do tkwiącego w ciemnościach grzechu człowieka.
Jednak nie z obrazem Eugeniusza Kazimirowskiego, który należy uznać za kanoniczny i prototypowy dla kultu Bożego Miłosierdzia, chrześcijański świat kojarzy to orędzie. To obraz Adolfa Hyły szersza publika wiernych uznaje za pochodzący z objawień św. Faustyny. Dlaczego tak się stało? Sprawę tę opisał Zbigniew Treppa w książce pt. „Tajemnica widzialności Boga. Szkice z teologii obrazu”. Autor zauważył, że popularność dzieła warszawskiego malarza wynikła z szerzącego się po wojnie kultu Miłosierdzia Bożego. Jako że dzieło Kazimirowskiego znajdowało się w tamtym czasie poza granicami Polski, szeroko spopularyzowano jeden z obrazów Hyły. Wobec wizerunku Jezusa Miłosiernego, jaki wyszedł spod pędzla tego artysty protestował wspominany ks. Sopoćko. Spowiednik mistyczki osobiście poinformował Adolfa Hyłę, iż nie znajduje w jego dziele „podobieństwa do obrazu siostry Faustyny”. Ten miał nie tylko nie zareagować na jego krytykę, ale – co ciekawe – wykonał następnie ponad dwieście niepoprawnych wersji. Uwagi kierownika duchowego świętej dotyczyły niewłaściwego ukierunkowania promieni wychodzących z szaty Zbawiciela, niepoprawnie namalowanych oczu, które winny być skierowane w dół, ujęcia na nieodpowiedniej wysokości błogosławiącej ręki, postawy postaci i tła, na jakim ją przedstawiano.
Lista zarzutów i nieporozumień dotyczących mylnego traktowania obrazów Hyły jako obrazów pochodzących z objawień polskiej zakonnicy jest na tyle poważna, by za autorem przywołanej książki można było stwierdzić, że są to „obrazy namalowane według błędnych wyobrażeń malarza, który nad świadectwo kapłana, wyznaczonego przez samego Jezusa z objawień świętej Faustyny na kontynuatora misji zleconej przez Jezusa, przedkładał własną subiektywną wizję orędzia Miłosierdzia Bożego”. Wizję opartą na mylnych wskazówkach sióstr Matki Bożej Miłosierdzia i księdza Andrasza. Posiłkując się dalej opinią Zbigniewa Treppy, należy zauważyć, iż mylne traktowanie obrazów Adolfa Hyły jako pochodzących z objawień naszej rodaczki (spośród nich najbardziej znany jest obraz wyeksponowany w kościele sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach) spowodowało, że dla większości wiernych ten właśnie obraz stał się „ikoną” Bożego Miłosierdzia”.
Ten sam obraz stał się też kanałem danych z góry łask, wielu duchowych uzdrowień. Naturę jego oddziaływania uczony na łamach swojej publikacji wyjaśnia przez podobieństwo do znaku węża miedzianego z czasów Mojżesza. Jak zauważył, za pośrednictwem tego znaku dokonywały się uzdrowienia cielesne, ale – jak wiadomo – zapowiadał inny, widzialny znak, prowadzący do uzdrowienia duchowego. Podobnie Zbigniew Treppa widzi obraz Hyły, który stał się naczyniem Bożego działania niezależnie od formy i kunsztu jego wykonania. „Można jednak w tym momencie zadać pytanie – pisał Treppa – o ile silniejsze mogłoby być pozytywne oddziaływanie obrazu włączonego do kultu Miłosierdzia Bożego, gdyby rozpowszechnić go w formie prototypowej, którą znamy z objawień świętej Faustyny? Nie będąc w stanie tego rozstrzygnąć, spójrzmy raczej w przyszłość, która jednak do pewnego stopnia zależy od naszych decyzji i wyborów”.
Prezentowana w krużgankach klasztoru ojców Dominikanów w Krakowie wystawa wizerunków Jezusa Miłosiernego pokazuje, że nie wszystkie „decyzje i wybory” spełniają ujęte w prototypowym dziele Eugeniusza Kazimirowskiego kryteria kanoniczności obrazu stanowiącego istotny element kultu Miłosierdzia Bożego. Czy staną się „naczyniem” Bożej interwencji w doczesność? Zapewne wszystko zależeć będzie od wiary ich odbiorców.
Anna Nowogrodzka-Patryarcha
Krystian Kratiuk: Jak Koneczny odpowiadał na pytanie o cel istnienia Polski?