Latynoscy analitycy, chcący widzieć w Stanach Zjednoczonych bliskiego sojusznika, który pozwoliłby przeciwstawiać się odrodzeniu i utrzymywaniu radykalnych sił lewicowych w krajach Ameryki Łacińskiej, krytykują dotychczasową politykę zagraniczną USA wobec regionu. Mają jednak nadzieję, że prezydent wyłoniony w listopadowych wyborach zmieni podstawowe kierunki tej polityki. Jak na razie nie ma ona ani sprecyzowanego celu ani określonej strategii.
Wybory prezydenckie w USA zawsze znajdują się w centrum zainteresowania państw Ameryki Łacińskiej i Karaibów a zwłaszcza Kuby. Przyszłość polityki Ameryki Łacińskiej zależy w dużej mierze od wyników kolejnych wyborów w Stanach Zjednoczonych.
Wesprzyj nas już teraz!
Znawcy polityki międzynarodowej z Ameryki Południowej nie pozostawiają suchej nitki na dotychczasowej polityce prezydenta Baracka Obamy, który wspierał rzekomo umiarkowanych polityków w Brazylii i nie zrobił nic, by się przeciwstawić aktywistom nawołującym do antyamerykanizmu i dryfowaniu kontynentu w kierunku lewicowym. Barack Obama zawsze przychylnie wypowiadał się o poprzednim prezydencie Brazylii – Luzie Luli da Silvie i obecnej prezydent Dilmie Rusef.
Lula zasłynął m.in. pacyfikowaniem nastrojów anty-chavezowskich i anty-castrowskich. Dzięki temu praktycznie bez żadnego sprzeciwu populizm Chaveza rozprzestrzenił się na kilka krajów w regionie. Obecna prezydent Brazylii, Dilma Rusef ubolewała niedawno nad polityką zagraniczną USA wobec Wenezueli, Kuby, Boliwii, Ekwadoru i Paragwaju.
Katastrofalna polityka wobec Ameryki Łacińskiej i Karaibów – zdaniem analityków – nie jest „specjalnością” wyłącznie ostatniego rządu amerykańskiego. Podobnie postępowały poprzednie rządy, które chyba nie do końca wiedziały, co zrobić z tym regionem. W rezultacie pogłębiły się tylko nastroje anty-amerykańskie, a kontynent gwałtownie skręcił w lewo.
Analitycy podkreślają, że w krajach Ameryki Łacińskiej istnieją wpływowe organizacje, wspierające wolności obywatelskie, własność prywatną i wartości rodzinne. Działają one na różnych polach: edukacyjnym, gospodarczym, politycznym, medialnym itp. Wystarczyłoby – zdaniem analityków – by podobne instytucje w USA nawiązały z nimi współpracę, zacieśniły stosunki kulturalne i dyplomatyczne. Dzięki temu mogłyby one w większym stopniu powstrzymać rozprzestrzenianie się lewicowego radykalizmu. To samo bowiem robią Chavez i Castro, którzy podsycają w krajach Ameryki Łacińskiej nastroje radykalne, sprawiając, że kontynent dryfuje w skrajnie lewicowym kierunku.
Źródło: Destaque Internacional, AS.