Na portalu Bankier.pl ukazała się analiza dotycząca sposobów oszczędzania na tzw. trzeci filar. Dla obwarowanych kilkoma warunkami indywidualnych kont emerytalnych (IKE) autor proponuje alternatywę w postaci obligacji Skarbu Państwa, jako sposób na dywersyfikację portfela. Czy jednak naprawdę rządowe papiery dłużne to dobre rozwiązanie?
Szczegółowe specyfikacje zarówno IKE, jak i obligacji skarbowych, kiedy zapłacimy tzw. podatek Belki, a kiedy nie, kiedy trzeba liczyć się ze szczególnymi opłatami, itp. nie mają większego znaczenia w obliczu zasadniczej kwestii, która nie znalazła odzwierciedlenia w analizie. Co prawda, autor stawia pytanie, czy warto pożyczać państwu, jednakże w ogóle nań nie odpowiada. Tymczasem należałoby sięgnąć do klasyka myśli ekonomicznej, Ludwiga von Misesa, który już ponad 70 lat temu stwierdził, że ekonomia to nauka o ludzkim działaniu, na które składają się aspekty psychologiczne, socjologiczne i historyczne. Analizowane wspólnie, pozwalają ex ante ocenić błędność niektórych teorii ekonomicznych na podstawie zakodowanych w nich pewnych wad „genetycznych”, a ich ujawnienie jest tylko kwestią czasu.
Wesprzyj nas już teraz!
Nie inaczej jest w przypadku kupna obligacji skarbowych. Skąd państwo weźmie bowiem pieniądze na odsetki dla posiadaczy papierów dłużnych, które wyemitowało? Frank Chodorov napisał 50 lat temu: użycie słowa „inwestycja” w odniesieniu do obligacji wyemitowanych przez Skarb Państwa to podstępny eufemizm. (…) W przeciwieństwie do firm państwo nie przeznacza pożyczonych od ciebie pieniędzy na produkcję. Zamiast tego wydaje je – i jest to jedyna rzecz, którą państwo potrafi dobrze robić – a, co za tym idzie, twoje oszczędności przepadają. Odsetki, które otrzymujesz, pochodzą z funduszu podatkowego, na rzecz którego również uiszczasz składki, które należy powiększyć o koszt obsługi twojej obligacji. W rezultacie płacisz sobie sam. Czy to można nazwać inwestycją? W skrócie: państwo, zanim wypłaci nam odsetki od pieniędzy, które od nas pożyczyło, sięgnie po nie do naszych kieszeni.
Nie należy też zapominać o jednym z wielu absurdów polskiego systemu emerytalnego, związanym z obligacjami Skarbu Państwa. Państwo dokłada do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, by ZUS mógł sprostać bieżącej wypłacie świadczeń emerytalnych. Utworzenie Otwartych Funduszy Emerytalnych spowodowało konieczność przesunięcia do nich części środków z FUS-u. Ten niedobór państwo pokrywa m.in. emisją obligacji. OFE są ustawowo zobowiązane do nabywania za część środków właśnie obligacji SP. W ten sposób państwo otrzymuje środki na swe bieżące wydatki, w tym na dotowanie ZUS-u. Innymi słowy: błędne koło, którego już obecnie efektem jest mit o „odkładaniu na emeryturę”, ponieważ nie płacimy „składek” emerytalnych, by odłożyć pieniądze na swoją przyszłość, ale po to, by państwo mogło sfinansować obecne emerytury. Taki zaś mechanizm, przy coraz większej ilości emerytów i jednocześnie mniejszej liczbie rodzących się dzieci jest nie do utrzymania.
Tomasz Tokarski