Tak, pieniądze można świetnie zainwestować w życie wieczne. Początkiem tego jest pozbycie się ich jako własnych. Zarządzam jedynie pieniędzmi, które są własnością … Pana Boga. „Do Pana należy świat cały i jego mieszkańcy” – zdanie Psalmisty było obecne w historii Kościoła przez wieki w życiu wielu świętych. Praktykowana w życiu codziennym postawa zarządcy skutecznie odbija konsumpcjonizm naszych czasów. Uwalnia od lęku, kredytów i presji środowiska. Warto tę wolność praktykować.
Inwestowanie ma na celu pomnożenie kapitału, zarobek, zysk. Słownik Języka Polskiego ładnie to opisuje – inwestować to znaczy „lokować środki finansowe (kapitał) w różnego rodzaju środki i aktywności gospodarcze w celu osiągnięcia korzyści”.
Wesprzyj nas już teraz!
Zacznijmy od korzyści. To pojemne pojęcie. Może być rozumiane bardzo różnie. W otaczającej nas kulturze (biblijny „Świat”), korzyść to posiadanie, zadowolenie, sukces – w końcu pieniądze – zawsze „więcej” korzyści (pieniędzy), jest lepsze niż „mniej”.
Chrześcijanin jest na ziemi „na chwilę”, na 70-80 lat – jak mówi psalmista – dobrze jest przyjrzeć się pieniądzom i ich znaczeniu dla wieczności. Wieczność to naprawdę dobry cel życia, sens naszej wiary to „zbawienie dusz”. Dość powszechne jest wśród katolików uznanie pieniędzy, bogactwa, pomnażania majątku jako złe, gdyż „trudno bogatemu wejść do Królestwa” – Pan Jezus sam to wyraźnie powiedział.
Inwestowanie w Ewangelii świetnie opisuje św. Mateusz w rozdziale 25. Jezus pochwala pomnażanie pieniędzy w przypowieści o talentach. Talent to 6670 denarów. Denar to dniówka pracownika w czasach Pana Jezusa. Na jeden talent człowiek musiał pracować około 20 lat, w założeniu, że wszystko odkłada. Pochwała tych co pomnażają (inwestują) jest tak oczywista, że najlepiej inwestujący przejmuje aktywa biernego – po prostu za darmo.
Bierny, wycofany i przestraszony inwestor nie jest pochwalony – przecież nie zrobił nic złego, a tu taka kara – „zabrać mu”! Stracić pobory za 20 lat – mocne!
Ciekawe że obaj dobrzy inwestorzy są nazwani sługami, a nie posiadaczami. Możemy zobaczyć tu zarządcę, szafarza. Dobre inwestowanie na życie wieczne zaczyna się od tego, że nie jestem właścicielem, lecz szafarzem (zarządcą) majątku Boga.
Czy Bóg jest właścicielem? Jest niewidzialny lecz obecny. W Psalmie 24 czytaliśmy, że to Bóg jest właścicielem ziemi i mieszkańców. Inaczej wyglądają finanse jeśli przyjmiesz tę prawdę, sam tego doświadczyłem.
Pamiętam, że czytając historię życia Maksymiliana Kolbe byłem zaskoczony, jak wielkie pieniądze przechodziły przez jego ręce – Niepokalanów to nowoczesny pomysł biznesowy. Matka Teresa z Kalkuty podobnie. Powstanie i funkcjonowanie domów wiąże się z bardzo dużymi pieniędzmi. Kierunek wyznaczony przez świętych Kościoła jest oczywisty: pomnażaj i dobrze zarządzaj, ale nie przywiązuj się do bogactwa – to nie Twoje, ale Boga.
Jeszcze jedna opowieść ewangeliczna – o inwestorze. W 12 rozdziale Ewangelii św. Łukasza czytamy o zamożnym człowieku, któremu obrodziło pole. Rozwijał biznes, stawiał nowe budynki, wszystko „szło dobrze”. Nagle nadeszła śmierć – i nic z dobytku. Jezus potępił postawę bogacza (naszego inwestora). Czyżby ten fragment Ewangelii zaprzeczał temu, o czym rozważaliśmy wcześniej?
Kluczem jest słowo: mój. Bogacz nie był bogaty przed Bogiem. Inwestował, zbierał dla siebie.
Koniecznie inwestuj, pomnażaj, polepszaj i poprawiaj świat. Dotyczy to także pieniędzy, pracy i biznesu. Warto to robić jako szafarz dóbr materialnych, jako dobry menadżer. Działać dobrze, skutecznie, uczciwie, z troską o swoich (rodzina) i biednych. Dzielić się tym co wypracowujemy swojemu „Szefowi” (Bogu Najwyższemu) z innymi. Potrzeby Kościoła, głoszenie Ewangelii i potrzeby ubogich to obszar wymagający koniecznego wsparcia przez „bogatych na tym świecie”.
Boże inwestowanie, „bogaty przed Bogiem” prowadzi wąską ścieżką i ciasną bramą do Królestwa Bożego.
Andrzej Michalczyk