Wydawałoby się, że jedna z głównych prerogatyw państwa, czyli nakładanie podatków, leży wyłącznie w jego gestii, ponieważ sprawuje nad danym obszarem suwerenną władzę. Okazuje się, zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz, że suwerenność w ramach Unii Europejskiej to „bujda na resorach”.
Po wtóre zaś, również sukces tych, którzy sprawili, że społeczeństwo w 2004 r. zagłosowało za wejściem do Unii. Przekonać bowiem zwierzę, które za chwilę trafi do rzeźni, że stanie się to dla jego dobra – to dopiero majstersztyk!
Wesprzyj nas już teraz!
Okazuje się bowiem, że polskie państwo nie może w sposób autonomiczny decydować o nakładaniu na różne towary takich stawek podatkowych, jakie uzna za stosowne. To, że w wielu przypadkach są one za wysokie, a ich różnicowanie to pole do nadużyć, jak np. w przypadku „mafii paliwowej”, to sprawa nadająca się na odrębną dyskusję. Urzędnicy unijni uważają, że wszystko wiedzą lepiej, począwszy od tego, ile firmy w danym kraju powinny emitować dwutlenku węgla, po stawki podatkowe.
Jak podkreślają eksperci, preferencyjna stawka VAT w wysokości 0 % na dostawy do szkół komputerów stacjonarnych jest niezgodna z unijnym prawem. Polska Ustawa o podatku VAT, nakładająca na dostawy części sprzętu komputerowego dla szkół i placówek oświatowych oraz dla organizacji humanitarnych, charytatywnych lub edukacyjnych w celu dalszego bezpłatnego przekazania placówkom oświatowym 0 %-ową stawkę VAT jest mniej ważna od dyrektyw unijnych. Wielokrotnie mogliśmy się o tym przekonać, i to nie tylko na przykładzie ustawy zwykłej, ale i zasadniczej, jaką jest Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej.
Aby było ciekawiej, stawka VAT na dostawę komputerów przenośnych, np. laptopów, notebooków, palmtopów i tabletów wynosi 23 %, ponieważ ten sprzęt nie został wymieniony w katalogu towarów objętych preferencyjną stawką.Ministerstwo Finansów nie chce zaogniać konfliktu z Unią która i tak krytykuje już to, że nie dostosowaliśmy się do dyrektyw, na zrównanie stawek w dół nie ma więc co liczyć.
Powyższy tekst to jedynie skromny przyczynek do długiej listy argumentów, którą świadomi zagrożenia płynącego z centralistycznych zapędów Brukseli przygotowali już lata temu. Niedługo polski rząd będzie musiał prosić Unię o pozwolenie, aby mógł pomyśleć nad zmianą prawa krajowego.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.bankier.pl