Czy w Polsce Covid-19 zacznie być wreszcie chorobą leczoną? Do Polski trafił właśnie nowy lek przeciwko koronawirusowi, ale w niewielkich tylko ilościach; środowisko medyczne nie może się też zgodzić, komu do wydzielać. Tymczasem jak mówi dr Włodzimierz Bodnar kolejne mutacje są coraz mniej zjadliwe, więc tym trudniej zrozumieć medialną narrację w sprawie pandemii.
– Poza mutacją Delta nie było do tej pory bardziej zjadliwego szczepu. Tymczasem medialny przekaz jest taki jaki jest. Nie wiem, czemu ma to służyć. COVID-19 należy leczyć, my jesteśmy gotowi robić to amantadyną w przypadku każdego wariantu i nie mamy żadnych obaw w tym kierunku – powiedział dr Bodnar w rozmowie z red. Pawłem Zdziarskim z portalu „Do Rzeczy”. – […] chcę w tym kontekście podkreślić, że nie warto przesadnie bać się tej mutacji. Mamy do czynienia z globalną psychozą prowadzącą do zamykania gospodarki i znacznego wpływania na społeczeństwo – dodał.
Według lekarza nie ma wątpliwości, że gdyby zacząć leczyć Polaków amantadyną, to zamiast 660 zgonów dziennie byłoby ich 60. Dr Bodnar wskazał na bardzo duże, szeroko zakrojone badania z Pekinu oraz na badania z Pakistanu, Kopenhagi, USA, Wielkiej Brytanii, Meksyku, Hiszpanii, Turcji oraz Niemiec; wskazują one na wysoką skuteczność amantadyny.
W Polsce kilka dni temu pojawił się też nowy lek na Covid-19, molnupirawir. Do kraju przyjechała jednak partia zaledwie 5000 tabletek. Lekarze nie wiedzą, komu podawać ten środek; tymczasem według prof. Joanny Zajkowskiej ma on niezwykle wysoką skuteczność w uchronieniu przed ciężkim przebiegiem, rzędu 90 procent.
Pytanie, czy badania nad amantadyną oraz nowe lekarstwa przeciwko Covid-19 zmienią cokolwiek w rządowej polityce sanitarnej. Póki co obowiązuje przecież „prawda”, zgodnie z którą chronią jedynie szczepionki. A skoro chronią na krótko, to pomóc miałyby tylko kolejne dawki…