We wtorek 25 września gdański sąd apelacyjny będzie rozpatrywał wniosek Krzysztofa Wyszkowskiego o wznowienie procesu wytoczonego dawnemu opozycjoniście przez Lecha Wałęsę, z powodu odnalezienia nowych dokumentów, świadczących o tym, że były prezydent był agentem Służby Bezpieczeństwa. Przed rokiem ten sam sąd podtrzymał wyrok, zgodnie z którym Krzysztof Wyszkowski musi zamieścić na własny koszt przeprosiny w gdańskim serwisie informacyjnym „Panorama” w TVP2 oraz w głównym wydaniu „Faktów”, które już odmówiły przerwania programu w celu ewentualnej emisji przeprosin.
W 2005 roku działacz Wolnych Związków Zawodowych Krzysztof Wyszkowski oskarżył Wałęsę o współpracę ze służbą bezpieczeństwa, za co Wałęsa wytoczył mu proces. Opozycjonista przegrał proces i teraz musi przeprosić byłego prezydenta. Sąd nakazał umieszczenie przeprosin w głównym wydaniu „Faktów” między godz. 19 a 19.30 i w gdańskim serwisie lokalnym serwisie „Panorama” w między godz. 18 a 18.15, czyli podczas emisji informacji.
Wesprzyj nas już teraz!
Rzecznik stacji emitującej „Fakty” zapowiedział, iż nie zamierzają oni przerywać programu „tylko dla tego, że sąd wydał bezsensowny wyrok”. TVP nie przesądza jak w tej sprawie się zachowa i czeka na opinię prawników.
PCh24.pl: Na jakiej podstawie domaga się Pan wznowienia procesu?
Krzysztof Wyszkowski: Najważniejszym dowodem jest odnaleziony przez Sławomira Cenckiewicza, a pochodzący z okresu tuż po wprowadzeniu stanu wojennego dokument, w którym wysoki funkcjonariusz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych omawia fakt agenturalności Wałęsy w latach 70. Co istotne, dowód ten pochodzi sprzed okresu, w którym w resorcie powstał pomysł fałszowania materiałów dotyczących szefa „Solidarności” po to, by nie otrzymał on nagrody Nobla. Na tej właśnie podstawie Wałęsa zaprzecza prawdziwości dokumentów dotychczas ujawnionych twierdząc, że były one fabrykowane. W tym przypadku nie ma do tego podstaw, a ponieważ wypowiedź znajdująca się w dokumencie pochodzi od wiceministra spraw wewnętrznych, trzeba uznać ją za autorytatywną.
Czy Pański wniosek oparty jest jeszcze na innych dowodach?
Tak, są jeszcze inne dokumenty, nieco innej wagi, więc chciałbym zwrócić uwagę przede wszystkim na ten.
Czy po wyroku sądu apelacyjnego, nakazującego przed rokiem przeproszenie Lecha Wałęsy składał Pan wnioski apelacyjne do wyższych instancji?
Tak. Sąd Najwyższy nie przyjął mojej apelacji, więc odwołałem się do trybunału w Strasburgu. Obecnie czekam na odpowiedź.
Co oznaczałoby dla Pana, gdyby wyrok został jednak podtrzymany?
W każdej formie byłby on dla mnie bardzo trudny, gdyż ogłoszenia telewizyjne są niezwykle drogie . Próbowałem dowiedzieć się, ile musiałbym za nie zapłacić. Ponieważ dotyczy to tzw. prime-time’u, czyli najbardziej atrakcyjnego, a zarazem najdroższego czasu antenowego, koszt takich ogłoszeń może iść w setki tysięcy złotych. To jest kwestia umowy, negocjacji z telewizjami, czyli TVP i TVN co do formy tych ogłoszeń. Ja takich rozmów nie podjąłem, Wałęsa ma tutaj swobodę manewru. Jeżeli okaże się oszczędny, może zmieścić się w kwocie ok. 100 tysięcy złotych, jeśli zaś bardzo będzie chciał pozbawić mnie np. mieszkania, to ogłoszenie kosztować może i 300 tysięcy. To zależy od woli umawiających stron, czyli jest już poza mną.
Rozmawiał: RoM